KREWETA i NOKAUT kocio-psia walka o tron.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 09, 2016 10:32 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

a.m pisze:
Koniczynka47 pisze:No prawda, ale cóż z tego gdy są zbyt pospolite by były należycie docenione. :wink:

A przecież można je nawet pokazywać na wystawach kocich w kategorii kotów domowych.

A to coś złego, że komuś podobają się określone rasy? Hodowcom też wytykasz celowość hodowania konkretnej rasy kotów skoro mogliby doceniać dachowce? 8O :lol:

Nie zmieniaj kontekstu mojej wypowiedzi.
Oczywiście, że nie widzę nic złego w tym, że komuś podobają się określone rasy.
Problem widzę jedynie wtedy, gdy podobają się niemal wszystkie poza dachowcami :wink:
Tak, jak hodowcy rozmnażający kilkanaście/kilkadziesiąt ras.
Zdecydowanie wolę pasjonatów hodujących konkretne od "skaczących z kwiatka na kwiatek" w zależności od trendów na rynku czy mających "szeroki asortyment"...
Pasjonatów z reguły można poznać po tym, że gdy moda mija, oni zostają przy danej rasie i trzymają niezmiennie jej wysoki poziom czy to im się opłaca czy nie.
Tacy, zapytani w środku nocy o rodowód ich zwierząt recytują go do 10 pokolenia wstecz z pamięci :lol: bo mają totalnego hyzia.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro lis 09, 2016 18:21 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

a.m pisze:Myślę, że błąkający się bezdomny dachowiec, pers czy każdy inny w takim samym stopniu potrzebuje miłości, ciepła i opieki. Więc jeśli mogę pomóc kotu, który dodatkowe zachwyca mnie wizualnie to nie widzę powodu do umniejszania moich dobrych intencji. :)To jest przyjaciel na lata więc koniecznym jest dopasowanie się ze zwierzakiem żeby nam się dobrze wszystkim żyło (tutaj również mam na myśli wygląd).

Wszystkim, tzn. kotu też? A zastanawiałaś się, czy kotu się będzie z Tobą dobrze żyło - czy jesteś wystarczająco ładna, masz odpowiedni kolor włosów, ich strukturę, kolor oczu, tembr głosu itd.? :-] On tez będzie na Ciebie zdany na lata i będzie na Ciebie musiał przez ten czas patrzeć.

A całkiem serio, osoby o doświadczeniach psich mają często bardzo nierealistyczne wyobrażenie o adopcjach kocich - że gdzieś czekają zbiorowiska persów/orientów/syjamów, które tylko rozpaczliwie wyglądają ratunku, dlatego pomagając można sobie wybierać rasy nie przejawiając jednocześnie skrajnej bezduszności. W praktyce, kotów o wyglądzie rasowego jest do adopcji nieduża garstka w skali kotów potrzebujących domu i realnie czekają na pomoc tylko te, które są jakoś "wadliwe" - z FIV, FeLV, chorobami nerek, innymi chorobami przewlekłymi itd., itp. A i tak mają większe szanse niż koty zwykłe z tymi samymi chorobami. Ale Ty FIV-ka nie chcesz, pewnie chodzi Ci o zdrowego, bezproblemowego persa, najlepiej młodego.

Znajdź choć jednego konkretnego persa czekającego na Twoją pomoc (z naciskiem na "czekającego" i "Twoją"), bo na razie to, co piszesz o adopcjach persów, to czysta teoria.
ObrazekObrazek

boniedydy

 
Posty: 1622
Od: Śro wrz 11, 2013 22:05

Post » Śro lis 09, 2016 18:44 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

boniedydy pisze:
a.m pisze:Myślę, że błąkający się bezdomny dachowiec, pers czy każdy inny w takim samym stopniu potrzebuje miłości, ciepła i opieki. Więc jeśli mogę pomóc kotu, który dodatkowe zachwyca mnie wizualnie to nie widzę powodu do umniejszania moich dobrych intencji. :)To jest przyjaciel na lata więc koniecznym jest dopasowanie się ze zwierzakiem żeby nam się dobrze wszystkim żyło (tutaj również mam na myśli wygląd).

Wszystkim, tzn. kotu też? A zastanawiałaś się, czy kotu się będzie z Tobą dobrze żyło - czy jesteś wystarczająco ładna, masz odpowiedni kolor włosów, ich strukturę, kolor oczu, tembr głosu itd.? :-] On tez będzie na Ciebie zdany na lata i będzie na Ciebie musiał przez ten czas patrzeć.

A całkiem serio, osoby o doświadczeniach psich mają często bardzo nierealistyczne wyobrażenie o adopcjach kocich - że gdzieś czekają zbiorowiska persów/orientów/syjamów, które tylko rozpaczliwie wyglądają ratunku, dlatego pomagając można sobie wybierać rasy nie przejawiając jednocześnie skrajnej bezduszności. W praktyce, kotów o wyglądzie rasowego jest do adopcji nieduża garstka w skali kotów potrzebujących domu i realnie czekają na pomoc tylko te, które są jakoś "wadliwe" - z FIV, FeLV, chorobami nerek, innymi chorobami przewlekłymi itd., itp. A i tak mają większe szanse niż koty zwykłe z tymi samymi chorobami. Ale Ty FIV-ka nie chcesz, pewnie chodzi Ci o zdrowego, bezproblemowego persa, najlepiej młodego.

Znajdź choć jednego konkretnego persa czekającego na Twoją pomoc (z naciskiem na "czekającego" i "Twoją"), bo na razie to, co piszesz o adopcjach persów, to czysta teoria.


amen


p.s.
i nie p.
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Śro lis 09, 2016 19:08 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

Pozwolę się nie zgodzić. Jak oglądałam ogłoszenia dotyczące kotów do oddania i często potrzebujących pomocy, to natknęłam się na niejednego perso-podobnego (wiek różny). To było kilka miesięcy temu, więc założyłabym, że pewnie pojawiają się falami.
Mam znajomą, która opiekowała się setkami kotów i ona często mi powtarza coś takiego: "NIESTETY kotów jest tak dużo, że jeśli będziesz chciała mieć zielonookiego rudasa z białą plamą na nosie i wydłużoną sierścią na ogonie, to ja Ci takiego znajdę. To nie będzie dziś, jutro, ale taki się trafi, taki będzie potrzebował POMOCY". To oczywiście pewna przenośnia, ale wierzę, że jak ktoś chce pomóc perso-podobnemu kotu, to na takiego trafi.
Nie widzę też nic złego w tym, że ktoś ma jakieś wyobrażenie o swoim pierwszym kocie. Ja też miałam. Co wcale nie znaczyło, że moje serce zdołała podbić kotka o zupełnie innym wyglądzie. Ale tak było u mnie. Ktoś może mieć potrzebę, aby trafił się kot taki a taki i to wcale źle o nim nie świadczy.
boniedydy szanuję Cię za Twoją ciężką pracę dla kotów w schronisku, ale im częściej czytam Twoje wypowiedzi tym bardziej dochodzę do wniosku, że przekroczyłaś pewną granicę i stałaś się nazbyt radykalna. Oczekujesz, że ktoś, kto lubi koty spokojne, pójdzie do schroniska i weźmie najgorszą biedę z milionem chorób, w dodatku nadpobudliwą, bo TY byś tak zrobiła. Że ktoś, kto lubi koty długowłose, weźmie łysiejącego krótkowłosego, bo ten jest w pilnej potrzebie i bo TY byś tak zrobiła. Oraz uważasz, że ktoś, kto weźmie kota z domu tymczasowgo w niezłej sytuacji finansowej jest zbrodniarzem, bo powinien był wziąć z takiego, który klepie biedę, a jeszcze lepiej ze schroniska. Że ktoś nie mający rzadnego doświadczenia z kotami powinien dziś nauczyć się robić kroplówki i zastrzyki oraz regularną lewatywę, bo jutro obowiązkowo ma przyjść po kotka z kamieniem kałowym w jelitach i tendencjami do zaparć. A najlepiej żeby za kolegę wzięła takiego, który ma urwany ogon i często popuszcza. Taki miks, żeby życie było bardziej obes...ne i toczyło się wyłącznie wokół kuwetowych problemów.
Wiem, że Ty byś tak zrobiła. Ale nie krytykuj osoby, która nie miała dotąd kota i marzy jej się coś podobnego do persa. Może jak taki persopodobny spełni oczekiwania, to autorka zechce wziąć chorego ze schroniska? Pomyślałaś w ogóle o tym? Że spełnione oczekiwania procentują poszerzeniem serca na inne koty, podczas gdy zawód i rozczarowanie może odnieść odwrotny skutek? Kobieta ma się bić w pierś, bo chce persa? Bo nie weźmie ślepego, kulawego malca? Bez przesady. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Jeśli nie podoła opiece maluchowi ze schronu, to tym bardziej nie podoła pomocy następnemu. A jak się oswoi z kocią naturą, poczuje ją na sobie, doświadczy blasków i cieni, może wtedy prędzej dojrzeje do na przykład pomocy najbardziej zabiedzonej sierotce. Właśnie wtedy. Nie teraz, gdy jest przez Ciebie krytykowana za marzenia i oczekiwania.
Ponownie Ci proponuję, żebyś przestała wszystkich krytykować tylko za to, że nie poświęcają swojego życia dla kotów na Paluchu, bo tylko zniechęcasz do robienia czegokolwiek dobrego. Pomyśl czasem, że takim ciągłym najeżdżaniem na innych i wylewaniem na nich swoich żali wywołanych oglądaniem biedy w schronisku możesz osiągnąć coś dokładnie odwrotnego. Osoba przestanie się pojawiać na forum, nie będzie zdobywać wiedzy, bo jest wiecznie krytykowana i weźmie za 350 zł miska brytyjczyka, bo to prostsze, niż nieustanne tłumaczenie się tutaj. Czasem weź pod uwagę odwrotny skutek swoich najazdów. Dla dobra kotów to zrób.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro lis 09, 2016 19:18 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

Stomachari
z całym szacunkiem, ale chyba coś gdzieś umknęło, stad masz takie rozumienie wpisu boniedydy

p.s.
i aby nie było nic o koalicji i takich tam
kilka razy było bardzo, ale to bardzo 'burzliwie' pomiędzy mną a boniedydy
zaciętymi adwersarzami bywamy
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Śro lis 09, 2016 19:22 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

Jeśli źle zrozumiałam wpis (nie tylko ten, ale jesteśmy na tym wątku, więc ograniczę się do tego), to jestem otwarta na... wyjaśnienie (jakkolwiek źle to słowo brzmi).
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro lis 09, 2016 19:27 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

Stomachari, nie projektuj na wątkodajkę swoich emocji ze mną związanych, bo to nie one są tematem wątku.
Stomachari pisze:Pozwolę się nie zgodzić. Jak oglądałam ogłoszenia dotyczące kotów do oddania i często potrzebujących pomocy, to natknęłam się na niejednego perso-podobnego (wiek różny). To było kilka miesięcy temu, więc założyłabym, że pewnie pojawiają się falami.

Z całym szacunkiem, ale Paluch jest w pierwszej lidze schronisk w Polsce jeśli chodzi o dopływ roczny kotów, więc zamiast wyrabiać sobie zdanie na podstawie cząstkowych i wirtualnych przesłanek, posłuchaj po prostu, co mam do powiedzenia na ten temat po czasie, w którym tam chodzę. Paluch jest bowiem jednym z najlepszych miejsc w Polsce do wyrobienia sobie zdania na temat proporcji poszczególnych grup kotów do adopcji.

Kotów zbliżonych do persa jest kilka rocznie na ponad 1000 kotów (w tym roku już ok. 1200, a rok się jeszcze nie zakończył). Nie ma żadnych "fal". Na ogół są adoptowane natychmiast, bez względu na stan zdrowia.
Stomachari pisze:Mam znajomą, która opiekowała się setkami kotów i ona często mi powtarza coś takiego: "NIESTETY kotów jest tak dużo, że jeśli będziesz chciała mieć zielonookiego rudasa z białą plamą na nosie i wydłużoną sierścią na ogonie, to ja Ci takiego znajdę. To nie będzie dziś, jutro, ale taki się trafi, taki będzie potrzebował POMOCY".

Bezduszność - to właśnie pisałam o ludziach, którzy z zimną krwią mając miejsce w domu nie ratują jednego z potrzebujących kotów, tylko sobie czekają aż jakiemuś kotu o wymarzonym wyglądzie trafi się nieszczęście i będą go mogli "uratować". Dodałabym jeszcze serce z kamienia. Na szczęście takich ludzi jest mniejszość. Nie poklepujmy ich po pleckach, że są fantastyczni, bo nie są. Gdybym miała do adopcji kota w typie rasy, byliby ostatnimi osobami, którym powierzyłabym opiekę nad takim kotem.

Stomachari pisze:Wiem, że Ty byś tak zrobiła. Ale nie krytykuj osoby, która nie miała dotąd kota i marzy jej się coś podobnego do persa. Może jak taki persopodobny spełni oczekiwania, to autorka zechce wziąć chorego ze schroniska? Pomyślałaś w ogóle o tym?

Adopcja chorego kota ze schroniska nie jest szczególnym bohaterstwem, pełno ludzi bierze takie koty. I nie muszą być persami (koty, nie ludzie). Większość kotów w schronisku choruje, a jak nie jest w danym momencie chora, to i tak może zachorować - jak każdy zdrowy kot zresztą. Jestem zbudowana, że jest tylu wspaniałych ludzi.

Nie krytykuję więc takiej osoby, tylko jej wyjaśniam - a ty mi w tym nie przeszkadzaj, przynajmniej tyle możesz zrobić dobrego w tej kwestii :) Dla dobra kotów.

Resztę Twojej wypowiedzi pomijam, jest naprawdę bezzasadna. Nie wylewam żadnych żali, bo ich nie mam - chyba tylko o to, ze domów dla kotów jest po prostu za mało.
ObrazekObrazek

boniedydy

 
Posty: 1622
Od: Śro wrz 11, 2013 22:05

Post » Śro lis 09, 2016 19:37 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

boniedydy pisze:Z całym szacunkiem, ale Paluch jest w pierwszej lidze schronisk w Polsce jeśli chodzi o dopływ roczny kotów, więc zamiast wyrabiać sobie zdanie na podstawie cząstkowych i wirtualnych przesłanek, posłuchaj po prostu, co mam do powiedzenia na ten temat po czasie, w którym tam chodzę.

Koty potrzebujące pomocy i ogłaszane na olx czasem w innych rejonach niż Warszawa, niejednokrotnie z podpisem: "ogłaszam, to nie moje koty, właścicele utopią, jak nikt się nie znajdzie" na Paluch nie trafią. Czy Ty to dostrzegasz? Tam trafiają najpopularniejsze, a nie WSZYSTKIE. A prawda jest taka, że dachowce są bardziej popularne niż persy i persopodobne, bo jest rzesza ludzi, która nie lubi płaskich pysków.

boniedydy pisze: Nie wylewam żadnych żali, bo ich nie mam

boniedydy pisze:Bezduszność - to właśnie pisałam o ludziach, którzy z zimną krwią mając miejsce w domu nie ratują jednego z potrzebujących kotów, tylko sobie czekają aż jakiemuś kotu o wymarzonym wyglądzie trafi się nieszczęście i będą go mogli "uratować". Dodałabym jeszcze serce z kamienia. Na szczęście takich ludzi jest mniejszość. Nie poklepujmy ich po pleckach, że są fantastyczni, bo nie są. Gdybym miała do adopcji kota w typie rasy, byliby ostatnimi osobami, którym powierzyłabym opiekę nad takim kotem.

Tekst o bezduszności to są Twoje żal. Masz żal, że ktoś z marzeniami o kocie nie bierze biedy nieodpowiadającej marzeniom. To jest żal.
Dla mnie taka osoba nie jest bezduszna tak długo, jak długo uwielbia swojego kota (czyli całe jego życie) i dba o niego ODPOWIEDZIALNIE. Natomiast bezdusznym jest dla mnie segregowanie ludzi wedle swojego podejścia do kotów, wykształtowanego pod wpływem doświadczeń w schronisku. To jest bezduszne, bo oczekujesz od ludzi, że będą brać któregokolwiek kota.
A ile jest zwrotów na Paluchu od osób, które przyszły, nie miały oczekiwań, kotek się spodobał a potem wyszło, że to jednak nie ten? To jest bardziej bezduszne, niż wziąć wymarzonego i zostać przy nim na całe, szczęśliwe kocie życie.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro lis 09, 2016 20:26 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

Ja uważam, że powinno się przywrócić słowom ich prawdziwe znaczenie.

Nie rozumiem mówienia o intencjach pomocy kotu (tudzież jego ratowania), który jest młody, rasowy, zdrowy, miziasty, nie wykazujący zaburzeń behawioralnych (typu zanieczyszczanie) i jeszcze dostępny za darmo.

To okazja takiego kota dostać.
Jeśli nie wezmę ja, to weźmie ktoś inny.

Przecież chyba oczywistym jest, że po rocznego persa ustawi się kolejka 10krotnie większa niż po rocznego dachowca.
Jak nie stukrotnie.
I płaski pyszczek nie będzie zawadą, tylko zaletą, wszak to dowód rasowości.

Podobnie z psami.
Widać to szczególnie mocno gdy jakieś schronisko dostaje "dostawę" od likwidowanej pseudo maltańczyków, yorków, chuhuahua itd.
FB rozgrzewa się wtedy do czerwoności, na schronisko spada lawinowa ilość maili, telefonów i sms-ów : chcę shih-tzu! Zarezerwujcie mi tego brązowego chihuahua!

Nawet nierzadko sami wolontariusze czy inni działający w branży pomocowej zwierzętom rozprowadzają te psy między sobą :wink:

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro lis 09, 2016 20:29 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

milva b pisze:Problem w tym, że tak na prawdę żaden kot nie czuje się dobrze w pojedynkę, nawet rozlazły brytek ;)
Każdy kot, z nielicznymi wyjątkami ( koty po bardzo traumatycznych przejściach, koty gnębione wcześniej w dużej grupie itp.) czerpie ogromną przyjemność z obcowania z przedstawicielem własnego gatunku. Kot nie ma fejsbuka, kot nie chodzi to teatru czy kina, kot nie chodzi do znajomych czy na zakupy, lub - porównując do psów - kot nie chodzi na spacerki i nie spotyka kumpli z osiedla. Zamknięty w czterech ścianach nie ma nic oprócz nas. Dlatego na czas gdy nie ma nikogo w domu należy się kotu od nas to niezbędne minimum , czyli choć jeden koci kolega do przytulania, wzajemnego mycia uszu i skakania po drapakach.

A wracając do orientów i syjamów, to są koty, które z łatwością potrafią wyprowadzić z równowagi i to tak po 10 razy dziennie ;)
Nie są to koty do "wyglądania" i spania grzecznie w fotelu. Potrzebują bardzo dużo uwagi od człowieka i przede wszystkim zajęcia.
Znudzone robią nie gorszą demolkę niż niewybiegany bulterier ;)

Biorąc pod uwagę Twoje doświadczenie to z pewnością masz rację. Znam jednak mnóstwo osób, które posiadają jednego kota. Mam więc nadzieję, że jednak można i w ten sposób bez wielkiej szkody dla zwierzęcia.
To co piszesz o orientach i syjamach jest niezwykle ciekawe.Zadziory są fajne,lubię takie charaktery. Jak miałam pitbullki i bulteriera to w domu wszystko latało i musieliśmy poświęcać im 100% uwagi. Ze nie wspomnę o szkoleniach, zajęciach rekreacyjnych na zewnątrz itd.To nie były psy, które można było puścić same sobie. One musiały być z człowiekiem. Nasze psy miały tysiąc zabawek, w tym kongi, którymi psy zajmują się pod nieobecność właścicieli. Zadna zabawa nie byla ciekawa jesli na drugim koncu zabawki nie bylo czlowieka.Jak bawily sie same to zawsze w domu byl armageddon a one po kazdej demolce przybiegaly do mnie z miloscia w oczach wyczekujac pochwaly ze sie tak ladnie bawia.
Dlatego nie chce teraz psa aby po stracie moich nie porownywac. Za swieza sprawa.

Koniczynka47 pisze: Oczywiście, że nie widzę nic złego w tym, że komuś podobają się określone rasy.
Problem widzę jedynie wtedy, gdy podobają się niemal wszystkie poza dachowcami :wink:

Nie wiem czy to do mnie? Nie wszystkie mi się podobają- szukam, rozglądam się. Kto wie co znajdę? Badam i analizuję.Ale na pewno nie będę się ograniczać bo "nie wypada".Ot, to nie w moim stylu.
Dachowce są śliczne,ba! Mój przyjaciel miał "szylkretowego" dachowca. Ależ ta Sabinka to była laska! :1luvu:

boniedydy pisze:Wszystkim, tzn. kotu też? A zastanawiałaś się, czy kotu się będzie z Tobą dobrze żyło - czy jesteś wystarczająco ładna, masz odpowiedni kolor włosów, ich strukturę, kolor oczu, tembr głosu itd.? :-] On tez będzie na Ciebie zdany na lata i będzie na Ciebie musiał przez ten czas patrzeć.

A całkiem serio, osoby o doświadczeniach psich mają często bardzo nierealistyczne wyobrażenie o adopcjach kocich - że gdzieś czekają zbiorowiska persów/orientów/syjamów, które tylko rozpaczliwie wyglądają ratunku, dlatego pomagając można sobie wybierać rasy nie przejawiając jednocześnie skrajnej bezduszności. W praktyce, kotów o wyglądzie rasowego jest do adopcji nieduża garstka w skali kotów potrzebujących domu i realnie czekają na pomoc tylko te, które są jakoś "wadliwe" - z FIV, FeLV, chorobami nerek, innymi chorobami przewlekłymi itd., itp. A i tak mają większe szanse niż koty zwykłe z tymi samymi chorobami. Ale Ty FIV-ka nie chcesz, pewnie chodzi Ci o zdrowego, bezproblemowego persa, najlepiej młodego.

Znajdź choć jednego konkretnego persa czekającego na Twoją pomoc (z naciskiem na "czekającego" i "Twoją"), bo na razie to, co piszesz o adopcjach persów, to czysta teoria.

A wiesz, że tak. Jestem tak zajefajna że nie tylko kot chcialby byc na mnie zdany ale pewnie wolontariusz i dyrektor schroniska tez! Wszyscy. Jak jeden mąż.Sama rozumiesz, z taką dozą zajefajności muszę mieć rownie zajefajnego kota abyśmy się wzajemnie ogrzewali w blasku wlasnej wyjatkowosci. Taki los. Co zrobisz? :ryk:

Współczuję tym, którzy mają takie wyobrażenia o kocich adopcjach. To nie ja.Widzę różne ogłoszenia. Nie chcę chorego kota i naprawdę nie widzę niczego złego w tym, że nie jestem Matką Teresą. Nie robię nic pod publiczkę i żeby pompować swojego ego, że jestem Świętą od Kotów. Tak, chce zdrowego kota bo nie chcę widzieć cierpienia przyjeciela czy stracić go za wcześnie. A jeśli mój kot zachoruje to możesz być pewna że zrobię wszystko aby o niego dbać i dać mu wszystko czego będzie potrzebował.Tak robiłam z moimi psami i hodowanymi gadami i tak będę robić z każdym żywym stworzeniem, za które wezmę odpowiedzialność. Taki juz ze mnie padalec. Ale da się z tym zyc :wink:

Stomachari pisze:Pozwolę się nie zgodzić. Jak oglądałam ogłoszenia dotyczące kotów do oddania i często potrzebujących pomocy, to natknęłam się na niejednego perso-podobnego (wiek różny). To było kilka miesięcy temu, więc założyłabym, że pewnie pojawiają się falami.
Mam znajomą, która opiekowała się setkami kotów i ona często mi powtarza coś takiego: "NIESTETY kotów jest tak dużo, że jeśli będziesz chciała mieć zielonookiego rudasa z białą plamą na nosie i wydłużoną sierścią na ogonie, to ja Ci takiego znajdę. To nie będzie dziś, jutro, ale taki się trafi, taki będzie potrzebował POMOCY". To oczywiście pewna przenośnia, ale wierzę, że jak ktoś chce pomóc perso-podobnemu kotu, to na takiego trafi.
Nie widzę też nic złego w tym, że ktoś ma jakieś wyobrażenie o swoim pierwszym kocie. Ja też miałam. Co wcale nie znaczyło, że moje serce zdołała podbić kotka o zupełnie innym wyglądzie. Ale tak było u mnie. Ktoś może mieć potrzebę, aby trafił się kot taki a taki i to wcale źle o nim nie świadczy.
boniedydy szanuję Cię za Twoją ciężką pracę dla kotów w schronisku, ale im częściej czytam Twoje wypowiedzi tym bardziej dochodzę do wniosku, że przekroczyłaś pewną granicę i stałaś się nazbyt radykalna. Oczekujesz, że ktoś, kto lubi koty spokojne, pójdzie do schroniska i weźmie najgorszą biedę z milionem chorób, w dodatku nadpobudliwą, bo TY byś tak zrobiła. Że ktoś, kto lubi koty długowłose, weźmie łysiejącego krótkowłosego, bo ten jest w pilnej potrzebie i bo TY byś tak zrobiła. Oraz uważasz, że ktoś, kto weźmie kota z domu tymczasowgo w niezłej sytuacji finansowej jest zbrodniarzem, bo powinien był wziąć z takiego, który klepie biedę, a jeszcze lepiej ze schroniska. Że ktoś nie mający rzadnego doświadczenia z kotami powinien dziś nauczyć się robić kroplówki i zastrzyki oraz regularną lewatywę, bo jutro obowiązkowo ma przyjść po kotka z kamieniem kałowym w jelitach i tendencjami do zaparć. A najlepiej żeby za kolegę wzięła takiego, który ma urwany ogon i często popuszcza. Taki miks, żeby życie było bardziej obes...ne i toczyło się wyłącznie wokół kuwetowych problemów.
Wiem, że Ty byś tak zrobiła. Ale nie krytykuj osoby, która nie miała dotąd kota i marzy jej się coś podobnego do persa. Może jak taki persopodobny spełni oczekiwania, to autorka zechce wziąć chorego ze schroniska? Pomyślałaś w ogóle o tym? Że spełnione oczekiwania procentują poszerzeniem serca na inne koty, podczas gdy zawód i rozczarowanie może odnieść odwrotny skutek? Kobieta ma się bić w pierś, bo chce persa? Bo nie weźmie ślepego, kulawego malca? Bez przesady. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Jeśli nie podoła opiece maluchowi ze schronu, to tym bardziej nie podoła pomocy następnemu. A jak się oswoi z kocią naturą, poczuje ją na sobie, doświadczy blasków i cieni, może wtedy prędzej dojrzeje do na przykład pomocy najbardziej zabiedzonej sierotce. Właśnie wtedy. Nie teraz, gdy jest przez Ciebie krytykowana za marzenia i oczekiwania.
Ponownie Ci proponuję, żebyś przestała wszystkich krytykować tylko za to, że nie poświęcają swojego życia dla kotów na Paluchu, bo tylko zniechęcasz do robienia czegokolwiek dobrego. Pomyśl czasem, że takim ciągłym najeżdżaniem na innych i wylewaniem na nich swoich żali wywołanych oglądaniem biedy w schronisku możesz osiągnąć coś dokładnie odwrotnego. Osoba przestanie się pojawiać na forum, nie będzie zdobywać wiedzy, bo jest wiecznie krytykowana i weźmie za 350 zł miska brytyjczyka, bo to prostsze, niż nieustanne tłumaczenie się tutaj. Czasem weź pod uwagę odwrotny skutek swoich najazdów. Dla dobra kotów to zrób.


Ot to! W punkt!
Tylko dodam, że nie tak łatwo mnie zniechęcić bo jestem dorosłym człowiekem znajacym swoja wartosc i wartosc siebie jako opiekuna zwierząt. :wink: Nie potrzebuję również niczyjego błogosławieństwa aby wybrać zwierzę, do którego poczuję chemię. :D

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Śro lis 09, 2016 20:40 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

Koniczynka47 pisze:Nie rozumiem mówienia o intencjach pomocy kotu (tudzież jego ratowania), który jest młody, rasowy, zdrowy, miziasty, nie wykazujący zaburzeń behawioralnych (typu zanieczyszczanie) i jeszcze dostępny za darmo.

To okazja takiego kota dostać.
:wink:


Najważniejsze żeby dawali je (te koty oczywiście) w pakiecie z wyprawką, spaniem i rocznym zapasem karmy. Inaczej nie biorę. Za oszczędzone buty kupię nowe szpilki. Pod kolor kota.


ps.
Ten post jest ironiczny bo poziom osiągniętego absurdu mnie powalił.

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Śro lis 09, 2016 21:06 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

a.m pisze:Najważniejsze żeby dawali je (te koty oczywiście) w pakiecie z wyprawką, spaniem i rocznym zapasem karmy. Inaczej nie biorę. Za oszczędzone buty kupię nowe szpilki. Pod kolor kota.
ps.
Ten post jest ironiczny bo poziom osiągniętego absurdu mnie powalił.



Akurat to, co napisałaś powyżej nie jest takie absurdalne, jak Ci się wydaje. Miewam często zapytania o kocięta lub koty dorosłe z darmowym dowozem, dużą krytą kuwetą, legowiskiem, zapasem 50 zabawek, rocznym zapasem jedzenia i żwiru, najlepiej jeszcze z drapakiem od rufiego i dożywotnią opieką wet.
A jeszcze najlepiej gdybym obniżyła cenę kociaka o 50%. Z kolei kota dorosłego mam oddać za darmo, bo ktoś mi robi łaskę i wybawia mnie z kłopotu adoptując niepotrzebnego mi już darmozjada :roll:
To, że ja faktycznie daję kociakom/ kotom bardzo bogate wyprawki to moja dobra wola, ale nie wyobrażasz sobie dla jak wielu osób to ciągle za mało. Z kotem chcą dostać wszystko ;)
Ostatnio edytowano Śro lis 09, 2016 21:07 przez milva b, łącznie edytowano 1 raz
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5603
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lis 09, 2016 21:06 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

Koniczynka47 pisze:Nie rozumiem mówienia o intencjach pomocy kotu (tudzież jego ratowania), który jest młody, rasowy, zdrowy, miziasty, nie wykazujący zaburzeń behawioralnych (typu zanieczyszczanie) i jeszcze dostępny za darmo.

To okazja takiego kota dostać.


Powiedziałabym, że to zależy od wielu okoliczności. Jeśli kot opisany przez Ciebie jest dostępny bezterminowo, to tak, można go dostać a nie uratować. Ale jeżeli o godzinie 16 pojawi się w takim wypadku dopisek: "kot do odebrania do jutra rana do 8-ej, inaczej pan XYZ go utopi", to wchodzimy na poziom ratowania. Ratowania przed śmiercią. Bo te kilka godzin to za mało, żeby się należycie przygotować na wzięcie kota.
Dalej. Jeśli kot będzie jednak chory (czyli nie taki, jak napisałaś), będzie już widać zaczątki kociego kataru bo będzie miał wyciek z oczu, to jest to ratowanie go przed chętnymi, którzy go nie wyleczą.

Koniczynka47 pisze:I płaski pyszczek nie będzie zawadą, tylko zaletą, wszak to dowód rasowości.

Dla jednych zaleta, dla innych wada. Płaski pysk, ciągłe łzawienie oczu, trudna w utrzymaniu sierść. Powody, dla których kota ma się dość i się go nie rozmnaża, co najwyżej wywala na dwór, gdzie ma chyba dość małe szanse na przeżycie. A jeśli zaleta, to zaraz znajdzie się chętny, żeby takiego kota przygarnąć, co tym bardziej oznacza, że nie trafi on na Paluch. Bo znajdzie dom inaczej.

a.m pisze:Nie potrzebuję również niczyjego błogosławieństwa aby wybrać zwierzę, do którego poczuję chemię. :D

I bardzo dobrze :)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro lis 09, 2016 22:00 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

milva b pisze:Akurat to, co napisałaś powyżej nie jest takie absurdalne, jak Ci się wydaje. Miewam często zapytania o kocięta lub koty dorosłe z darmowym dowozem, dużą krytą kuwetą, legowiskiem, zapasem 50 zabawek, rocznym zapasem jedzenia i żwiru, najlepiej jeszcze z drapakiem od rufiego

A wiesz dlaczego tak się dzieje? Bo wiele hodowli zamieszcza filmiki prezentując jakie "wypasione" wyprawki daje. Oczywiście nie są to same rzeczy z górnych półek ale wchodzi w to wszystko, co trzeba do kota z drapakiem włącznie (nie rufiego).
Sama byłam zdziwiona.
Może więc stąd te zapytania? Skoro ktoś widzi, że hodowla A daje to pyta się hodowli B czy tam też może na to liczyć.


Stomachari pisze:Powiedziałabym, że to zależy od wielu okoliczności. Jeśli kot opisany przez Ciebie jest dostępny bezterminowo, to tak, można go dostać a nie uratować. Ale jeżeli o godzinie 16 pojawi się w takim wypadku dopisek: "kot do odebrania do jutra rana do 8-ej, inaczej pan XYZ go utopi", to wchodzimy na poziom ratowania. Ratowania przed śmiercią. Bo te kilka godzin to za mało, żeby się należycie przygotować na wzięcie kota.

Chyba nie wierzysz, że ktoś utopi rodowodowego rocznego zdrowego Persa?
Najwyżej odda do schroniska. A tam zapewniam długo miejsca nie zagrzeje.
Od 16 do 8 rano będziesz mieć tyle telefonów, że oka nie zmrużysz.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro lis 09, 2016 22:14 Re: Kocie dylematy psiarza. [PERSY]

Koniczynka47 pisze:
milva b pisze:Akurat to, co napisałaś powyżej nie jest takie absurdalne, jak Ci się wydaje. Miewam często zapytania o kocięta lub koty dorosłe z darmowym dowozem, dużą krytą kuwetą, legowiskiem, zapasem 50 zabawek, rocznym zapasem jedzenia i żwiru, najlepiej jeszcze z drapakiem od rufiego

A wiesz dlaczego tak się dzieje? Bo wiele hodowli zamieszcza filmiki prezentując jakie "wypasione" wyprawki daje. Oczywiście nie są to same rzeczy z górnych półek ale wchodzi w to wszystko, co trzeba do kota z drapakiem włącznie (nie rufiego).
Sama byłam zdziwiona.
Może więc stąd te zapytania? Skoro ktoś widzi, że hodowla A daje to pyta się hodowli B czy tam też może na to liczyć.


A nie, nie stąd. Bo po prawdzie mało która hodowla daje wyprawki ;) Jakiś tandetny kocyk, 400 g suchego Royala, dwie saszetki mokrego i zabawkę?
A najczęściej nic, zupełnie nic.
Chodzi raczej o roszczeniową postawę kupujących, którzy kota chcą kupić jak lalkę Barbie z pełnym wyposażeniem i dożywotnią gwarancją ale najlepiej za 1/2 - 1/3 ceny, plus kurier gratis :)
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5603
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Gosiagosia i 29 gości