Grzyb niestety się rozprzestrzenił dodatkowo na Pirata, Liska i Fredka.
Na szczęście Czika jest poza jego zasięgiem. Widocznie grzyb uznał, że chore nerki, pęknięta szczęka, wybite zęby i drożdżak w uchu to dość jak na jednego kota...i Cziki nie atakuje.
Smaruję, dezynfekuję, przemywam, podaję lekarstewka, kąpię Pysię......a najwięcej czasu spędzam jednak na łapaniu tego towarzystwa w celu zaaplikowania czegokolwiek. Uciekają już na sam mój widok.
Co nie przeszkadza im wpakować się do mojego łóżka wieczorem i udeptywać mojej klatki piersiowej z samego rana
We wtorek Czika pozwolił sobie podać kroplówkę w domu. Bardzo się denerwowałam po ostatnich jego histeriach ale obeszło się bez wybryków.
Dziś byliśmy całą wycieczką na kontroli stanu skóry w lecznicy to i Czika na kroplówkę w fachowym wykonaniu się załapał.
W sobotę ponowne badanie krwi i moczu. Ale po zachowaniu widać, że jest lepiej. Którejś nocy ganiał jak szalony za nową piłeczką Pysi.
Pysia i Pirat mieli pobrane do badania kawałki sierści. U Pysi znaleziono grzyb u Pirata nie.

Teraz hodują....co z tego wyniknie? Jeszcze dwa tygodnie.
A ja dawno w tak czystej pościeli nie spałam.....zmieniam teraz CODZIENNIE

Lucynka+ Lisek, Prozac, Rysiek, Kitka, Misia oraz za TM: Kota, Ptyś, Czika, Fredzio, Piracik, Imbir,Pysia, i Borysek/jedyny mój piesek/