mam nadzieje ze moj Emil nie jest jedynakiem z natury.... wspolczuje Olgo i lacze sie w bolu
mam nadzieje Majorko ze bede kiedys miala radoche!
oczywiscie ze siostra nie bedzie sprzatac kuwety, nie wiem nawet czy sie wyrobi zeby do nas przyjsc przed porodem bo dzidzia juz na wylocie!
moja mama jest kochana, wprawdzie nie glaszcze i nie zajmuje sie malym (bardzo byla przeciwna drugiemu kotkowi wiec ja rozumiem) ale bardzo mnie wspiera, no i dopieszcza Emila co tez jest bardzo dobre
a jak przyszla dzisiaj do nas sasiadka obejrzec malego, mama opowiadala o nim i o Emilu, porownywala oba i fajna byla
walki przybieraja coraz lagodniejszy obrot, maly juz nie piszczy tak czesto, jakos daje sobie rade, staram sie jak najmniej ingerowac, bo widze ze nie chce mu zrobic krzywdy, jest po prostu rozzalony ze maly mu lazi po terenie i ze uwaga nie skupia sie tylko na nim... mam nadzieje ze do czasu powrotu do pracy, bede je mogla zostawiac same bez rozdzielania
maly zaczal sie bardzo intensywnie wylizywac w jedna lape miedzy palcami i jak sie przyjrzalam to rzeczywiscie ma tam cos, wyglada jak takie zadrapanie ale z taka dropka posrodku, czy to moze byc swierzb na skorze???!!!
a i Emil sie dzisiaj wylizywal w lapke tez tak ja rozdziawiwszy najpierw, kurcze co to moze byc, u Emila to nawet nie obejrzalam bo sie nie daje za bardzo...

chociaz jak zostalismy na chwile sami dal sie wyglaskac, wyciumkal mnie, pokazal brzucho i bylo przez chwile fajnie dopuki na horyzoncie nie pojawil sie maly
acha i jeszcze jedno: moja mama mowi na malego Mysza, mial miec na imie Eryk (zeby tez na E) ale jakos sie sama nie moge przyzwyczaic i chyba zostanie Mysza czy bardziej mesko Misza!