Ech bardzo dobrze Cię rozumiem
klaudiafj;) Ale póki co finanse na to nie pozwalają a tak jak mówi
Baltimoor Kleo najpierw odchowamy ale fakt -ziarno zasiane

Wiecie, fakt faktem ze przez to forum już kilkukrotnie przylapalam się na zastanawianiu czy może jakiemuś kociakowi nie mogłabym zapewnić domu tymczasowego (tylko właśnie to że wynajmuje,jednocześnie studiuję i mam ograniczone środki wszystko niszczy ) ale drugi kot obowiązkowo bedzie-tak przynajmniej ja planuje a tz jakoś... no jakoś się go przekona w odpowiednim czasie
Olat w sumie to masz w 100proc rację ... kurczę ja zawsze kochałam zwierzęta jak nie adoptowalam wróbla wyrwanego od kota,to mysz,jak nie mysz to kota ze smietnika ( Lusia -mala,filigranowa kotka o czarnym futerku i bursztynowych oczkach-mam nadzieję ze gdziekolwiek jest za teczowym mostem to jest jej dobrze). Jak nie kota to psa przyblede,pozniej szczeniaka z problemami skornymi a obecnie najlepsza przyjaciolke Marcela i panicznie bojaca się kociąt,ba!nawet papuzke mialam-takie kochane oczko w glowie-niestety odeszla z powodu problemow z serduszkiem. Ja po prostu nie potrafię bez zwierząt. Dla mnie dom bez zwierząt to żaden dom-prawdziwy dom to ten gdzie jest choćby kot ladujacy się na kolana albo pies gotów w każdej chwili zrobić dla swojego właściciela dosłownie wszystko

i żebyście mnie źle nie zrozumieli-nie chodzi mi o kolekcjonowanie zwierząt tylko nie potrafię obojętnie przejść przy biednym zwierzaku na którego nikt inny nie zwraca uwagi, w sumie... nawet najblizsza rodzina uważa że bardziej zależy mi na zwierzętach i jakbym miała do wyboru ratować ludzia a na przykład kota to wybralabym tego 2-go. Już jako mała dziewczynka tak miałam do tego stopnia ze nazywano mnie Kocia mama

(bo u babci na wsi było 12 kotow i jak ja przyjezdzalam i mnie slyszaly to się zbiegaly ale to chyba tylko dlatego ze dostawaly mnustwo szynki - ka brałam niby dla siebie na chleb a w rzeczywistości one szynkę zjadaly a ja Chleb (Boże ileż ja się razy zapchalam przez to chlebem) :ad Ale jakie wdzięczne były! Nawet w wuzku siedziały same wskakiwaly, do torebek wchodziły -oczywiście ja mała już wtedy torby nie unioslam ale ważne jest to ze
Koty dzięki temu od małego uczyły mnie ze też mają uczucia i nawet jeśli przed dorosłymi uciekaly to mi dawały się brać na ręce bez potrzeby biegniecia za nimi.Nauczyły mnie ze obserwacja ich zachowań i zabaw jest dużo ciekawsza niż próby zaczepiania ich i zachęcanie do robienia tego co chce małe dziecko. I NIECH MI KTOŚ POWIE ŻE KOTY I INNE ZWIERZĘTA SA GŁUPIE I TAK NAPRAWDĘ NIE MAJĄ UCZUĆ -NIE UWIERZĘ A POGRYZE. wiele razy przekonałam się ze zwierzęta potrafię być dużo lepsze niż ludzie... ot takie moje przemyślenia
