Za to w sasiednim ogrodzie sa wolnozyjace koty i regularnie wystawiane jedzenie, oraz otwarta piwnica w zimie, on tam czasem zachodzil, droge zna. Do innych sasiadow idzie i puka w dzrwi na taras i jojczy, zeby mu dac jesc, i sasiadka mu wystawia miske

I w jeszcze jednym, obok, dokarmiany nie jest, bo ci sasiedzi sa czesto tygodniami nieobecni, za to ma spokoj, caly ogrod dla siebie i otwarta szope (sasiad nie ma nic przeciwko, TZ z nim rozmawial). Bedzie musial sobie jakos radzic

Ale to zaradny kotek.
Zreszta, moze nowi wlasciciele domu tez go beda karmic, bo mlodsza corka bardzo lubi koty i juz sie dopytywala.