No byłam z małym u weterynarza, jest podejrzenie przepukliny. Weterynarz prowadząca konsultowała to z chirurgiem, która powiedziała, że jak na przepuklinę to trochę w dziwnym miejscu ale się zdarza.
Niestety kotek jest zbyt mały i USG tego nie pokaże. Na razie nic się nie dzieje, jelitka nie wychodzą przez to. Powiedziała, że to może być "poluźnienie" mięśni, gdyż Kotek miał baaardzo wzdęty brzuszek, zagazowany i zarobaczony. Teraz mu brzucho sklęsło i "buła" została. Za parę tygodni zrobią mu USG chyba, że zniknie samo. Kotka to nie boli. Wariuje po całym mieszkaniu. Zaliczył dzisiaj wywrotkę wazonika, ale się nie po tłuk, ani kot, ani wazonik
Dzisiaj zamówiłam drapaczek z budką i hamaczkiem
Oczka lepiej, mam jeszcze zakraplać przez tydzień, po tygodniu do kontroli. Dostał pastę do pyszczka na robaki, następna dawka za 5 tygodni. Obcięto mu pazurki. Przy obcinaniu był bardzo grzeczny

i mamusia jest bardzo dumna z kotka
Braciszek lub siostrzyczka mojego kotka, bo tego nie wiem dokładnie został przejechany przez auto. Mój kociak miał szczęście w nieszczęściu, że zachorował, bo mógł to być on.
Martwi mnie tyko to, że na osiedlu są jeszcze trzy kocięta z innego miotu, późniejszego, które też już mają koci katar. Jeden z nich ma wstrętnie zaropiałe oczko. Niestety kocięta są całkiem dzikie i nie da się ich wyłapać. Kontaktowałam się z Fundacją, w której powiedziano mi, że poszukają domków tymczasowych i klatek zatrzaskowych. Pani, z którą rozmawiałam nie może zabrać kociąt do siebie, bo też ma maluszki i by się zaraziły. Zaproponowałam pomoc finansową oraz transport. Musiałabym jeszcze pomyśleć nad dorosłymi kotami, które mnożą się tu na potęgę. Mam tu panią, która wciąż karmi koty. Mamy tu ich chyba ze dwadzieścia. Sąsiedzi się wkurzają, śmierdzi a pod każdym niemal krzaczkiem sterta tacek i miseczek. Wszystkie koty są zainfekowane. Nie idzie wytłumaczyć tej pani, żeby zostawiła koty, to one się rozejdą. Ktoś już kiedyś część kotów wytruł. Przyzwyczaja je do karmienia, ale na poważniejsze leczenie nie ma pieniędzy, umierają. Podobnie było z moim kociakiem. Odłożyła go umierającego do okienka piwnicznego, bo wcześniej leżał w misce z wodą. Ale ja nie jestem w stanie zabrać do domu wszystkich. Jestem wqrwiona.