W czwartej klasie nastąpiła przemiana i pojawił się "koński ogon" albo prosty warkoczyk, dzinsy i druciane okulary

A z komunią miałam podobnie. Krótka sukienka z delikatnej koronki uszyta przez moją mamę. Śliczna. I wianek ze stokrotek.
Marzyłam o długiej, ale mama była dla mnie takim autorytetem w dziedzinie ubioru, że zaufałam, że dziewczynka w tym wieku lepiej wygląda w zgrabnej, krótkiej sukience. Dramatu nie było, bo część moich koleżanek też miało krótkie.