Zawsze mnie śmieszy, jak ktoś mówi, że "niemożliwe" jest upilnowanie kota, bo przecież mieszka w domu
Mam koleżankę, kupiła mikrodomek z nanoogródkiem na osiedlu innych takich mikrodomków. Przytachała gdzieś ze wsi dwa kociaki - 'no przecież nie po to mieszka w domu, żeby więzić koty, bla-bla i to przecież niemożliwe upilnować bla-bla'
Dość szybko się pokazało, że nie wszyscy właściciele nanoogródków tolerują cudze kotki kopiące w wypielęgnowanych grządkach... Albo buszujące w łazienkach i sypialniach - bo rodzaj zabudowy akurat taki, że kotki łażąc po dachach spokojnie chodziły w gości przez okna dachowe lub balkonowe
Dało się założyć siatkowe drzwi na taras, nawet z moskitierą ('zaje..sta sprawa, wiesz? robale nie lecą') i upilnować kotki w domu

Wystarczyło parę miłych słów od sąsiadów, bo ja to tylko głupoty jakieś kulturalnie próbowałam wytłumaczyć i w ogóle nic nie rozumiem
