Kochani nasi wspieraczo-czytacze!
Jutro pielgrzymujemy do weta. Będziemy dziabani po raz wtóry w celu ostatecznego unicestwienia usznego nieprzyjaciela w postaci świerzbowca. Mamy nadzieję zadać mu cios ostateczny, czyli jak to w jednej z reklam przyodziali w słowa "zabić go na śmierć".
Zęby muszą jeszcze chwilę poczekać...
Martwi mnie to krztuszenie, bo teraz jest częstsze i codziennie następuje rzyganko (możliwe, że to kłaki?).
Do tego Wasia potwornie ciężko oddycha, rzekłabym, że niczym stary nawalony chłop. Można go często zlokalizować nasłuchując, gdzie dyszy. Czasem jest to też takie dyszenie świszczące...
Rodziców jamnik czasem tak dyszy świszcząco-jęcząco przez sen. Kotkins o dyszeniu jamniczym sporo wie, więc pewnie domyśli się o jaki dźwięk chodzi...
Martwi mnie to okropnie, albowiem panikara jestem i już sobie wyobrażam straszne diagnozy i boję się, że go boli, że cierpi i, że tysiąc innych przerażających rzeczy.
Poza tym wali zdrowe kupale, bawi się, przychodzi na kolana, namolny jest niezmiennie, co mnie cieszy, a jakże!
Najładniejsze zdjęcia są na telefonie tżta, a że go bez przerwy nie ma, to i nie mam jak zrzucić. Ale ku pokrzepieniu serc wklejam Pana Prezesa z młodym (cierpliwość ma do młodzieńca, trzeba mu przyznać). Podejrzewam, że to na zasadzie coś-za-coś, bo upodobał sobie młodego łóżko, więc możliwe, że w zamian za zgodę na wylegiwanie się na rzeczonym łożu znosi wygłupy gówniarza
Raz młody oberwał łapą, ale został uprzednio ostrzeżony, więc wszelkie pretensje i roszczenia zostały rozpatrzone negatywnie.

