» Sob lut 02, 2013 13:56
Re: Fasolki wątek optymistyczno-pokojowy 11. Łazienka zajęta
Umarł kot z mojego podwórka.
Był nowy na podwórku, przychodził do mnie jeść od jesieni, na początku mówiłam na Niego "czarny nachał", bo zjadał ogromne ilości i był zawsze pierwszy przy miskach.
Bywało, że przychodził, siadał, nie jadł, ale szedł za mną do drugiego miejsca i czasem jadł, a czasem nie.
Chciałam go wykastrować.
I wyleczyć, bo miewał wielką wydzielinę z nosa i oczu.
Od dłuższego czasu przestał przychodzić.
Dziś spotkałam Pana Edmunda.
Wziął kota do domu. Kot czasem nie jadł, bo miał pyszczek w złym stanie. Pan Edmund usunął mu zepsute zęby. Chodził do gabinetu dwa razy dziennie, bo kot miał zniszczone nerki i wątrobę. Bardzo dobry i oddany bezdomnym zwierzętom lekarz, którego znam, powiedział, że jest stary, bardzo chory i nie ma sensu Go męczyć.
Kot został uśpiony. Był u Pana Edmunda 10 dni. Bardzo jestem wdzięczna Panu Edmundowi.
Kot nie umarł samotnie, ale w cieple i pod opieką.
[*]