Nowy domek Mokate melduje się

Zwarty i gotowy. No cóż, widzę, że dużo się o mnie mówiło na tym wątku ostatnimi czasy
Na początek kilka słów wyjaśnienia - nie znalazłam Mokate, bo nie szukałam kota. Jeszcze tydzień temu byłam przekonana, że po stracie kotki, która była ze mną naście lat ja już nie chcę. Nie potrafię się żegnać z kimś kto był ze mną całe dorosłe życie, nie zniosę tego znowu. Lepiej nie kochać. Łatwiej.
I właśnie wtedy przyjaciółka, która marzy o syjamie zadzwoniła do mnie z prośbą. Ma zepsuty internet a chce znaleźć hodowlę z prawdziwego zdarzenia i czy ja bym mogła. No mogłabym. Wpisuję w wyszukiwarkę "syjam + Warszawa" i wywala mi " Mokate - kot w typie syjama i urodzie amanta do wzięcia!". Spojrzałam na zdjęcie i serce mi drgnęło. Szukam dalej dla koleżanki, ale wciąż mam przed oczami TEGO KOTA. Wracam do ogłoszenia i widzę w tytule "Szczytno". OOOO to za daleko. Ja bez prawka i auta. Ale zapytać można

Więc pytam a potem siedzę przed komputerem w oczekiwaniu na odpowiedź, bo przecież właśnie przepadłam. Pokochałam kota od pierwszego wejrzenia, jak moja kotkę wiele lat temu. I jakimś cudem okazało się, że na to cudo chętnych nie ma. Czemu?! Nie wiem. Wiem, że niewiele o nim wiadomo. Czy zdrowy, szczepiony, odrobaczony. Nieważne. Kochany, chciany i bardzo wyczekiwany. Jakimś cudem złamał moje "nigdy więcej", z jakiegoś powodu mnie znalazł. I nie ma znaczenia czy on jest w typie syjama czy koło syjama leżał

Ważne, że jest. I czekam na niego. I proszę o dużo

za nasze wspólne pierwsze chwile
