Czesiaczkowy team I - do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 09, 2012 13:15 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

Po telefonicznej rozmowie z wetem odwołaliśmy dzisiejszą wizytę. Marusia aż mnie napastuje, gdy coś jem. Ona też chce to samo. Natychmiast. Mam na razie uważać na jej dietę, ale ważne że ma apetyt. Ciekawa jestem co to mogło być, ten wet nie ma koncepcji. Zapytam później tego drugiego weta, czy miał podobne przypadki.
Ale te dziewczyny mi zgrywy robią, najpierw Brygidka, teraz Marusia.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pt mar 09, 2012 13:17 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

marta-po pisze: Ale te dziewczyny mi zgrywy robią, najpierw Brygidka, teraz Marusia.


Dbają o to żebyś się nie nudziła :mrgreen:

A tak na serio - dobrze, że obawy zostały rozwiane :ok:
* Semper eadem *

ksb

 
Posty: 18914
Od: Wto cze 29, 2010 13:48

Post » Pt mar 09, 2012 13:28 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

Marusia ma z pewnością wrażliwy przewód pokarmowy.Nie wiem czym ją ta kobieta u której była przez chwilę podtruła, ale biegunkę miała długo i była okropna.Mnie się wydaje, że Marusia coś zjadła, jakąś trawkę,łupinkę, która przykleiła się gdzieś w przełyku, stąd wymioty, nie mogła się tego pozbyć i podrażniła sobie przełyk, stąd krew. Gdyby to było coś poważnego, nie doszłaby tak szybko do siebie i wyniki nie byłyby dobre.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56139
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt mar 09, 2012 14:47 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

Możliwe. Wszystko minęło jak ręką odjął. Marusia znów stała się nachalnym kotem. Gdziekolwiek nie usiądę, to wskakuje na mnie, ugniata ciasto, barankuje. Nawet trzepnęła łapą Tanię, gdy ta zbliżyła się do mnie na głaski.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pt mar 09, 2012 14:54 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

I oby już dobrze pozostało. Moje koty dziś znikły. Rano wydarły się o śniedanko, a teraz ciiiisza. Nie ma ani jednego.
Zazdroszczę więc nakolankowej nachalki. :P
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Pt mar 09, 2012 15:34 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

Naprawdę mi ulżyło. :lol:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56139
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt mar 09, 2012 18:40 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

witaj Marta-po , mam pytanie, Czy nigdy nie miałaś obaw biorąc kolejnego kota z białaczką, czy nie będzie to bardzo stresujące dla już zadomowionych u Ciebie pozostałych kotów z białaczką? Czy stres z tym związany nie pogorszy ich zdrowia ? Ja ciągle mam takie obawy, nawet moja wet nie może dać mi jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. I nie wiem też czy skazując moją kotkę tylko na nasze towarzystwo nie robię jej większej krzywdy?
Kod:
Soniusia Obrazek Feluś Obrazek Obrazek ObrazekBusia już wśród kocich aniołków [*] http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=360

lula11

 
Posty: 979
Od: Pon paź 31, 2011 10:32
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt mar 09, 2012 19:58 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

Zawsze brałam stres pod uwagę, dlatego Czesia dokacam dziewczynkami. Bo na Guciaczka na początku źle Czesiek zareagował. Jednak Gucio przyjechał do mnie już bardzo chory, niewidomy, wstawał tylko do miseczki i kuwety. Nie wchodził w paradę Cześkowi. Jednak doszłam do wniosku, żeby zupełnie odwrócić uwagę Czesia od Gucia, że najlepszym pomysłem będzie zaadoptowanie koteczki. Wtedy przyjechała Tania. To bardzo pomogło. Pomijając fakt, że musiałam kotkę długo socjalizować, gdyż była bardzo bojaźliwa, to na Cześka jej przyjazd podziałał zbawiennie. Zupełnie odczepił się od Gucia. A Tania sobie nic nie robi z jego czasem nadąsanej miny i potrafią się poprzeganiać nawzajem. Agresji nie ma.
Stres jest niebezpieczny, ale nuda też nie dobra. Kot drugiego kota potrafi rozruszać, czasem leniuch nabiera chęci do zabawy. Wesoły, rozbawiony kot też ma lepszą odporność, lepiej walczy z chorobą. Jest szczęśliwszy. Nie znam charakteru Twojej kotki i jak długo jest jedynaczką, ale sądzę że warto spróbować ją dokocić. Na forum jest dużo białaczkowych kotów, z opisem ich charakterów i ich reakcją na inne koty. Jest w czym wybierać. Uważam, że można dokonać optymalnego wyboru.
Przez moje ręce przeszło wiele kotów i tylko raz zdarzyła mi się sytuacja, że dwa wykastrowane koty nie znosiły się. Trzeba było je izolować, a chwila nieuwagi kończyła się bójką. Ale koty z tak silnym instynktem terytorialnym nie zdarzają się zbyt często.
A ponadto w dokacaniu pomagają zabawy integracyjne. U mnie zawsze się to sprawdza. Zabawka na wędce między dwoma nieznającymi się kotami.
Niektórzy przed dokoceniem lub zmianami w życiu kota stosują jakieś środki wzmacniające odporność, ja osobiście nie używałam.
Dotychczas dokacanie nie spowodowało stresu, który odbiłby się na zdrowiu moich kotów. Są zainteresowani nowo przybyłymi. A ich zdrowie jest bez zmian. Odpukać: mam na prawdę zdrowe białaczkowe. Bo dziąsełka u Marusi, czy zmiana anatomiczna w przegrodzie nosa Efisi może zdarzyć się każdemu kotu.
U mnie są cztery białaczkowe, sądzę, że na ten metraż jest to liczba optymalna. Wiem jednak, że gdy z czasem przeprowadzę się na jeszcze większą powierzchnię to dokocę się kolejnymi białaczkowymi. Tak może ze dwa koty jeszcze.
O braku stresu świadczy też czystość moich kotów, a więc korzystanie z kuwety.
Trzeba tylko kotom pomóc przejść przez pierwszy okres zapoznawania się, nie zaburzać stałego rytmu życia rezydentki, dopieszczać ją, wyróżniać, mówić że jest najważniejsza. I nie bać się pierwszych syknięć, którym i tak często towarzyszą ukryte spojrzenia pełne zainteresowania.
Zastanów się, może warto zrobić próbę?
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pt mar 09, 2012 20:19 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

Od dłuższego czasu o tym myślę. Moja kotka straciła towarzysza prawie 8 miesięcy temu. Na początku widać że bardzo tęskniła za nim, szukała go, wołała. Teraz już chyba przyzwyczaiła się do tego że jest sama, zajęła całe mieszkanie. Wszędzie ma swoje ulubione miejsca. Ale zdarza się że cały dzień jest sama, często domaga się aktywnej zabawy z nią, gonitwy. Zabawki słabo ją interesują.
Jest pewna kotka , która przebywa w kociarni, teraz miała usuwane korzenie zębów i połamane zęby. Jeszcze chyba podają jej antybiotyk bo miała grzyba. Nikt jej nie chce bo ma białaczkę. Tylko nie wiem czy dwie kotki się dogadają, czy może lepiej by jej towarzyszem był kocurek?

Właściwie to wszyscy znajomi ( przeważnie sami kociarze) odradzają mi dokocenie kotem białaczkowym, ze względu na rozwój chorób i koszty.
Kod:
Soniusia Obrazek Feluś Obrazek Obrazek ObrazekBusia już wśród kocich aniołków [*] http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=360

lula11

 
Posty: 979
Od: Pon paź 31, 2011 10:32
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt mar 09, 2012 20:44 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

lula11 pisze:Właściwie to wszyscy znajomi ( przeważnie sami kociarze) odradzają mi dokocenie kotem białaczkowym, ze względu na rozwój chorób i koszty.

Jest w tym dużo racji, ale nie do końca się z tym zgodzę. Mnie najwięcej kosztował finansowo i czasochłonnie kot nie białaczkowy. Tworzyły mu się kamienie kałowe, więc przeszedł kilka kosztownych operacji, miał drogą specjalistyczną karmę na zmianę z piersią z kurczaka polaną olejem z pestek winogron. Masa zamieszania, ale warto było go ratować, bo był wyjątkowy i szczęśliwy. Do tego nie trzymał moczu. Więc również masa pracy przy nim, sprzątania.
Na forum znajdziesz masę historii kotów nie białaczkowych bardzo ciężko chorych, które wymagają dużych środków finansowych.
Nawet jeśli miałabyś zdrowe koty, to nie przewidzisz chorób, które wystąpią, co już jest gdzieś tam zapisane w genach. A mogą to być bardzo kosztowne choroby.
Nikt też nie wymaga od Cienie stosowania drogiego interferonu kociego, gdyż zdania są podzielone co do jego działania. Ja używam interferon ludzki od stycznia. Jest niedrogi, nawet przy czterech białaczkowych.
Wrócę do przykładu Guciaczka: białaczka bardzo zaskakująco u niego postępowała. Gdy przyjechał do mnie, to na początku co jakieś trzy tygodnie podawałam mu steryd. W jego przypadku było to już konieczne, inaczej sterydów bardzo unikam. Po prostu odmawiał jedzenia, gasł. Steryd w godzinę - dwie stawiał go na nogi. Ale do czego zmierzam: w ostatnich miesiącach życia, nie wiem czy to pod wpływem warunków domowych, czy też taki czasem białaczka obiera kierunek: nie potrzebował sterydów. To odnośnie rozwoju choroby.Stan Gucia nie spowodował u mnie większych wydatków. On wymagał tylko czułości i opieki, choć sam sobie doskonale radził. Mnie rozczulał i cieszyłam się, że może ostatnie miesiące spędzić u mnie. Największy koszt to emocje. Świadomość, że on niedługo odejdzie. Ale każdy kot odejdzie.
lula11 pisze:Tylko nie wiem czy dwie kotki się dogadają, czy może lepiej by jej towarzyszem był kocurek?

Na to nie ma recepty, to zetknięcie dwóch charakterów. Z pewnością jesteś życiową szansą dla tej koteczki. Może innej szansy ona nie dostanie.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pt mar 09, 2012 20:56 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

A obserwując takie widoki, tym bardziej nie żałuję, że te koty wzięłam do siebie:

Efisia Obrazek
Ona zawsze tak słodko śpi. Dzieciak.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pt mar 09, 2012 20:58 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

To i ja się wtrącę. Marusia, najnowszy FeLV-ek jest moją byłą tymczaską. Nie było problemów z dokoceniem, ani ze strony Marusi, ani pozostałych kotów.Mam w domu Czarusia, też białaczkowiec i nie wyobrażam sobie, że mógłby być sam. Kot jest megatowarzyski i obawiam się, że nie byłby w tak dobrej kondycji zdrowotnej gdyby nie wspólne zabawy z moimi kotkami, ich towarzystwo..itd. Koty białaczkowe potrzebują przede wszystkim dobrego traktowania, jak najmniej stresu, bo lekarstwa na białaczkę nie ma. To brak odporności, a nie choroba jako taka, trzeba więc robić wszystko, aby kot był szczęśliwy. To nie kosztuje nic w sensie materialnym, wymaga tylko troski.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56139
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt mar 09, 2012 21:02 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

marta-po pisze:A obserwując takie widoki, tym bardziej nie żałuję, że te koty wzięłam do siebie:

Efisia Obrazek
Ona zawsze tak słodko śpi. Dzieciak.

Koty białaczkowe są bez wyjątku miziaste do bólu. Naprawdę !
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56139
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt mar 09, 2012 21:04 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

dziękuję Ci za to wszystko co napisałaś, tak... sama muszę podjąć decyzję...

Miłość i troskę możemy zapewnić nieograniczenie, tego naszej kotce nie brakuje i ona to czuje, często wykorzystując nasze dobre serca :))
Martwi mnie tylko ten stres, tylko i wyłącznie.

Cudna ta Twoja Efisia :1luvu:
Kod:
Soniusia Obrazek Feluś Obrazek Obrazek ObrazekBusia już wśród kocich aniołków [*] http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=360

lula11

 
Posty: 979
Od: Pon paź 31, 2011 10:32
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt mar 09, 2012 21:17 Re: Czesio i dziewczyny - moje FeLV-ki

Stresu ,,zapoznawczego" też nie należy demonizować. Ale rozumiem, że przy jednym kocie tak się myśli, później przy każdym kolejny idzie co raza łatwiej podejmowanie decyzji o dokoceniu. Ja tak miałam.
Mam nadzieję, że niedługo napiszesz, czy podjęłaś decyzję i jaką.

Efisia Obrazek
Ona jest słodziutka. Jak taki dzieciaczek. Uwielbia gdy ją przykrywam kocykami. Wzdycha wtedy zadowolona.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google [Bot], pibon i 412 gości