Klakier. Mir Murka za TM [*]. Bajeczka.

Jaki biedulek :placz:

A ja ie mogę go nijak wspomóc, nawet groszem...

wygląda nieźle - to znaczy jak chodzi o figurę, oko się zaszyje i będzie ok i bardzo bardzo bede mu kibicować!

Ojej jaki biedaczek. Ale za razem jaki piękny kocurek. Jak dobrze że go wypatrzyłaś i udało się go złapać. Wygląda na rezolutnego kociaka. Mam nadzieję że oczodół zostanie zaleczony i po takiego przystojniaka będą się domy ustawiać w kolejce.

Piękny kociak! Oczko biedniutkie... :cry:

Bazyliszkowa :1luvu:

Widzę, że Skorek, kociak, który nie ma niczego, ma już kibicujące mu cioteczki.
Bardzo dziękuję

Kociak ma zapewnione podstawowe leczenie na talony czyli z funduszu gminy na leczenie kotów wolnożyjących (raz jeszcze wielkie podziękowania dla Praksedy). Tak się dobrze składa, że "moja" lecznica ma podpisaną umowę z gminą. Jutro podjadę do naszej wetki (dziś jej nie ma) i pogadam z nią o maluchu. Nie mam pojęcia, jak długo może być w szpitaliku, ale pewnie ok. 7-10 dni. Boję się, co będzie dalej, skąd wziąć dom

ano ogłoszenia - powiem trywialnie, bo jak inaczej...
na "moim" terenie sprawdza się gazeta wyborcza i metro jak widzę.
Może fajne plakaciki a4 do rozwieszenia po lecznicach w okolicy?
On ma już oczodół zaszyty? bo jak ładnie zarośnie, to fotki bardziej medialne będą.

Teoretycznie wiem - ogłoszenia gdzie się da, na portalach, FB, papierowe. Niestety nie mogę czekać na bardziej medialny wygląd, bo kiedy lecznica powie, że mam go zabierać, to MUSZĘ go zabrać, tylko - DOKĄD??????
Najlepszym wyjściem byłby DT, który by z niego zrobił młodego, układnego dżentelmena. W tym czasie nabrałby bardziej medialnego wyglądu i może rzeczywiście znalazłby DS.
Tylko skąd wziąć taki DT????? Teraz maluchów w bród, i to pięknych, nie "wybrakowanych".

Jestem przerażona.

Ale nie mogłam go tak zostawić, po prostu nie mogłam. :cry:

dagmara-olga pisze:On ma już oczodół zaszyty?

Dostarczyliśmy go do lecznicy wczoraj wieczorem, dziś się jeszcze nie dowiadywałam, nie sądzę, żeby to poszło tak szybko. Zresztą wetka, która go przyjmowała, powiedziała, że trzeba poczekać, aż opuchlizna zejdzie, bo jest jakaś minimalna szansa, że jednak jest ukryta, wpadnięta gałka oczna.

Duża była wczoraj u tego małego. Byliśmy zazdrośni, ale tylko trochę. Duża nam o nim opowiedziała i pokazała fotki - Mir Murka to aż się popłakała.
Ja już nie pamiętam, jak nie miałem domu. Ale podobno nie miałem, po tym, jak wypadłem jako kociak z okna i mnie już z powrotem nie chcieli, "bo po co komu taki głupi kot".
No więc współczuję temu Skorkowi.