Tweety pisze:Kocuria pisze:
truskawki grzybek się nie rozprzestrzenia, brzusio w porządku - ile po sterylce powinna zacząć zarastać sierścią? w sumie prawie miesiąc minął, a ona dalej li tylko delikatnie opuszona na tym brzuszku jest...
to ja nie bardzo rozumiem, bo powyższy wpis jest wczoraj sprzed weta

A tę nitkę wtedy przycięliście?
A na co ona ma alergię pokarmową? Bo na kociarni jadła wszystko jak leci i nie było problemów wysypkowych. U niej tylko z tymi trzecimi powiekami była jazda.
sterylka była robiona przez dudę.
brzusio wyglądał w porządku - ładnie się goiło, było opuchnięte, ale goiło się w porządku. zawlekliśmy ją do weta, jak po raz kolejny coś tam rozlizała (znowu pojawiły się ciapki krwi).
nitkę, którą co chwilę podgryzała i lizała, przycięliśmy pierwszego dnia z obawy, że sobie rozliże brzusio - około dobę było w porządku, potem po dzikiej gonitwie z karmelem (06.01) pojawiło się kilkumilimetrowe pęknięcie, które dziewczę rozlizało - spanikowana zadzwoniłam do miszeliny, która stwierdziła, że może się tak zdarzyć (pęknięcie było powierzchniowe li tylko), smarować rivanolem i iść do weta w dzień roboczy jakby coś się nieładnego działo. brzusio był lekko podpuchnięty, ale mała nie histeryzowała jak go dotykalismy żeby wysmarować, ranka goiła się ładnie. jak panna zaczęła histeryzować na smarowanie i rozlizała sobie boki brzuszka (nie samą rankę, która wtedy już ładnie zaczęła wtapiać się w skórę kolorem) to zabraliśmy do weta. wcześniej próbowaliśmy, ale w obliczu totalnej histerii, obrażania się na nas na cały dzień i chowania się/zwiewania takiego, że bez klatki łapki ni rusz (mała zwinna jest diabelnie... a śpi przeważnie pod łóżkiem, które trzebaby rozmontować śrubokrętem coby ją wyjąć

), daliśmy sobie siana. wiem, pewnie nie powinniśmy byli

złapał ją w końcu tż jak zasnęła nieopatrznie na łóżku.
no i się okazało, że szwy nierozpuszczalne były niewyjęte...

co do alergii pokarmowej - pojęcia nie mam. karmimy je surowym mięskiem, puriną na zmianę z sklepozoologicznymi karmami na wagę, czasem winstonem. małej się niewielka zmiana koło lewego uszka pojawiła w okolicach 7-8 stycznia, od tego czasu nie rośnie, mała przestała już to drapać.
wet postawił tezę, że może jej to zakażenie osłabiło odporność i stąd reakcja alergiczna.
panna je wszystko to, co karmel (bo sobie wyżerają i diabelnie ciężko jest podać coś jednemu żeby drugie nie podpierniczyło kawałka

podawanie małej tabletek owiniętych w pasztet i beta-glukanu musi się odbywać z karmelem zamkniętym w łazience

).
jak skończymy to, co mamy winstona, przestawiamy je albo całkowicie na mięsko + k9, albo jakąś lepsiejszą karmę mokrą. karmel będzie niezadowolony, bo mu winston nadzwyczaj podchodzi, ale cóż.
a teraz oba wariują jak pijane zające, panna jakaś taka nieco żywsza niż wcześniej (znaczy głośniej wydaje bojowe okrzyki i częściej pogania karmela, nawet przywaliła mu raz czy dwa jak jej się wpakował między nią a zabawkę

). znaczy chyba leki na zakażenie działają.
żeby było zabawniej, strułam się czymś i ostatnią dobę miałam z głowy... w sumie nadal nie jest dobrze, ale jestem przynajmniej w stanie pisać
