Efcia1 pisze:Pozdrowienia od cichego wielbiciela
Mam głupie pytanko: to znaczy, że jak wątek przekracza magiczną 100 to trzeba go zamknąć?
I jeszcze jedno, bezpośrednio do Dzikuski. Jakoś nie umiałam tego znaleźć w poprzednim wątku (albo czytam nieuważnie) a bardzo mnie to ciekawi: widzę, że
Coco pięknie dogaduje się z Colą ale czy owoiła się, daje się głaskać idt?
Cichy Wielbicielu
Uprzejmie donoszę...
Nasze relacje z Coco, wraz z pojawieniem się Coli w naszym domku, bardzo zyskały. I to o co zabiegaliśmy tak długo i mozolnie nabrało tempa... Coco nie jest typem przytulaka, pchającego się ludziom na kolana, czy do łóżka. ( Przynajmniej NA RAZIE... )

Potrafi jednak dopominać się pieszczot. Padając na grzbiecik, rozkosznie popiskując... Wyczekuje miziania. Bez obaw mogę ją już wziąć na ręce ( mój Tż jeszcze nie), głaskać po brzuszku itp. Nie drapie już i nie gryzie. Do niedawna nie pozwalała się jeszcze miziać pozostałym domownikom. Teraz się to zmieniło. Im też zezwala na odrobinę czułości. Nie ucieka z kanapy jak siadamy obok. Potrafi towarzyszyć naszym czynnościom, siedzieć obok lub chodzić za nami krok w krok, spokojnie śledząc każdy nasz ruch. Ostatnio odniosłam, moim zdaniem, mega sukces. Udało mi się obciąć Coco pazury u przednich łapek. Do tej pory robił to uzbrojony vet.
Najwięcej jednak radości i satysfakcji mamy z tego jak Coco pięknie "dostosowała się" ( choć tak naprawdę dostosowanie się objęło obie strony

) do zasad panujących w domu. Załatwia się zawsze do kuwetki, nie drapie tapet, mebli itp. Nie wspina się, nie skacze już po regałach, na jeden wchodzi pod sam sufit, ale został on specjalnie dla niej przystosowany. Jest czyściutka aż do przesady, dlatego m. in. zyskała ksywkę Księżniczki. Taka schludna, dystyngowana dama, z dobrymi manierami.

Aż dziw bierze, że taki z niej dzikus był!
