Georg, Gadget, Gabryś i Rustie-pies. Po egzaminie...

AgaPap pisze:
Georg-inia pisze: A tymczasem Georg...

No ubiję babe za nie kończenie zdania, po takim tytule

eee, SM czy co?

gosiaa pisze:No tak, to wszystko co tak pięknie opisałaś to akurat wiedziałam

no wiedziałaś, boście nas przyłapali u CC, natomiast Georg wywinął numer dopiero dziś...

Magija pisze:zamordujesz? za co? że niby specjalnie 3 dziewuchy Ci wybrałam cudowne?

miały być chłopczyki, w ostateczności krówka-panienka, a tu co? same dziurawce :twisted:

AYO pisze:Się normalnie odgrywa za podpuchy z imionami

magdaradek pisze:ja najpierw przeczytałam tytuł, później czytam o tym łapaniu i już myślałam, że Georga złapałaś

przeca napisałam, że najpierw nałożyłam w miski moich kotów, a potem do klatki... nieprzypadkowo w tej kolejności, inaczej na 100% miałabym w łapce Miriam :roll:

Doczytałam hurtem parę dni zaległości.

Ale masz cudne przedszkole :love:

Cieszę się z udanej łapanki i też ubiję za niedokończenie zdania o Georgu, który według tytułu ocipiał :twisted:

Za wcześnie przyszłam :twisted:

no dobra, teraz będzie o Georgu i jego ocipieniu, a potem biorę się za robotę

Stoję rano w łazience, gapię się w lustro i usiłuję rozmymłaną przez upał kredką namalować na powiekach coś, co będzie węższe niż pasy drogowe. Przylazł Pan i Władca... miągwi... pod umywalką stoi waga łazienkowa, na niej - nie wiem skąd - leży zmiotka i szufelka. Obok stoi taka trzypiętrowa półeczka z koszyków plastikowych. Georg włazi na tę wagę, usiłując postawić wszystkie cztery nogi między uchwytami zmiotki i szufelki. Waga sie buja, wydając dźwięki. Udało mi się namalować dwie, niezbyt równe kreseczki. Odsuwam się trochę od lustra, żeby ocenić efekt z dalszej odległości. Wzrok mój zahacza o podłogę, wagę i Georga na niej... Georg łapie jakąś dziwną pozycję. Stoi na samych czubkach palców, wygięty w chińskie osiem. Co robisz, kretynie - pytam.
Odpowiedź, choć niewerbalna, zaskoczyła mnie tak, że stałam z otwartymi ustami, bez ruchu i tylko się gapiłam. Otóż Książę Udzielny podniósł ogon i puścił wysokiego siura na półeczkę, kabinę prysznicową, w końcowej fazie na podłogę. :strach:

Szczęściem to nie tygrys i ciśnienia starczyło na oblanie tylko dolnego koszyczka. Do tego szczał i bezczelnie się na mnie patrzył.
Odblokowało mnie po jakichś 10 sekundach po oddaniu ostatniej kropli, kiedy zadowolony z siebie kot minął mnie i z gracją udał się na dwór. Przywołany moim wrzaskiem TŻ pomógł rozmontować półkę, dolny koszyk wylądował pod prysznicem, podłogę wytarłam o tyle o ile, umalowałam rzęsy, wsiadłam w auto i pojechałam do roboty.
TZ ma dziś dużo zajęć. Musi wyszorować łazienkę i transportery po Rudim i Burym, ugotować kurę dla maluchów, zabrać małe i Georga do weta...

tego siura to ja bym zbadała
tak zaczynał Cyrylos, skończył na wiecznym s/d

no nie mogę.....
ale wyraźnie Georg chciał Ci o czymś powiedzieć

siur do labu :ok:

Ja rozumiem, że i jdno i durgie słowo jest na "o", ale generalnie według mnie bardziej pasuje tutaj to drugie do tytułu :mrgreen:

A Georg to pewnie chciał Ci powiedzieć, że po kiego malujesz się w taki upał, bo to i tak zaraz Ci wszystko spłynie :wink:

U nas zdarza się tak Felciowi zrobić, i ewidentnie patrząc bezczelenie na nas w takiej chwili. :evil:

Więc mam nadzieję, że u Georga doprowadzenie go do szewskiej pasji tymi wszystkimi nowymi kotami to spowodowało, a nie jakieś sensacje chorobowe. :ok:

A to gałgan

Mam nadzieję, że to tylko wkurzenie na kocury itp.

Georg olewa wagę, zupełnie tak jak ja :wink:

No, niech się chłopak szybciutko wyleczy :ok:

mało nie oplułam monitora :ryk:

jerzykowka pisze:Georg olewa wagę, zupełnie tak jak ja

ja nie przypuszczam, żeby to było chorobowo uzasadnione. Zdaje mi się, że on sie po prostu wq*wił... zmiana miejsca, Miriam, maluchy, smród kocurów, za dużo na książęcą głowę spadło. No i jeszcze - w tym czasie drzwi do pokoju były zamknięte, bo tam gnojki ruchu zażywały, kiedy klatka świeżo umyta schła sobie, a w pokoju (póki co :oops:

) kuwety stoją. Nie mógł tam wejść... tylko dlaczego nie wylazł na dwór i tam się nie zeszczał, co? :twisted:

drzwi wejściowe otworem stały, bo się Klemcio na schodkach wygrzewał... to nie, napaskudził w łazience, a potem dopiero wyszedł na trawkę :twisted:

Podobnie kilka dni temu przyszedł z dworu i puścił "kłaczka" na środku pokoju :roll:

dobry gospodarz, czy jak? :roll:

Wczoraj poszedł sobie Georg na działkę naprzeciwko. Tam w głębi chyba jakiś dom stoi, ale od ulicy wszystko zarośnięte jeszcze lepiej niż u nas, dżungla normalnie. Nawet nie wiedziałam z początku, że tam siatka jest, takie krzaczory. No i polazł sobie. I wrócił. I TŻ woła, że Georg chyba woli na dworzu jeść, bo chapnął coś z miski, siedzi przed domem i konsumuje. Tknęło mnie cóś, podeszłam, pochyliłam się, zeby zobaczyć, czym się kotek zajada, powróciłam do pionu w tempie błyskawicznym. Minę musiałam mieć odpowiednią, bo TŻ spojrzał i odgadł od razu: "nie wziął tego z miski, co? " no raczej nie, rzadko karmimy mysim mięsem, w dodatku z futrem :roll:

Żeby było śmieszniej godzinę później wyrzygał tę mysz idealnie na środku ścieżki do domu.

no nie, jak mogliście Księcia w takie miejsce przemeldować?? Gdzie pałac, gdzie miękkie łózeczko, gdzie służba, gdzie dania na poziomie? :roll:

Pięęękne

Coś mi się wydaje Inga, że to dopiero początek możliwości Georga - jeszcze nie cały teren obadał, będę i ptaszki, zobaczysz :twisted:

No i przychylam się do opinii, że ten sik to był FOCH :twisted:

AYO pisze::ryk:

Pięęękne
Coś mi się wydaje Inga, że to dopiero początek możliwości Georga - jeszcze nie cały teren obadał, będę i ptaszki, zobaczysz :twisted:
No i przychylam się do opinii, że ten sik to był FOCH

o nenene, ptaszki to Klemcik jest specjalista. Ile razy na ranczu wracał z krzaczorów, a z pyska mu piórka sterczały :roll:

Georg jest bardziej naziemny :lol: