Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Śro lis 02, 2016 11:18 Re: Oddam Kałasznikowa.

Stomachari pisze:Zupełnie serio i bez złośliwości: w jaki sposób ochroni? W przypadku takiego ultimatum co możesz zrobić, żeby osoba odpowiedzialna za kota/psa pozostała odpowiedzialna?

Ultimatum: "Bierzesz, albo oddam do schronu"?
Odbieram kota gdy ta osoba już go nie chce. Proste.
Ludzie wbrew pozorom chętnie oddają zwierzę, jeśli im nie podpasuje. No chyba, że wiedzą iż spotka się to z awanturą, to wtedy kombinują.


Stomachari pisze:Tak, może być narzędziem do inwigilacji. Ja nie planuję jej tak używać i tak jak napisałam wyżej: najpewniej pozostanie moją (żeby trochę zbyt radykalne osoby nie używały jej właśnie do inwigilacji).

Więc skoro może, to nie dziw się, że ludzie mogą nie chcieć jej podpisać.
Takie "cudowanie" z umowami paradoksalnie szkodzi tym, którzy mają zwykłe umowy przekazania oznakowanego zwierzęcia.
Bo jak ktoś poczyta jedną czy drugą "nawiedzoną" umowę to zaczyna szukać zwierza bez umowy bo dochodzi do wniosku, że wszystkie są pewnie takie same.
I takie rzeczy coraz częściej obserwuję na forum, najpierw ktoś szuka tu kociaka, potem zawiesza poszukiwania bo "ciągle pogrążony w żałobie po poprzednim, woli zdać się na los". Los oczywiście zsyła mu nazajutrz kociaka, którego oczywiście trzeba było uratować :D




Stomachari pisze:Ktoś z forum znajduje kota, jakaś pani się zgłasza po kilku dniach i oskarża o kradzież oraz rząda zwrotu lub daje możliwość zapłacenia "haraczu". Tymczasem prawo jest po stronie znalazcy i gdy ten podpiera się paragrafami, dziwna pani nagle urywa kontakt. Tak działa większość ludzi - ja chcę bo ja mam prawo, a prawo mam bo tak uważam. Paragrafy mówią co innego? Wszyscy są w błędzie, ja mam rację.

Jeśli ktoś znajduje zwierzę to ma obowiązek zgłosić ten fakt, zaś jeśli do tej osoby zgłasza się właściciel to ma obowiązek oddać. Jeśli tego nie robi, to można mu postawić zarzut przywłaszczenia.
Tak właśnie stanowi prawo.
Pisane. Nie wyimaginowane. Niestety wiele osób ma to prawo w d... bo cierpi na syndrom Boga.




Patmol pisze:I który na włosy najlepszy?

Podobno na włosy są świetne okłady z kozieradki (np tutaj http://evelinebison.pl/2015/01/kozierad ... ost-wosow/), no tylko włosy potem pachną pieczonym kurczakiem -trochę dziwnie. Próbowałam , mam długie włosy, ale ten zapach straszny.
Wole jednak kozieradkę w jedzeniu. W zupie 8) na ten przykład.


Kupiłam sobie za 1 zł Niespokojny umysł- pamiętnik nastrojów i szaleństwa - Jamison Kay Redfield w szmateksie -tylko, ze po angielsku. Mój angielski jest taki sobie, ale ze słownikiem dam jakoś rade. Tytuł brzmi interesująco.


Nieee kozieradka mnie odstraszyła. Olej sezamowy rozgrzewa (ale też śmierdzi), więc wkraplałam olejek rozmarynowy i lawendowy. Znalazłam nawet tatarakowy.
Stosowałam olejki indyjskie dostępne w Polsce Khadi (oraz inne bo spędziłam w Indiach miesiąc to sobie nakupowałam, ale oni mają inne włosy więc to tak średnio działa, więcej szumu niż efektu).
Od pewnego czasu nic nie wcieram bo mąż rzadziej jeździ na delegacje, a widok naolejowanych dziwnie woniejących włosów nie jest miły. :wink:

Od znajomej dostałam kolorowanki....dla dorosłych, niby takie antystresowe, ponoć to teraz modne :wink: .
Doszłam do wniosku, że na takie cuś szkoda mi czasu, wolę poczytać książkę. Trzeba je będzie "podać dalej".

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro lis 02, 2016 11:50 Re: Oddam Kałasznikowa.

Młoda miała taki moment, że dostała kolorowanki od koleżanki i ze trzy dni kolorowała 8) mówiła, że pomaga na stres. Mnie pomaga tylko włóczenie się.

ten olejek tatarakowy bardzo ciekawy
Oleum Calami (olejek tatarakowy) Zewnętrznie działa rozgrzewająco, przeciwbólowo, odkażająco i przeciwropnie. Stosowany do nacierań miejsc bolesnych, np. przy bólach stawów, mięśni, kości, nerwobólach, stanach pourazowych (zwichnięcia, uderzenia), obrzękach, złym krążeniu krwi w kończynach.
źródło dr Henryk St. Różański

na włosy lepszy Rp. Płyn tatarakowo-brzozowy

Olejek tatarakowy – 5 ml
Woda brzozowa 200 ml lub sok z brzozy (Phytopharm) – płyn – 100 ml
Glicerol 15 ml
Olej winogronowy, oliwa lub sojowy 150 ml
Olej kamforowy – 15 ml
Olejek tymiankowy – 1 ml
Olej rycynowy – 20 ml
Nafta kosmetyczna – 50 ml
SP. Składniki zmieszać, przy czym olejek tatarakowy najpierw wymieszać z glicerolem a potem z pozostałymi olejami oraz naftą, a na końcu wymieszać z wodą brzozową. Płyn działa odżywczo, przeciwzapalnie, oczyszczająco, odkażająco, przeciwłupieżowo. Zapobiega wypadaniu włosów, łamliwości włosów i rozdwajaniu końcówek włosów. Leczy stany zapalne skóry owłosionej.

Wskazania: wypadanie włosów, choroby włosów, zniszczenie włosów zabiegami fryzjerskimi, łupież oporny na leczenie, stany zapalne skóry owłosionej.

Mnie najbardziej interesują nie włosy, ale moje kolana -to znaczy, żeby się dało spać w nocy i chodzić w dzień.
I ten tatarakowy bardzo obiecująco brzmi.
a jak pachnie?

tymiankowy dziwnie pachnie, może nie brzydko -ale tak jakoś - na noc się smaruję i śpię do rana

ale na dzień dzisiaj się posmarowałam olejkiem z cytronelii, i dałam po kropli na każde kolano cytrynowego, bo sam zapach z cytroneli był taki jakiś tępy - i fajny zapach wyszedł, taki jak różane perfumy z dawnej Bułgarii 8) Ma działąć przeciw-reumatycznie, przeciwbólowo i jakoś tam.

Jak was czytam to dochodzę do wniosku że nie ma co tak się wyrywać z tą umową na początku szukania domu dla kota. I jak ktoś nie chce podpisać umowy to tez o niczym nie świadczy.
Załapałam dlaczego ludzi przeraża.

Olejki tez można stosować wewnętrznie ale
źródło dr Henryk St. Różański
Jeszcze raz wyraźnie podkreślam, do celów leczniczych można stosować tylko olejki czyste chemicznie, naturalne. Jeżeli Producent nie manifestuje na opakowaniu (ulotce), że jego produkt spełnia wymogi Farmakopei Polskiej FP IV lub V (lub innych, np. Europejskiej Farmakopei) lub nie posiada atestu PZH (Państwowy Zakład Higieny), Instytutu Leków czy norm IFRA to taki olejek jest bezwartościowy i nie wolno go stosować do celów medycznych. Jeżeli Producent wyraźnie napisał, że jego olejku nie wolno stosować doustnie – to oznacza, że jego olejek nie spełnia norm farmakopealnych i ma coś do ukrycia.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 29214
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro lis 02, 2016 12:40 Re: Oddam Kałasznikowa.

Patmol pisze:Młoda miała taki moment, że dostała kolorowanki od koleżanki i ze trzy dni kolorowała 8) mówiła, że pomaga na stres. Mnie pomaga tylko włóczenie się.

Hmm to może kupię przyzwoite kredki.
Mam Lost Ocean i jakieś literacko-malarskie


Patmol pisze:I ten tatarakowy bardzo obiecująco brzmi.
a jak pachnie?

Nie za fajnie :wink:


Patmol pisze:Jak was czytam to dochodzę do wniosku że nie ma co tak się wyrywać z tą umową na początku szukania domu dla kota. I jak ktoś nie chce podpisać umowy to tez o niczym nie świadczy.
Załapałam dlaczego ludzi przeraża.


Tak, to wcale nie musi oznaczać, że Ci ludzie mają z góry złe zamiary.
Owszem zapewne są wśród nich osoby nieodpowiedzialne, ale jak praktyka pokazuje wśród podpisujących umowy również takich nie brakuje.
Zresztą umowy to wymysł ostatnich lat bo zbiegło się to z chipowaniem.
Ja pamiętam czasy, kiedy rzadko kto coś podpisywał i Ci co mieli dbać to dbali, a ci co nie, to nie.
Bo jest typ ludzi, dla których branie odpowiedzialności za istoty im podległe jest wdrukowane w ich jestestwo oraz typ osób, który nie jest zdolny do poniesienia odpowiedzialności za coś… za kogoś - zwłaszcza gdy trzeba trochę poprzestawiać swoje życie, zmienić upodobania, zmusić się do czegoś...

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro lis 02, 2016 13:08 Re: Oddam Kałasznikowa.

No właśnie im bardziej o tym czytam/myślę tym bardziej widzę, że się całkiem nie nadaje do tych adopcji.
Wyprowadzić kota na prostą to jeszcze, ale najgorsze to szukanie domu. Nie mam rozbudowanej sieci znajomych. Nie mam czasu ani energii na te wszystkie akcje ze spotykaniem się z ludźmi, i ich przepytywaniem, tak żeby się nie czuli przepytywani, na temat tego czy sa odpowiedzialni czy nie. Na podpytywanie i inwigilowanie :roll: To nie moje klimaty.

A jeszcze jak się poczyta o tych wszystkich, co wiedzą co powiedzieć, a są sadystami zwyczajnie. To czuję sie po prostu jak taki mały żuczek i tyle.
I mam coraz bardziej wrażenie, że w moim przypadku lepiej ten czas i energie przeznaczyć na własne zwierzaki -które tez potrzebują dużo. Czy nawet na poczytanie o barfie czy o szkoleniu pozytywnym.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 29214
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro lis 02, 2016 13:24 Re: Oddam Kałasznikowa.

Patmol pisze:Wyprowadzić kota na prostą to jeszcze, ale najgorsze to szukanie domu. Nie mam rozbudowanej sieci znajomych. Nie mam czasu ani energii na te wszystkie akcje ze spotykaniem się z ludźmi, i ich przepytywaniem, tak żeby się nie czuli przepytywani, na temat tego czy sa odpowiedzialni czy nie. Na podpytywanie i inwigilowanie :roll:

Jeszcze masz możliwość rozmawiać z psiarzami na spacerach, może wpadnie w oko ktoś ciekawy, kto sobie sprawy nie zdaje, że potrzebuje kota. W takich psiarzy rozmowach wiele można się dowiedzieć.


Patmol pisze:A jeszcze jak się poczyta o tych wszystkich, co wiedzą co powiedzieć, a są sadystami zwyczajnie.

Eee rozpoznać psychopatę to nawet psychiatra ma problem, więc nie martw się.


Patmol pisze:I mam coraz bardziej wrażenie, że w moim przypadku lepiej ten czas i energie przeznaczyć na własne zwierzaki -które tez potrzebują dużo. Czy nawet na poczytanie o barfie czy o szkoleniu pozytywnym.

Ja też tak uważam. Dlatego nie chce mi się bawić w ogłoszenia. Tym bardziej, że to zwykłe burasy som. :|

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro lis 02, 2016 13:35 Re: Oddam Kałasznikowa.

Na klasyczne, ale młode burasy sa chętni. Ludzie wierzą, ze kot powyżej 6 miesięcy to już za stary, żeby się do nowego miejsca przyzwyczaił i już nie pokocha po prostu. :roll:
Klasyczne -tego typu https://www.google.pl/search?q=bury+kot ... sQ_AUICCgB
jeśli mają srebrny połysk to jest więcej chętnych

gorzej z biało -burymi, jak mój Elbert, czy czarnymi
Moja starsza sąsiadka to nawet mówi, że jak mój czarny ko na nią patrzy, to tak się trochę boi, bo on taki czarny jak diabeł -więc jak siada, to tak, żeby go nie mieć za plecami

a mój czarny kot to wyjątkowy słodziak, który gości uwielbia, bo głaszczą :mrgreen:

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 29214
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro lis 02, 2016 13:42 Re: Oddam Kałasznikowa.

Picasso jest srebrny, cętkowany z białą końcówką ogona, stąd imię :wink:
Piccolo bury, ma rufizm i sporo białego, ot taki przeraźliwie zwykły kot, jakich wiele na podwórkach. Za to jest większym miziakiem, bardzo odważny i kontaktowy. Ma zdecydowanie najlepszy charakter z całej trójki.
To młode koty, z jednego miotu chyba, najprawdopodobniej z wiosny tego roku.

Na Radzia chętni byli bo mają też czarnego labka, więc siłą rzeczy zwrócili uwagę na czarnego kota.
Dodatkowo są fascynatami serialu Siedem życzeń, więc imię samo przyszło.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro lis 02, 2016 14:13 Re: Oddam Kałasznikowa.

no to Picasso nie taki zwykły buras 8)

Moim zdaniem to ważniejszy charakter niż kolor kota. Zdecydowanie wolę zwykłego biało-burego Zorro czy czarnego Patmola, oba koty z naprawdę fajnym charakterem, niż Ryjka, który jest ładnie/bogato ubarwiony :roll: ale na charakter społeczny/pro ludzki już jakby nie starczyło.

ale ludzie wolą kota w typie
tak podobnie jak z psami, na psa w typie yorka, ale z problemami emocjonalnymi/zdrowotnymi są tłumy chetnych, na zdrowego przyjaznego kundelka -nie ma

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 29214
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro lis 02, 2016 15:00 Re: Oddam Kałasznikowa.

Koniczynka47 pisze:Odbieram kota gdy ta osoba już go nie chce. Proste.

To jak to się ma do Twoich słów:
Koniczynka47 pisze:Nie sztuka stworzyć mega rozbudowaną umowę, sztuka by ją ktoś podpisał. Ktoś sensowny, kto nie potraktuje zwierzęcia jako przedmiotu użyczenia i nie zwróci przy pierwszej niewygodzie, tylko powalczy.

bo skoro jest sztuką według Ciebie, żeby ktoś podpisał długą umowę (a potem piszesz, że samo to nie świadczy dobrze o człowieku tylko czy komuś ufasz, więc kolejne zaprzeczenie), to jaka jest różnica między długą a krótką umową, skoro i w jednym i w drugim wypadku ktoś z czasem zwierzaka może nie chcieć i Ty go i tak odbierzesz? W tym momencie pokazujesz, że długość umowy jest kompletnie bez znaczenia a liczy się człowiek (czyli dokładnie to samo, co ja powtarzam nie wiem który już raz). Więc po co ten protest wobec mojej długiej umowy?

Koniczynka47 pisze:Więc skoro może, to nie dziw się, że ludzie mogą nie chcieć jej podpisać.

Jedyne osoby, które nie chcą takiej umowy podpisać, to Ty i Patmol. A nie bierzecie ode mnie kota. Więc w czym problem?
Przeciętni ludzie gwiżdżą na to, co jest w umowie, bo i tak zrobią po swojemu. I dla nich nie jest problemem ta moja umowa tylko np. zabezpiecznie balkonu albo kwestia nie wypuszczania kota na dwór.
Napisałam też, że gdyby ktoś miał zastrzeżenia (jak Ty i Patmol, które kwalifikuję do 3-ej grupy osób), to jestem gotowa na zmiany, więc o co chodzi?

Koniczynka47 pisze:Jeśli ktoś znajduje zwierzę to ma obowiązek zgłosić ten fakt, zaś jeśli do tej osoby zgłasza się właściciel to ma obowiązek oddać. Jeśli tego nie robi, to można mu postawić zarzut przywłaszczenia.

Chyba traktujesz mnie jak analfabetę. Powtarzasz prawa i obowiązki znalazcy oraz osoby której zwierzak zaginął tyle razy (to dobrze), że naprawdę wiem o co w nich chodzi. Nie uznałam jednak za zasadne opisywanie w krótkiej wypowiedzi WSZYSTKICH elementów ze wspomnianej historii (a właściwie dwóch). Osoba, która twierdzi że to jej zwierzę (w tym wypadku: kot) musi udowodnić, że tak właśnie jest. O tym też pisałaś. Właściciel pojawił się nagle po iluś tygodniach ot tak sobie. Zwierzę w chwili znalezienia było w złym stanie. Wymagało leczenia. Za to znalazca ma prawo żądać zwrotu pieniędzy. Tymczasem rzekomy właściciel, nie dysponujący żadnymi dowodami ani na to, że to jego zwierzę, ani na to że w ogóle szukał (i pewnie nie szukał), oskarżył znalazcę o kradzież (absurd) i życzył sobie kota. Znalazca powiedział, że ma prawo żądać zwrotu kosztów leczenia i utrzymania, i w zamian za ten zwrot może oddać kota. Rzekomy właściciel nękał znalazcę, bo przecież on niczego udowadniać nie musi (a musi), to jego kot, nic nie umie o nim powiedzieć, ale to jego, bo tak i już.
Druga historia miała podobny przebieg, tylko z jeszcze większą ilość matactw. Kobiecie zaginęła kotka. Ktoś z forum znalazł. Szukał właściciela, rozklejał ogłoszenia. Po kilku tygodniach/miesiącach (nie pamiętam) zwierzę stało się własnością znalazcy. Zostało wysterylizowane. Wtedy jakoś się złożyło, że kobieta zgłosiła się do znalazcy (nie wiem już jak) i zażądała zwrotu kota i zadośćuczynienia albo większej sumki już bez oddawania kota (bezpłodna kotka i tak na nic się nie zda, bo nie pomnoży zarobku). Na zdjęciach (czyli dowodach) było widać, że to właściwe zwierzę. Czy kobieta szukała - nie wiadomo. Czemu nie trafiła na ogłoszenia - też nie wiadomo. Fakt faktem to była jej kotka i chciała odzyskać masę kasy. Tymczasem za radami prawnymi z forum znalazca powiedział, że to on ma prawo do zwrotu kosztów utrzymania i że życzy sobie spotykać się w obecności policji (kobieta z szemranego światka chciała widzieć się gdzieś na ulicy w asyście 1-2 dryblasów - typowe metody zastraszania). Hasło policja oraz pewność siebie znalazcy przestraszyły kobietę, wykręciła się a potem urwała kontakt.

W obu historiach znalazca nie przywłaszczał sobie zwierzęcia, w obu przypadkach zgodnie z prawem życzył sobie dowodów i zwrotu kosztów opieki i w obu przypadkach to właściciel wymyślał niestworzone historie i nadawał sobie prawa, których nie miał.
W tym sensie prawo było po stronie znalazcy, zaś właściciele kombinowali. W tych dwóch historiach nie ma syndromu Boga. Konkretnie w tych dwóch.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10972
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro lis 02, 2016 16:57 Re: Oddam Kałasznikowa.

Nie mam zastrzeżeń do Twojej umowy, bo przecież jej nie widziałam ani nie czytałam. 8) No i nie chcę od Ciebie kota, bo mam dość swoich.

Ale gdybym chciała zwierzaka, i ktoś by tak bardzo się zastanawiał nad treścią umowy, w sensie żeby wszystko zabezpieczyć, nawet jaką karmą mam karmić, i kto weźmie zwierza w razie mojego wypadku/ nagłej śmierci to z jednej strony jest to pozytywne, ale z drugiej przerażające.
Więc, jako że wielu nawiedzonych zwierzolubów już widziałam/ i czytałam - rozglądnęłabym się za innym zwierzakiem. Takim bez umowy lub z prostą umową.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 29214
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro lis 02, 2016 20:28 Re: Oddam Kałasznikowa.

Wiem, że macie swoje koty i tymczaski i nie weźmienie tymczaska ode mnie ;)
Karmy akurat nie wpisałam do umowy, tylko ustnie odradzałam śmieciówki, ale tego nie pilnuję. Jeśli kot będzie karmiony śmieciówkami, ale pomimo tego zadbany, to trudno, muszę to przełknąć.
Rozumiem ten punkt widzenia. Naprawdę rozumiem. Dlatego jestem otwarta na zmianę umowy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jednak muszę wpierw poznać (chociaż tak wstępnie) daną osobę.
Na razie problemem jest to, że nikt nawet nie telefonuje ani nie pisze. Burasek i krówek już nie są malutkie, więc zainteresowanie jest zerowe.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10972
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw lis 03, 2016 8:58 Re: Oddam Kałasznikowa.

Stomachari pisze:To jak to się ma

Tak to się ma, że wg mojej umowy o oddaniu kota decyduje jego właściciel, a nie ja, co ma dać pewien komfort psychiczny osobie adoptującej.
Są inne prawne (karne, administracyjne) drogi pozbawienia kogoś zwierzęcia, jednak podlegają one kontroli sądowej, co ma za zadanie przeciwdziałać nadużyciom.
Poza tym, podkreślę, że wielu osobom nie dam zwierzaka, jeśli uznam, że nie są w stanie sprawować należytej opieki (np. nie dam komuś kto nie ma ustabilizowanej sytuacji mieszkaniowej bo to najczęstszy powód zwierzęcych dramatów, drugi to brak dochodów czy ogólna infantylność).
Ale jak już dam, to nie mam zamiaru "wisieć" nad tą osobą "z siekierą" bo zamiast Orijena kupi RC, nie wyśle mi tryliona zdjęć co miesiąc, nie okaże książeczki zdrowia co pół roku podczas wizytacji i tym podobne...



Stomachari pisze:Jedyne osoby, które nie chcą takiej umowy podpisać, to Ty i Patmol. A nie bierzecie ode mnie kota. Więc w czym problem?
Przeciętni ludzie gwiżdżą na to, co jest w umowie, bo i tak zrobią po swojemu. I dla nich nie jest problemem ta moja umowa tylko np. zabezpiecznie balkonu albo kwestia nie wypuszczania kota na dwór.

Dla mnie problemu nie ma.
"Przeciętni ludzie" zazwyczaj nie napiszą Ci, dlaczego ominęli Twoje ogłoszenie :wink: Ja tylko zwracam uwagę, że ich kryterium "odsiewczym" może być wymóg podpisania umowy, zwłaszcza gdy ktoś miał jakieś złe doświadczenia z "nawiedzonymi zwierzolubami" bądź czytał wypowiedzi o takowych.
Wiesz Stomachari, ostatnimi czasy naprawdę się niektórym ludziom w głowach poprzestawiało i zdrowy rozsądek jest na wymarciu.

Stomachari pisze:W tym sensie prawo było po stronie znalazcy, zaś właściciele kombinowali. W tych dwóch historiach nie ma syndromu Boga. Konkretnie w tych dwóch.

By to stwierdzić jest za mało informacji.
Znalazca owszem ma prawo do zwrotu kosztów utrzymania, ale właściciel też ma prawo do odszkodowania za sterylizację. To nie jest zabieg ratujący życie i doprawdy zbyt wielu nawiedzeńców poddaje jej znalezione zwierzę zanim ono zdąży się rozejrzeć po domu.
Koty zostały ogłoszone na stronach lokalnych schronisk?
Powinny bo są ludzie, którzy np nie przeczytają eventu na FB bo konta nie mają, ani ogłoszenia na słupie (bo dajmy na to jeżdżą samochodami, w innej okolicy), forum miau również (nie każdy żyje w necie).
Swoją drogą w myśl nowej ustawy o rzeczach znalezionych przydałby się jakiś ogólnokrajowy, powszechnie dostępny rejestr zwierząt zagubionych/znalezionych co by znalazca i właściciel szybciej mogli skontaktować.
Reasumując: przeciętny normalny człowiek szuka po schroniskach bliższych i dalszych, wiesza ogłoszenia...
Dlatego, paradoksalnie, ja wolałabym, aby moje zwierzaki tam trafiły, zamiast do kogoś nawiedzonego, zwłaszcza jak jeszcze komuś takiemu przyjdzie do głowy je zatrzymać.
A na marginesie: przeważnie zabłąkane zwierzę źle wygląda bo tułaczka robi swoje. Krótkowłose psy, zwłaszcza te mało zaradne (niepolujące) szybko zamieniają się w szkieletory, długowłose zamieniają się w brudne skołtunione mopy. Wszystkie zaś łapią kleszcze i pchły i inne żyjątka albowiem nie brakuje tego na ulicach.
Więc to, że zwierzę na skraju zaniedbania nie świadczy, że do owego skraju doprowadził jego właściciel, zwłaszcza jak zgłasza się po niego.
I decyzja o tym, czy właściciel jest "godny" by go odebrać nie należy do znalazcy, ale do uprawnionych organów administracyjnych.
Zaś jeśli uważa inaczej to owszem, cierpi na syndrom Boga.

Koszty też wymagają udowodnienia, inaczej ktoś powie, że koszt wynosił 1000zł m-cznie, a tymczasem pies wcinał surowe korpusy po 2,5 kg, czy jakąś tanią karmę po 100zł/20kg i w ogóle cuda wianki.
Znalazcy też potrafią kombinować, nader często "znalezione" zwierzę jest tak naprawdę zwyczajnie ukradzione. Zwłaszcza jak zwierzak jest rasowy/nietypowy/ładny.

Patmol pisze:Moim zdaniem to ważniejszy charakter niż kolor kota. Zdecydowanie wolę zwykłego biało-burego Zorro czy czarnego Patmola, oba koty z naprawdę fajnym charakterem, niż Ryjka, który jest ładnie/bogato ubarwiony :roll: ale na charakter społeczny/pro ludzki już jakby nie starczyło.

Też zwracam uwagę na charakter.
Czasem można znaleźć chętnych na brzydkie/przeciętne zwierzę, ale trzeba czymś ich przyciągnąć. Zorro z opisu też mi by szalenie przypadł do gustu.
Cenię takie odważne zwierzęta, życie z nimi jest zdecydowanie łatwiejsze.

Niestety wśród rasowych psów odporność psychiczna jest w zaniku, za słaba selekcja.
I tak np na testy do Policji przywieziono 25 psów, z których nie zakwalifikował się ani jeden.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw lis 03, 2016 9:24 Re: Oddam Kałasznikowa.

A jak wyglądają takie testy?

Moja Caillou niby taka stabilna psychiczna, ale huków się boi i boi się chodzić po śliskich powierzchniach -takich jak na zjeżdżalni i po kratkowanych, takich kratkach na dziurami w mieście.

U nas w parku jest taki kawałek terenu dla jeżdżących na rolkach/deskach i tam są podjazdy wyższe i niższe z taką nawierzchnią śliską i z kawałkiem miejsca do stanięcia na górze. Jedno jest takie że jak pies usiądzie na górze/na tym podeście to jest na wysokości mojej twarzy/może trochę wyżej.
Sweetie wejdzie po tej pochyłej/śliskiej nawierzchni bez problemu , siada na górze bardzo zadowolona. jest za to nagroda zazwyczaj. ona wchodzi pewnie, wiec nie spada/nie zjeżdża do tyłu. Ma tez większe/ ze dwa razy łapy niż Caillou.

Caillou wchodzi jak młoda panienka , bardziej stoi niż wchodzi :roll: wiec zjeżdża do tyłu. Ale wizja parówki dodaje jej odwagi. Ostatnio weszła kuszona parówką -chciałam zobaczyć czy w ogóle potrafi. Potrafi, ale boi się.

Teraz na wieczorne spacery, na samo przejście przez miasto, zakładam Sweetie kaganiec, Ciemno jest, bezpieczniej w kagańcu. I sama Sweetie jest w kagańcu mniej entuzjastyczna. Idzie wolniej, spokojniej, grzeczniej. W parku jej zdejmuję.

Młoda wpada i wypada sporadycznie , całkiem na Łapę nie zwraca uwagi. A Łapa to był jej kot :roll: I teraz Łapa postanowiła zostać moim kotem :roll: Dużego wyboru nie miała w sumie, jak chciała zmienić obiekt . Chodzi za mną, gapi się na mnie,w ogóle robi za moją wielbicielkę. Wczoraj dawałam kotom gulasz wołowy, po kawałku z ręki. Tymoteusz czy Zorro chętnie zjedzą, ale się nie ekscytują, bo przecież wiadomo że im się należy. Zorro uważa, że jemu się wszystko należy i jak ktoś inny dostał, to pewnie przez pomyłkę..
A Łapa była zachwycona, warczała na wszystkich, chyba uważała że to jakieś specjalne wyróznienie -bo dałam jej do pyska wołowinę. Jak daję wołowinę na misce -to niektóre koty zjedzą dużo i szybko jak Ryjek, a niektóre bardziej gapowate nie zdążą.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 29214
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw lis 03, 2016 13:16 Re: Oddam Kałasznikowa.

Dzisiaj sobie wzięłam do pracy kotlety z fasoli (czerwona fasola, pietruszka, marchewka, czosnek niedźwiedzi, jajka, troszkę mąki, trochę mleka) . Dobre.
Czerwona fasola ma taki neutralny smak , ze zastanawiam się czy nie zrobić wersji kotletów z cukrem i cynamonem i jabłkami.
Ugotowaną fasolę przepuszczam przez maszynkę do mięsa.

Wczoraj namoczyłam białą. Dzisiaj ugotuję i może tez z czymś zmieszam. 8)

zimno juz jest -więc zrobiłam sobie dzisiaj napar z arcydzięgla +goździki + anyż. On rozgrźewa, wiec raczej na zimne dni się nadaje. Pyszny i bardzo fajnie pali.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 29214
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw lis 03, 2016 13:47 Re: Oddam Kałasznikowa.

Ja ostatnio jadłam dobre kotlety na bazie kaszy gryczanej.
Muszę też coś pokombinować. Ale jakoś średnio mi się chce. :wink:
Dziś jest Światowy Dzień Kanapki - swoją drogą czego to ludzie nie wymyślą. :wink:
W zasadzie wypadałoby wpaść do Subway, albo zrobić na kolację jakieś mega kanapki. Ale bagietek nie mam.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Baidu [Spider] i 57 gości