Stomachari pisze:Zupełnie serio i bez złośliwości: w jaki sposób ochroni? W przypadku takiego ultimatum co możesz zrobić, żeby osoba odpowiedzialna za kota/psa pozostała odpowiedzialna?
Ultimatum: "Bierzesz, albo oddam do schronu"?
Odbieram kota gdy ta osoba już go nie chce. Proste.
Ludzie wbrew pozorom chętnie oddają zwierzę, jeśli im nie podpasuje. No chyba, że wiedzą iż spotka się to z awanturą, to wtedy kombinują.
Stomachari pisze:Tak, może być narzędziem do inwigilacji. Ja nie planuję jej tak używać i tak jak napisałam wyżej: najpewniej pozostanie moją (żeby trochę zbyt radykalne osoby nie używały jej właśnie do inwigilacji).
Więc skoro może, to nie dziw się, że ludzie mogą nie chcieć jej podpisać.
Takie "cudowanie" z umowami paradoksalnie szkodzi tym, którzy mają zwykłe umowy przekazania oznakowanego zwierzęcia.
Bo jak ktoś poczyta jedną czy drugą "nawiedzoną" umowę to zaczyna szukać zwierza bez umowy bo dochodzi do wniosku, że wszystkie są pewnie takie same.
I takie rzeczy coraz częściej obserwuję na forum, najpierw ktoś szuka tu kociaka, potem zawiesza poszukiwania bo "ciągle pogrążony w żałobie po poprzednim, woli zdać się na los". Los oczywiście zsyła mu nazajutrz kociaka, którego oczywiście trzeba było uratować
Stomachari pisze:Ktoś z forum znajduje kota, jakaś pani się zgłasza po kilku dniach i oskarża o kradzież oraz rząda zwrotu lub daje możliwość zapłacenia "haraczu". Tymczasem prawo jest po stronie znalazcy i gdy ten podpiera się paragrafami, dziwna pani nagle urywa kontakt. Tak działa większość ludzi - ja chcę bo ja mam prawo, a prawo mam bo tak uważam. Paragrafy mówią co innego? Wszyscy są w błędzie, ja mam rację.
Jeśli ktoś znajduje zwierzę to ma obowiązek zgłosić ten fakt, zaś jeśli do tej osoby zgłasza się właściciel to ma obowiązek oddać. Jeśli tego nie robi, to można mu postawić zarzut przywłaszczenia.
Tak właśnie stanowi prawo.
Pisane. Nie wyimaginowane. Niestety wiele osób ma to prawo w d... bo cierpi na syndrom Boga.
Patmol pisze:I który na włosy najlepszy?
Podobno na włosy są świetne okłady z kozieradki (np tutaj http://evelinebison.pl/2015/01/kozierad ... ost-wosow/), no tylko włosy potem pachną pieczonym kurczakiem -trochę dziwnie. Próbowałam , mam długie włosy, ale ten zapach straszny.
Wole jednak kozieradkę w jedzeniu. W zupiena ten przykład.
Kupiłam sobie za 1 zł Niespokojny umysł- pamiętnik nastrojów i szaleństwa - Jamison Kay Redfield w szmateksie -tylko, ze po angielsku. Mój angielski jest taki sobie, ale ze słownikiem dam jakoś rade. Tytuł brzmi interesująco.
Nieee kozieradka mnie odstraszyła. Olej sezamowy rozgrzewa (ale też śmierdzi), więc wkraplałam olejek rozmarynowy i lawendowy. Znalazłam nawet tatarakowy.
Stosowałam olejki indyjskie dostępne w Polsce Khadi (oraz inne bo spędziłam w Indiach miesiąc to sobie nakupowałam, ale oni mają inne włosy więc to tak średnio działa, więcej szumu niż efektu).
Od pewnego czasu nic nie wcieram bo mąż rzadziej jeździ na delegacje, a widok naolejowanych dziwnie woniejących włosów nie jest miły.
Od znajomej dostałam kolorowanki....dla dorosłych, niby takie antystresowe, ponoć to teraz modne
Doszłam do wniosku, że na takie cuś szkoda mi czasu, wolę poczytać książkę. Trzeba je będzie "podać dalej".



