o przerzutach, opłakałam co trzeba; wzięłam też pod rozwagę Wasze argumenty
i jestem bardziej spokojna. Zrobimy co się da, życie to nie bajka
ale są pozytywy więc nie marnujemy czasu tylko cieszymy się sobą

Czarnusia ma wolę życia, chce być blisko człowieka i
oswoiła się z nowym życiem, wydaje mi się, że nie cierpi.
Uwielbia jak się ją nosi na rękach, śpi przy moim łóżku lub na nim,
krąży trochę po mieszkaniu i stale dopomina się uwagi.
A ja pilnuję podawania leków, karmienia, kuwetkowania, noszę, głaskam,
bawię się odrobinę i robię duuużo zdjęć. W tej chwili tylko oddech jest czasami nieregularny
i wymiotuje jednak, dużo też pije. Zobaczę czy będzie się to utrzymywało. Dzisiaj ok. 4.15 rano przyszła się poprzytulać a następnie miała akcję zwracania jedzenia chyba ze 4 razy. Więc ja z oczami na zapałkach, mając świadomość że niedługo muszę wstawać do pracy, sprzatałam i
obserwowałam jak się znowu męczy. w końcu się uspokoiła i poszła spać do szafy,
tylko ja już spać nie mogłam. Ale jak się patrzy w te wdzięczne oczka mija wszelkie zmęczenie.
Byłam też z wizytą w domku u Siwuszki, zwanej również Miluszką. Bardzo pozytywnie, kotka zadbana, ma dużo miejsca, dobre jedzonko i ludzi do kochania. Jeszcze bardziej się otworzy, bo na razie nie jest tak przytulaśna jak Czarnuszka, ale opiekunowie zadowoleni i domowy pies też ją lubi. Zdjęcia wkleję przy okazji.
Kli + 2