Trójka drombo i ona, pies i nowy mały duży :)

U mojej mamy też obie kotki są strachliwe i jak przychodzą goście, to kotów nie ma.
Tośka wychodzi częściej, ale Malwinki często ludzie w ogóle nie widzą.

To może przez to, że Maks strasznie szczeka ze szczęścia i hałasuje, jak goście przychodzą... może jakby nie było psa, to też z kotami byłoby lepiej

u nas też Poker szczeka, ale 3 koty może się na chwilę schowają i wychodzą, a Myszka w ogóle jakby w hibernację wpadała :lol:

najchętniej chowa się pod kołdrę i kota nie ma, a jak się ją znajdzie to kładzie uszy, nerwowo się oblizuje i tylko goście pytają - 1. czy nie pożre w całości, 2. czy się nie posika ze strachu :roll:

tak właśnie wygląda...
ogólnie to mi nie przeszkadza, dla nas dzikunem nie jest, ale w przypadku naszych wyjazdów kot będzie przeżywał traumę :roll:

a póki co, proszę o kciuki!!! Kacper noc spędził w klatce, śniadania nie dostał, bo planuję zbadać krew i czekamy aż tż odśnieży drogę, poczyni swoje poranne obowiązki i raczy przyjść do domu.. nie jest szczęśliwy, bo przebicie się na W. Polskiego może nam zająć trochę o tej porze przy takiej pogodzie. no, ale co ja zrobię :roll:

znów usłyszałam wczoraj, że więcej uwagi poświęcam kotu niż mężowi... trochę mnie to smuci, bo naprawdę nie wiem w którym miejscu On może się czuć zaniedbany..

fakt, że kot nie powinien się tak czuć :mrgreen:

Za dobre wyniki badań :ok:

pixie65 pisze:Za dobre wyniki badań

dzięki

pociesz mnie proszę, że pobranie moczu przez nakłucie to nic takiego strasznego... mocno mnie to stresuje i coś podejrzewam, że nie będę mogła na to patrzeć... ( z doświadczenia - w pewnych sytuacjach potrafię zemdleć, a wolałabym nie) :mrgreen:

Doberek!

catawba pisze:
pixie65 pisze:Za dobre wyniki badań

dzięki pociesz mnie proszę, że pobranie moczu przez nakłucie to nic takiego strasznego... mocno mnie to stresuje i coś podejrzewam, że nie będę mogła na to patrzeć... ( z doświadczenia - w pewnych sytuacjach potrafię zemdleć, a wolałabym nie)

Pobranie moczu przez nakłucie to nic strasznego :wink:

Chociaż doskonale rozumiem Twój niepokój, ja pewnie też wolałabym nie patrzeć.
Wszelkie nakłuwania są dla mnie problemem.
A ponieważ od czasu do czasu muszę uczestniczyć w rozmaitych zbiegach a w domu sama podawać kroplówki - zracjonalizowałam sobie dość skutecznie te czynności. Po prostu - tak trzeba, trwa to chwilę i tak naprawdę niespecjalnie boli.
Będzie dobrze :ok:

Na wszelki wypadek przypomnę, gdyby Ci z nerwów umknęło: zróbcie też kontrolne badanie osadu pod mikroskopem.

Uszy do góry

wróciliśmy. uff.. nie było tak źle, obróciliśmy w 2,5 godziny. tż nie narzekał, bo na drodze było dość pusto, a w lecznicy byliśmy jedyni

niestety, wg wetki Kacper nie miał na tyle dużo moczu, żeby można było nakłuwać pęcherz. zdecydowała się pobrać mocz przez cewnik, taki naj naj najcieńszy.
także wieczorem będziemy dzwonić po wyniki badania krwi i moczu (ogólne z osadem), a po posiew mamy dzwonić po świętach.

@pixie65 - ja też się próbuję zdystansować do kłucia.. poza tym "pierwsze razy" są najgorsze.. zanosząc Kacpra do kastracji niemal się popłakałam jak leżał po podaniu narkozy jak martwy, przy innych kotach już tego nie miałam

natomiast jak mu golili łapkę żyletką do pobrania krwi pierwszy raz, słabo mi się zrobiło i musiałam poprosić znajomą, żeby go potrzymała, a ja musiałam usiąść :oops:

teraz już tego nie mam, ale wolę nie patrzeć jak mu igłę wkłuwają w żyłę. w domu wszystkie zastrzyki robi tż i uważam, że jego mam do tej "brudnej" roboty :mrgreen:

a on tak niechętnie jeździ do weta.. i cały czas się łudzi, że jak zrobię prawko to już sama będę jeździć... :twisted:

maggia pisze:Doberek!

witaj Madziu

No to dobrze, że już po wszystkim

A miałam dopisać, żebyś Kacpra napoiła przed wizytą...

To teraz czekamy na wyniki :ok:

miał wodę w klatce i sporo jej wypił przez noc. poza tym kilkanaście godzin nie sikał, więc sądziłam, że będzie miał duży pęcherz.. no cóż..
teraz jest szczęśliwy.. zawsze po powrocie od weta jest bardzo szczęśliwy

kręci ósemki, świergoli, strzela baranki.. generalnie, pacjent idealny. grzeczny u weta, nas nadal kocha.. :wink:

zamówiłam krople Bacha. ryśka poleciła terapię dla obu kotów, więc spróbujemy dawać obu.. mam tylko nadzieję, że jeszcze bardziej tym nie zestresuję Kacpra. i tak sobie myślę.. właśnie obserwowałam jak Songo gonił Benusia, podobnie jak goni Kacpra, tylko Benuś ucieka i ma to gdzieś.. ale.. nie zamierzam podawać kropli wszystkim kotom, które goni Songo :lol:

poczekamy, zobaczymy..

a tymczasem jestem zła na Siódemkę.. czekam na żwirek już 8 dni, z czego od 6 jest u kuriera. na ich stronie jest napisane, że nadal jest tam, gdzie było nadane, czyli w Gorzowie

zadzwoniłam, Pani mi powiedziała, że jest w Poznaniu i próbowała połączyć, ale mnie rozłączyło :/ nie zamierzam dalej dzwonić, ale liczę, że skoro jest w Poznaniu, wbrew temu co strona mówi, to niedługo do Kicina dotrze .. bo w kuwetach już dno widać :oops:

ale.. wczoraj dotarł zooplus... tyyyyyle żarcia, że ho ho..

a korzystając z ostatniego dnia lenistwa, pokażę Wam w końcu Beduińskie koty

wprawdzie nikt o nie nie woła, ale ciekawe stwory były, wręcz chciałam sobie zabrać 2 :twisted:

Zaraz, zaraz - a wyniki badań gdzie :?:

Doberek!

Pokazuj te cuda!

pixie65 pisze:Zaraz, zaraz - a wyniki badań gdzie

się nie mogę dodzwonić.. :roll:

ale spokojnie, w końcu mi się uda.. myślę

catawba pisze:
pixie65 pisze:Zaraz, zaraz - a wyniki badań gdzie

się nie mogę dodzwonić.. ale spokojnie, w końcu mi się uda.. myślę

Teraz operują pewnie...

Trójka drombo i ona, pies i nowy mały duży :)

Kto przegląda forum