Ancymon i bez TŻta jest wystarczająco rozkapryszony a zwłaszcza absorbujący.
Ogólnie mieszkanie jest malutkie więc mam wyrzuty sumienia, że Nysiek ma ograniczoną przestrzeń życiową więc mu pozwalam... no dostał akceptację na łażenie wszędzie, no prawie wszędzie, a w niektóre miejsca przy niektórych sytuacjach próbuję osiągnąć żeby nie wchodził. Mam nadzieję, że mam jeszcze kilka lat żeby to osiągnąć

Zresztą mam takie szafki kuchenne, że Ancy prezentuje się na nich tak fantastycznie, że nie mogę odbierać sobie takiej ozdoby. Próbuję walczyć z jednym. Z wchodzeniem do szafek, walka jest walką z wiatrakami. Otworzenie, którejkolwiek sprawia, że nagle Bury się pojawia i już jest wewnątrz. Zirytowałam się jak taka sytuacja miała miejsce w lodówce... to znaczy Nysiek wpakował się do lodówki i został układając się wygodnie

niestety jak ktoś jest tak wielkim kocurem to lodówki nie da się domknąć i musiał zostać przegoniony. Bardzo go to nie zraziło. Za to nauczył otwierać się jedną szafkę. Co chwila słyszę jak z nią walczy, trochę płacze, że nie może. No ale pojojczy, pojojczy i następująca chwila ciszy oznajmia, że przygląda się czy coś się zmieniło wewnątrz szafki... chciałabym
Wczoraj miałam gościa więc przed przyjściem obrałam marchewki, pokroiłam. Burek sprawdził, nie były ciekawe. Otworzyłam lodówkę. Nie wiem dlaczego, bo jego jedzenia nie ma w lodówce, ale się natychmiast objawia na ten odgłos. Wyjęłam ananasa i się zaczęło. Sok z ananasa jest najlepszą rzeczą jaką Nysiek pił kiedykolwiek. Zdecydowanie i definitywnie. Nic lepszego mu się nigdy w życiu nie przydarzyło. Tym oto sposobem ananas został dopisany do listy produktów wyraźnie zagrożonych kontaktem z Sir Jojkiem.
A mam takie pytanie, czy wasze koty wietrząc sobie brzuszyska też wywalają łapy na boki? Tak centralnie jak najbardziej rozwalone orangutany w zoo?
