tak fachowiec istna złota rączka
pralka odmówiła współpracy w piątek - z pełnym bębnem - głównie rzeczy potrzebnych synowi na obóz
(wyjazd na następny dzień o poranku)Fachowiec, uproszony, że pranie kiśnie i do poniedziałku zzielenieje - przyszedł w sobotę, wymienił część, która miała spowodowac odwirowanie wody i co za tym idzie zwolnienie blokady i otwarcie pralki, pobrał wynagrodzenie i poszedł
Rzecz w tym, że zapomniał o sprawdzeniu drzwiczek, a nikomu hmmm, nie przyszło do głowy, że drzwiczki nie zostały odblokowane
Zrzędzeniem losu fakt ten wyszedł na jaw dopiero w sobotę wieczorem
(skoro Mały Duży i tak pojechał na obóz bez ineksprymabli, to nikomu już się tak nie spieszyło do uwalniania prania)
Mimo wielu cennych rad pana fachowca typu "niech pan uderzy", "niech pan uderzy z całej siły", TŻ nie zdołał pralki otworzyć, mimo, że rozkręcił ją niemal na części pierwsze
Zamek tego cholernego bulaja trzyma elektromagnes i do otwarcia go potrzeba chyba Zderzacza Hadronów
Fachowiec przyszedł zatem dziś i w sposób tradycyjny wyrwał zawiasy, następnie oddalił się z bulajem pod pachą
Pranie zostało uwolnione, owszem wydzielało zapaszek właściwy zatęchłemu praniu, lecz nie porosło jeszcze zielonym kożuchem, za co niech będa dzięki wszelkim
pomniejszym bóstwom 
Pewnie nie wspominałam, że wczoraj urwały się drzwi od prysznica, zapewne w geście solidarności z niedomagającą pralką
Dziś natomiast pękł słoik z farbą konserwująca, używaną do zabezpieczania metalowych kadłubów łodzi podwodnych
Słoik ten stał sobie skromniutko w kąciku na parapecie
Przez pieć godzin chodziliśmy po mieszkaniu zdegustowani, że ktoś z sąsiadów używa tak toksycznej farby w XXI w.

No, ale staraliśmy się wykazać zrozumieniem, w końcu czasem trzeba zabezpieczyć sobie kadłub
Myślę, teraz, że to sasiedzi wykazali dużą dozę zrozumienia dla nas, którzy w XXI w. przechowujemy tak cuchnąca farbę w słoiku na oknie
Jeśli jutro złamię nogę - wcale się nie zdziwię
Ciekawe komu aż tak podpadłam, że chciało mu się wykonywać laleczkę z wosku, hę?
