Moi tutejsi weci próbują mi wcisnąć Hill's dietetyczny, ale moim zdaniem, te karmy odchudzające to ściema. Chyba zamówię małą paczkę Orijena i sprawdzę, może tym razem się uda

Generalnie mamy straszny problem z doborem karm, bo te które go nie uczulają są fe, a te po których ma te "ataki" i strupy to pychota
Z racji, że jest dużym chłopcem spróbuję z 60g dziennie w dwóch porcjach. Zobaczymy. Przede wszystkim zobaczymy czy ja i tżet będziemy konsekwentni w przestrzeganiu Stefanowej diety
Moje bandziory były na gigancie! Ale na szczęście są bardzo mądre i mimo iż mieszkamy przy trasie międzymiastowej, to wiedzieli jak się zachować, żeby nie stała im się krzywda
Z 2 miesiące temu mieliśmy gości - moją rodzinę. Ludzie z wyższym wykształceniem, ale jak to często bywa poglądy na temat zwierząt ciemnogrodzkie. Musieli wyjechać z samego rana kiedy my jeszcze spaliśmy i tak też zrobili. Obudziło mnie miaukolenie Mańka, ale nie w domu

Wybiegłam w piżamie na ulicę, a Manio siedzi pod schodami i płacze
Łapię za telefon i:
- co do cholery zrobiliście z naszymi kotami ?!
- wypuściliśmy je na dwór, bo jak można kota całą noc w domu trzymać ...
Nie pieściłam się, poczęstowałam ich wiązanką godną żula z bramy, później jeszcze tż zadzwonił i im dołożył, więcej nie przyjadą. I dobrze!
Maniuś jest, Stefana nie ma, biegam w piżamie jak oszalała po tej ulicy i wołam Stefana. Oczyma wyobraźni już go widzę rozplaszczonego na poboczu. Jeszcze sąsiad rano jak jechał do pracy zostawił otwartą bramę. Wracam na nasze podwórko cała zabeczana, a tam Stefanek wychodzi z szopy zadowolony i biegnie do mnie z miną: - Ale przygoda! Ale lepiej już weź mnie do domu.
Dobrze, że tak często zabieramy ich na spacery, to przynajmniej nie wpadły w panikę i nigdzie nie pognały, ani też nie schowali się gdzieś głęboko. Nawet głuchy Maniuś wiedział, że lepiej przycupnąć i poczekać na ratunek.
Wychodzi na to, że 'gość w dom, problem w dom'
