Niki na swoim (FeLV) - znów problem behawioralny?

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto cze 01, 2010 8:23 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

szybenka pisze:Bo Ty Dite nie wiesz, że Nikunia to taka drobna koteczka, prawdziwa księżniczka.

Trusia też jest drobna, ja mówię kompaktowa, i maks dla niej to 3,500, więc pewnie są podobnego ... wzrostu

scenka rodzajowa - ważenie

Pani doktor wstawia Trusię na wagę, mówi - 4,040, zdejmując kota
Ja - to niemożliwe, dwa tygodnie temu było 3,850 i wstawiam kota na wagę
Pani doktor patrzy ponownie na wynik - 4,040, potwierdza zdejmując kota
Ja, z uporem maniaka - ta waga jest zepsuta, wstawiając kota na wagę
Pani doktor zdejmuje okulary, patrzy pod innym kątem - 4,040, ale proszę się nie martwić to nie jest 4,400, podkreśla
Ja - mimo wszystko, takiego grubego kota nie zabieram ze sobą do domu
już nikt nie chce zdjąć Trusi z wagi

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 01, 2010 8:49 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Cameo pisze:Ja się tu nawet czasami boję zaglądać, a ta białaczka to wręcz wbiła mnie do ziemi :oops:

Ja to się trochę niepokoję o Twoje koty... ale ze strachem na całego poczekam do powtórki testu.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto cze 01, 2010 8:55 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

:ok: :ok: :ok: Też się boję zaglądać ale jestem :oops:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 01, 2010 11:41 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

szybenka pisze:
Cameo pisze:Ja się tu nawet czasami boję zaglądać, a ta białaczka to wręcz wbiła mnie do ziemi :oops:

Ja to się trochę niepokoję o Twoje koty... ale ze strachem na całego poczekam do powtórki testu.



No niestety..ryzyko jest b.duze...chociaz to naprawde nie musi przelexc na innego kota.Wszak u mnie przy nastu kotach zaraziły sie 3...(albo były już nosicielami latentialnymi, nie wiadomo)...

Trzymam kciuki Cameo...szczere...
A Wasze koty to grubasy sa ...moja drobinka Kizia (no ,fakt nalezy do najmniejszej grupy kotów, wazy 2 kg i zeberek wcale nie widać :D a wazyła 1,3kg jak do nas wycieczona trafiła...)Przytyła z białaczka,no i to własnie ona sie tym Covalescence RC zajada...
Miłego dzionka :ok:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Wto cze 01, 2010 17:41 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

szybenka pisze:Ja to się trochę niepokoję o Twoje koty... ale ze strachem na całego poczekam do powtórki testu.


Ja się trochę nie boję.

Maja była testowana dosyć niedawno, paskowym: (FeLV -) i (FIV -), reszta dużo wcześniej - ale nie widać po nich choroby, nawet zwykłego katarku... są zdrowe. Wiem że to nic nie znaczy, bo białaczka często przebiega bezobjawowo, ale jestem o nie spokojniejsza. Iskierka też była ujemna, a tłukła się z kotami. A to był kot, który złapał w schronie wszystko co tylko możliwe, od kataru, po grzyba. Prawdę mówiąc, boję się o Gucia, który miał kontakt z Niki (trochę chorował) i chyba napiszę maila do opiekunów...

Gdyby testy w Łodzi, wykazały u Niki (FeLV +), to nie przyjechałaby do nas, tak, jak nie przyjechał do nas białaczkowy Buras od Milenki... :(

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Wto cze 01, 2010 19:48 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Cameo pisze:Gdyby testy w Łodzi, wykazały u Niki (FeLV +), to nie przyjechałaby do nas, tak, jak nie przyjechał do nas białaczkowy Buras od Milenki... :(

Niki miała robiony w Łodzi test na FeLV? W książeczce nie ma wpisu... Jest tylko wpis dr M. Kuźmy z 15.10.2009, gdy już była u Ciebie.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto cze 01, 2010 20:24 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

szybenka pisze:Niki miała robiony w Łodzi test na FeLV? W książeczce nie ma wpisu... Jest tylko wpis dr M. Kuźmy z 15.10.2009, gdy już była u Ciebie.


Nie miała robionego w Łodzi, ale teraz o to proszę.

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Śro cze 02, 2010 8:44 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Nikuniu :ok: Szczególnie intensywnie będę o Was myślała w poniedziałek popołudniu - mam przesiadkę w Siedlcach :wink:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 02, 2010 8:50 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Oooo... :) a o której? Rozumiem, że na PKP.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro cze 02, 2010 9:41 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Zaglądam i dalej nie wiem jak Wam minęła noc :1luvu:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 02, 2010 10:10 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Większość nocy Niki przespała w drugim pokoju. Nie mogła doczekać się wieczorem kiedy pójdę spać - ja urzędowałam w kuchni - wiec poszła spać na kanapę. Moje późniejsze nawoływanie pozostało bez odzewu. Nad ranem zapragnęła miziaków, więc pojawiła się u mnie.
Nadal mało je, z powodu wybredności. Dałam jej wczoraj mięso "ze środka" mojego duszonego kurczaka. To znikało w takim tempie, że nie nadążałam wydłubywać jej kolejnych kęsów. Surowe też suuuper dooobre :) ale dziś rano przy mnie nie zjadła, bo była wystraszona po zakraplaniu i podaniu strzykawką Lakcidu i Flegaminy. Coraz trudniej mi podawać leki strzykawką, a Niki robi się przy tym coraz bardziej agresywna. Kiedyś poleje się krew, moja oczywiście :?
Wczoraj były u mnie siostra z mamą i biedna Niki (a obie je zna) nie wiedziała gdzie się ulokować - trzymała dystans. Kanapa zajęta, duża wciąż biega, łóżko za daleko od ludzi - w drugim pokoju, kocyk na podłodze za nisko, więc wskoczyła na fotel, gdzie stały damskie torebki i wolnego miejsca była ociupinka, gdzie tylko jej dupinka się zmieściła, ale to i tak najlepsza miejscówka :D Oczywiście zrobiłyśmy jej więcej miejsca. Wizytę gości przespała.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro cze 02, 2010 22:17 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Oj, to Nikusia i tak jest bardzo towarzyska :D
Mój Laki przez pierwsze pół roku na dźwięk dzwonka do drzwi wchodził pod łóżko i siedział tam, aż sobie goście nie poszli... :lol:
Dzielna dziewczynka :ok:
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23793
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt cze 04, 2010 23:55 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

:) Nikunia jest baardzo towarzyska. Teraz nawet jak się boi, to i tak chęć bycia tam, gdzie są ludzie jest silniejsza :) Przecież zawsze można zwiać ;)
Przez dwa dni była u mnie przyjaciółka, kt. nie widziała wcześniej Nikuni, no i szok. Niki wąchała jej wyciągniętą rękę, pozwalał, choć nie zawsze chętnie ;), głaskać swój ogonek, ale kilka razy ocierała się i łasiła o jej dłoń 8O

Boję się tego pisać... bo to jest tak, że jak coś powiem na głos , to się chrzani...
Niki je suche, surowe teeeż z wielkim smakiem - coraz więcej :) Gotowane również lepiej znika, bo ogólnie menu jest urozmaicane. Nie mam jeszcze odwagi dać mokrych karm... Wymiotów z tego powodu, dzięki Bogu nie było. Niestety kłaki dalej są problemem. Nkunia znów, po trzech dniach od poprzedniego razu, zwymiotowała w środę kłaka :( Dziś dostała pastę.
Katar mniejszy, ale stale jest, no i to oczko dalej łzawi. Będę musiała wykupić receptę - krople Tobrex.
W czwartek czyściłam uszy... Lewe było brudne, ale prawego nie mogłam wyczyścić, bo Niki miauczała i zabierała głowę. Jakby ją bolało... Stanu zapalnego raczej nie ma, bo w czwartek zrobiłam ostatni zastrzyk z antybiotykiem (dostawała go co dwa dni, w sumie było ich cztery). Wcześniej się drapała, dziś był spokój, ale jaka obraza i strach był po czyszczeniu...

Doszłam do pewnych wniosków (nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale to zaczyna mieć u mnie rację bytu).
Chcąc robić jakikolwiek zabieg Nikuni, muszę do niej podejść zdecydowanie, ale nie raptownie (oczywiście ucieka, ale nietrudno ją złapać), wziąć na ręce, zanieść do miejsca, gdzie zbieg będzie robiony i zrobić co trzeba szybko, ale nie w pośpiechu, bez mówienia do niej pieszczotliwie i bez uspokajania. Uspokajanie w takich chwilach, daje Niki sygnał, że "coś złego się dzieje" (kiedyś coś takiego czytałam o dzieciach), a to przecież powoduje strach, stres. Efekty poprzedniego zachowania mam już takie, że gdy zwracam uwagę na Niki siedzącą lub leżącą sobie i mówię do niej miło, pieszczotliwie, Niki spina się i jest czujna, bo prawdopodobnie spodziewa się, że zaraz ją wezmę i "coś" jej zrobię. Po zabiegu też jej nie głaszczę i nie uspokajam jak poprzednio, ale przechodzę do "normalnego życia". Czyli daję jej jeść albo zaczynam zabawę, albo siadam na kanapę, albo zajmuję się swoimi rzeczami, a ona po chwili przychodzi do mnie i podejmuje inicjatywę. Sama jestem zaskoczona, że tak to działa. Wcześniej, gdy ją uspakajałam, ona siedziała skulona, wystraszona i długo nie podchodziła do mnie.
Miejsce zabiegów muszę zmieniać, bo Niki jeżeli robię "nieprzyjemne" rzeczy w jednym miejscu, źle je sobie kojarzy - stąd np. było niesikanie w łazience do kuwety podczas mojej obecności (już jest poprawa w tej kwestii) lub niejedzenie przy mnie w kuchni.
Ogólnie też mniej poświęcam jej czasu. Moja opieka nie może być nadgorliwością, bo i ja zgłupieję i Niki nie będzie miała spokoju ;) ...ale ta kwestia jest dla mnie najtrudniejsza... :oops:

Jutro może wreszcie zrobimy wcierkę z Imaverolu. Sierść niestety nadal trochę wychodzi :(
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Sob cze 05, 2010 5:40 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

Ciszę się,że Nikunia ma się lepiej!
Aguś-jak będę musiała znów leczyć któregoś z moich kotów-wykorzystam Twoje doswiadczenia!
Za koteczkę caly czas kciuki są!
A jeśli chodzi o zakłaczanie,to moje też linieją w tej chwili na potęgę i zakłaczają się,ale one dostają Hillsa przeciw kłakom,więc nic strasznego się nie dzieje,ot czasem jakiś kłaczasty kupol,albo pawik.
Ale u Niki to faktycznie problem,bo ten jej chory brzuszek.....
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Sob cze 05, 2010 9:05 Re: Niki na swoim - test na FIV ujemny, FeLV wyszedł dodatni :(

szybenka pisze:Niestety kłaki dalej są problemem.

nie mam doświadczenia w pastach bo, odpukać, niziołki nie wymiotują kłakami, jako politykę antykłakową wprowadziłam rozwiązania; 1. sieję trawkę i skubią chętnie, 2. wyczesuję sierść szczotką, i choć to dachowce z krótkim futerkiem całe garści z tej szczotki do śmieci wyrzucam, czyli zgarniem sprzed nosa to co by zjadły, 3. to rozw. właściwie same sobie wprowadziły - nie mam dywanów oprócz jednego i w tym pokoju są zabawy -> tarzanie się doskonale odkłacza futerko zakłaczając dywan

szybenka pisze:W czwartek czyściłam uszy... Lewe było brudne, ale prawego nie mogłam wyczyścić, bo Niki miauczała i zabierała głowę.
na czyszczenie uszu najlepszy jest drugi kot, sprawdzone rozwiązanie :kotek:



Widzę, że nabierasz wprawy w obsłudze kota :ok:

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości