» Sob maja 02, 2009 10:22
Kochane Dziewczyny, Anielka czuje sie dobrze. Niestety z mojej wlasnej winy Jerzyk walczy o zycie... W nocy powiesil sie na uchylonym oknie!!! Pomoim, ze inne okno (na dole) bylo otwarte i mogl swobodnie wyjsc, pomimo ze nigdy nie opuszczal domu w nocy. A ja, pomimo ze tyle slyszalam o takich wypadkach, uznalam, ze skoro koty maja inna droge wyjscia, to nigdy nie dojdzie do takiego wypadku- taka bylam madra. To ja mu ten los zgotowalam, przez swoj debilizm!!!
Teraz moj Jerzyk lezy w lecznicy pod lampa, ma podlaczone kroplowki- kazali mi jechac do domu i przyjechac o 14.00. Temperatura ciala- ponizej 35stopni... Zdjecia nie wykazaly przerwy w kregoslupie, ogonem Promyczek rusza, lapki i caly tyl wykazuja czucie, ale tylko przy bardzo silnych, bolesnych bodzcach. Moze gdy obrzek sie cofnie paraliz ustapi... Nie wiemy tez czy bedzie siusial, co przy jego nerkach jest konieczne. Nic wiecej mi nie powiedzieli. Jest teraz dogrzewany, pod obserwacja moj bidulek... Sama go na to skazalam, jak mozna byc az tak glupia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Umieram ze strachu o mojego najdrozszego Jerzyka!!! Ale w tym momencie spogladam na rozparta na oparciu kanapy szczesliwa Anielke, ktora wygrzewa sie w promieniach slonka i licze na kolejny cud... A wlasciwie usiluje go ponownie od losu wyblagac!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!