Syberiada. Kocur ma cukrzycę ;(((((((

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Nie mar 14, 2010 22:43 Re: Kociołkowy wątek.Piątek ...i to wcale nie trzynastego :(

Hera miała zaczopowane ujście gruczołu. U nas to była ostra jazda: viewtopic.php?p=1501159#p1501159
Od tamtej pory dolegliwość nie powtórzyła się.
Ale przy każdym badaniu okresowym (chodzimy co pół roku) w ramach kompleksowego "przeglądu kota" lekarka sprawdza drożność ujść gruczołów.

Wojtek

 
Posty: 28064
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Wto mar 16, 2010 20:09 Re: Kociołkowy wątek.Piątek ...i to wcale nie trzynastego :(

Tosia nie miała aż takich przejść, choć ostatnio w jednym z gruczołów zaczynał się stan zapalny. Burydres wykazał się niesamowitą cierpliwością i wspaniałomyślnością, nie odgryzając mi żadnego fragmentu dłoni :twisted: W sumie, biorąc pod uwagę uroczy zapaszek wydzieliny, nie wiem, który koniec kota był bardziej ryzykowny :mrgreen:

Mam co jakiś czas przelatywać jej kuper oliwą, ewentualnie Atecortinem ... Teraz, kiedy u dwóch innych kotów zauważyłam podobne objawy (brązowe czopki wiszące u wejscia do tych "otworków"), zaczynam się zastanawiać, gdzie tkwi przyczyna? Przy czym wet twierdzi, że samo przytykanie gruczołów zdarza się rzadko. A tu bęc: klęska urodzaju, kurza twarz :| Na sześć kotów , trzy (a dwa z pewnością) z tą samą dolegliwością?

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie mar 21, 2010 19:48 Re: Kociołkowy wątek.Piątek ...i to wcale nie trzynastego :(

Nareszcie odzyskalam komputer.
Mam co prawda osobistego laptopa, ale niezbyt chętnie piszę na nim dłuzsze teksty. Jest maleńki, taki do torebki, bardzo wygodny "mobilnie", ale nie moge sie przyzwyczic do maleńkiej klawiatury, ciągle trafiam po sąsiadach wypisując większe głupoty niż zwykle. :twisted:
W komputerze zaś przezywam pasmo kompletnie głupich awarii typu bezpiecznik, tasma , gniazdo itd Nic poważnego, ale nie od razu do wykrycia przez laika,więc kłopotliwe.
W poprzedni piatek byla akcja "Kot".
Mam wspaniałą sąsiadkę, którą "odkryłam" przy poszukiwaniach opieki dla kotów na czas nie doszłego wyjazdu do Włoch. Od tamtego czasu bardzo się zaprzyjaźniłysmy. Magda mieszkała wiele lat z kotami,w porywach miała trzy. Teraz życie jej się skomplikowało i ostatniego z swoich kotów musiała zostawic w swoim starym zyciu, ale na płaszczyźnie kociego fijoła rozumiemy się bardzo dobrze ( zresztą jak się okazało na wielu , wielu innych płaszczyznach równiez :D ).
Postanowiła, wiec mi pomóc załatwić sprawę wet labu.
W piatki pracuje "w terenie", więc kazała mi za wszelką cenę wykrecić kota o stosownej porze, to zawiezie mnie do Tarnowskich Gór.
Zamknęlam na noc łazienkę z kuwetą i otwarłam dopiero o 7.00. Kocioł posłusznie 7.15 zrobił siooo, złapałam w miarkę do kawy , wysłałam ssmana do Magdy z hasłem : Mam ! i po chwili już krązyłyśmy po TG w poszukiwaniu adresu.
Tymczasem na miejscu sekretarka z rozbrajającym usmiechem poiformowała mnie, że pani doktor jest na urlopie :evil: .
Od miesiaca :evil: .
I nikt jej nie zastępuje. :evil:
Ale to nie problem moge przeciez zanieść do ludzkiego labu :evil:
Ewentualnie może mi zrobic z papierka. :evil:
Dobre wychowanie powstrzymalo mnie od sprecyzowania co sobie pani może z tym papierkiem zrobic. :evil:
W poniedzialek bylismy na kontrolnej wizycie w lecznicy. Pan doktor nie mógł uwierzyć, że laboratorium zostało na miesiac bez analityka. Postanowil się tym zainteresować. Tymczasem zbadał kocurze uszy i przynajmniej tu już było wszystko ok.
Zaryzykowałam zakup Hill'sa, licząc na to, że mieszając na poczatku z urinary da sie bezbolesnie kota przestawić.
No i chyba się udało.
Choc puszki są obrzydliwe już na sam wygląd zawartości. Niestety chyba są tylko pasztetowe a moje koty oba zdecydowanie wolą kawałki.
Następna akcja "Kot" w poniedziałek, bo małż bedzie w domu, więc samochód też.
Bardzo dziękuje za wsparcie wszelakie i to duchowe i to praktyczne.
Monostra, byc może masz rację, że kuracja Cystaidem trwała za krótko, bo tylko 15 dni.
Mam nadziję, ze w końcu uda mi się zbadać te nieszczęsne siuski fachowo i miarodajnie i bedzie w końcu wiadomo dokładnie co kotu jest i jak go leczyć.
Zmęczona juz jestem tym wszystkim , bo chory kot to tylko jeden z długiej listy zdrowotnych problemów mojej rodziny.
Teraz na pierwszy plan wychodzi mój małż, który w czwartek ląduje w szpitalu na gruntownych badaniach.
Walewska nim wstrząsneła.....prawie jak Napoleonem :roll: ....i zmobilizował się
Biedna Małgosia w klinice w Warszawie czeka na operację serca. Mam nadzieję, że mój mąż bedzie miał wiecej szczęścia.
Boję się strasznie. :(
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie mar 21, 2010 20:08 Re: Kociołkowy wątek.Piątek ...i to wcale nie trzynastego :(

Hipciu, mocne :ok: za wyniki badań Małżonka i za poznanie sekretów moczu Kociołka. Dobrze, że z burymi ucholami już OK.

No i wieści o Walewskiej... :(
Mam nadzieję, że dzisiejsza medycyna pokaże, co potrafi :ok:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie mar 21, 2010 20:16 Re: Kociołkowy wątek.Piątek ...i to wcale nie trzynastego :(

Faktycznie dziwna sprawa z tym laboratorium 8O
Hipciu :ok: za całokształt, za zdrowie Twoje, Rodziny i Kotów :)

A do tego małego komputerka nie da się podłączyć dużej klawiatury? Mogłabyś pisać swobodnie i często :D

Wojtek

 
Posty: 28064
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Nie mar 21, 2010 20:35 Re: Kociołkowy wątek.Piątek ...i to wcale nie trzynastego :(

Wojtek pisze:A do tego małego komputerka nie da się podłączyć dużej klawiatury? Mogłabyś pisać swobodnie i często :D


No patrz to mi nie przyszło do głowy :oops:
Dokupiłam sobie ostatnio do niego zewnętrzną "szufladę" dvd, bo maleństwo nie ma własnego napędu i korzystałam z napędu laptopu męża udostępniając go w sieci.
Niestety laptop tak jak mąz rzadko bywa w domu.
A coś tak prostego jak dopięcie klawiatury nie przyszło mi do głowy :lol:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon mar 22, 2010 10:02 Re: Kociołkowy wątek.Czy rzeżucha szkodzi kotu ?

Mam pytanie na które jakoś nie mogę znaleźć jednoznacznej odpowiedzi w necie.
Kot a sprawa polska....tfu.... chcialam napisać a rzeżucha.
Szkodzi kotu ?
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon mar 22, 2010 20:19 Re: Kociołkowy wątek. Czy rzeżucha szkodzi kotu ?

Ponoć nie. Kilka innych stron również prezentowało rzeżuchę jako roślinę nieszkodliwą dla sierścia.
Bardziej bym się bała podłoże, na którym się toto wysieje (z watą na ten przykład bym nie zaryzykowała), ale ja panikara jestem 8) .

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto kwi 13, 2010 8:30 Re: Kociołkowy wątek. Czy rzeżucha szkodzi kotu ?

Rzeżucha nie zaszkodziła nikomu. Zreszta nie cieszyła sie jakimś szczególnym zainteresowniem futer. Po pierwszym starannym obwąchaniu zielska, zostało kompletnie zlekceważone.
Wczoraj udało mi się w końcu dostarczyć mocz kota do Tarnowskich Gór.
Zauwazylam, ze kończy sie karma a wet kazał tuz przed końcem przyniesc mocz do zbadania, żeby sprawdzić czy zmiana na Hill'a kotu służy.
Pomyslalam sobie wczoraj że poniedziałek to idealny dzień i postanowiłam, że jak uda mi się przyuwazyć do wieczora delikwenta to przelecę się do lecznicy na badanie papierkowe .
Zaczęłam sprzątac kuwetę pod uważnym nadzorem. Widac było, że potrzeba jest silna, wcale mnie to nie zdziwiło, bo już była 8.20 a wyglądało na to, że Kocioł od rana nie zaszczycił kuwety. W końcu zniecierpliwiony usiadł w pustej i gapił się z wyrzutem, że tak sie grzebię. No to mówię kotu ,że idziemy po piaseczek. Leci, ogon jak maszt i "follow me" do spiżarki, gdzie wie, że jest zwirek. Sypnęlam do kuwety a kot szyyyyyybko...... Złapałam mocz i tak sobie myślę, że właściwie to nawet zdązyłabym do TG jak sie dobrze uwinę. Na wszelki jednak wypadek zadzwoniłam i wypytałam o najdrobniejesze szczegóły, zeby znowu się coś nie okazało. Pan doktor z taaaakim głosem <buja_w_obłokach> okazał się bardzo uprzejmy i nawet mi zaproponował, że nie skasuje mnie zaraz za całe badanie, bo o ile ogólne kosztuje 20 zł to bakteriologia już 45. A z ogólnego może wyjść czy ta bakteriologia jest w ogóle potrzebna i po co mam tyle płacić. Byłam w szoku 8O. Wziął mój numer telefonu i obiecał, że pani doktor która zajmuje sie badaniem zadzwoni do mnie z informacją.
Rzeczywiście pani doktor zadzwoniła popołudniu. Niestety wyszły kryształy , leukocyty i krwinki :( Wyniki posiewu będą w czwartek. Zależało mi jednak, żeby wczoraj jeszcze wyniki skonsultować z wetem, ku mojemu zdumieniu pani doktor powiedziała, ze sama zadzwoni do naszego doktora i wszystko mu zreferuje 8O. Poszłam, wiec wieczorkiem na naradę do naszej lecznicy. Wet byl zdziwiony, że po zeżarciu "tony" RC urinary i teraz już 2 kg Hill'sa nadal nie ma zadowalających wyników. Szczęście, że kot zdaje sie nie odczuwać jakichś szczególnych dolegliwości, bo zachowuje się jak zwykle i wyglada na zadowolonego z życia.
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto kwi 13, 2010 9:50 Re: Kociołkowy wątek. Czy rzeżucha szkodzi kotu ?

Hipcia pisze:(...) Niestety wyszły kryształy , leukocyty i krwinki :( (...) Wet byl zdziwiony, że po zeżarciu "tony" RC urinary i teraz już 2 kg Hill'sa nadal nie ma zadowalających wyników.(...)

Hipciu, wybacz, nie pamiętam, czy stwierdzono jakiego rodzaju są te kryształy?
Może to nie te, którym ma przeciwdziałać przepisana karma?

Wojtek

 
Posty: 28064
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Wto kwi 13, 2010 11:14 Re: Kociołkowy wątek. Badanie moczu - nie jest dobrze :(

Wojtuś, ja Ci tez w tej chwili nie powiem. Komplet wyników bedę miala w ręce - mam nadzieje - w czwartek, bo posiew trochę trwa. Tak tez jestem umówiona z wetem i ... kotem :wink: ,bo akurat w czwartek mamy umówioną od miesiaca wizyte, żeby zajrzeć w ucholki czy nie ma nawrotu świerzba. Wtedy mam nadzieję dostanę już jakąś solidniejszą i bardziej szczegółowa diagnozę.

Choć wiesz co, teraz sobie przypomniałam, że kiedyś o to zapytałam weta, bo naczytałam się w necie i on mi wtedy wytłumaczył, że inne parametry wskazują na ten a nie inny rodzaj kryształów. Wkładu już nie powtórzę, więc zrobię sie na sklerotyczną blondynkę :P i dopytam jeszcze raz
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt kwi 16, 2010 17:08 Re: Kociołkowy wątek. Badanie moczu - nie jest dobrze :(

Nie musialam dopytywać. Wczoraj Kasia, która chodzi do szkoły w Tarnowskich Górach, odebrała wyniki Kociołka.
Z opisu dowiedziałam się ze kryształy to trójfosforany amonowo -magnezowe czyli struwity. Tym samym już wiedzialam, że karma jest właściwa.
Synek zadźwigał mi kocura do lecznicy. Bydlak znowu utył :( . Wazy 7,55 kg !!!
Nie mam pojęcia czemu on tak strasznie tyje. Karmę dozuje mu w/g zaleceń podzieloną na 2 posiłki. Pomiędzy tym kot nie dostaje nic. Zresztą nie należy do łasuchów i żebraków. W przeciwieństwie do Hipci, która lubi coś podebrać ze stołu a zachowuje smukła linię i stała wagę 4 kg od lat.
Biedny Kociołeczek przeszedł przegląd uszu ( świerzba niet !) i 3 zastrzyki w tym jeden bardzo bolesny. Wet uprzedzał, że może przez jakiś czas utykać. Od wczoraj kot jest smutny i osowiały i nie chce nic jeść. A przed nami gehenna codziennych tabletek :evil: , przez 4 dni potem przerwa i 26.04 kolejne badanie moczu. Jak nie bedzie poprawy badanie krwi w kierunku nerek. Ehhhh... :(
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob kwi 17, 2010 20:43 Re: Kociołkowy wątek. Badanie moczu - nie jest dobrze :(

Choleraaaaaa !!! Już nie mam pomysłu jak wepchnąć w kota tabletkę.
No po prostu już nie mogę ..... :evil: Przerobiłam już wszyskie sposoby łacznie z błaganiem na kolanach :oops:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie kwi 18, 2010 12:37 Re: Kociołkowy wątek. Badanie moczu - nie jest dobrze :(

W wątku redaf czytałam o sposobie:
tabsa bierzesz, nurzasz w oliwie i wrzucasz w paszczę z prawej strony - przez niedomknietą śluzę za kłami 8)
Oliwa (olej?) daje poślizg, no i sprawia, że tableta nie rozwala się zaraz w paszczęce.

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie kwi 18, 2010 12:56 Re: Kociołkowy wątek. Badanie moczu - nie jest dobrze :(

Próbowałaś ???
Ja mam wizję kota unurzanego w oliwie który wyślizguje się wszystkim i otłuszcza całe otoczenie.
Wróciłam do starego sposobu rozkruszenie tabletki w żarciu, więc kot rozpoczął strajk głodowy :evil:
Ja zwariuję !!!
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 4 gości