Wczoraj mój syn skończył 11 lat, tak, tak...mam w domu nastolatka, a przecież nie tak dawno nie chciał zapłakać i oczekiwanie na pierwszy krzyk, po długim i trudnym porodzie było najstraszniejszą chwilą w tym, jakże pięknym wydarzeniu...oczywiście przy okazji imprezki pojawiło się w domu mnóstwo dzieci z rodziny, głównie drobiazgu - bo Michałek jest najstarszy w rodzinie i tu chciałam pochwalić i dzieci, które do kotów podeszły z rezerwą i delikatnością, szanując ich wolę i chęć izolacji, no i szczególna pochwała dla Soni, która nie wiedzieć czemu polubiła małego Maćka (3 latka) i kiedy on ją głaszcze i czule przemawia do niej - ona stoi jak zaczarowana jakby cierpliwie odpowiadając na jego potrzeby kontaktu z futerkiem...obserwowałam to jakiś czas temu, a powtórka była wczoraj, Sonia wiedząc, że dzieci przyszły na początku oddaliła się, a zaraz potem zeszła do kuchni, Maciuś podszedł i zaczął ją głaskać, podeszła jeszcze Ania i nasza Justysia (obie mają po 5 lat), a Sonia cierpliwie dawała się głaskać trzema małymi rączkami na raz przez dobre 5 minut, w końcu sobie powoli gdzieś poszła...
No i po cichutku powiem, że miłość do futerek robi się zaraźliwa i jeśli moja rodzona siostra dojrzeje do posiadania zwierzątka w domu, to decyzja już zapadła, że to będzie ... tak, tak, Proszę Państwa...to będzie KOT...oczywiście nie macie wątpliwości, że będzie to kot z forum, z jakiegoś domku tymczasowego, oczywiście dorosły...na razie moja siostra ma plany rozwojowe rodziny (planują adopcję) i sama jej odradzam dwie adopcje jednocześnie (dziecka i kota), zwłaszcza, że ona nigdy w dorosłym życiu nie miała zwierzęcia (półrocznego pobytu chomika - nie liczę). Ważne jest to, że dojrzała do decyzji, że jeśli zwierzę to przede wszystkim dla niej, a nie dla dzieci...ale - praucjemy dalej
