Mamy wzloty i upadki. Bialasek czasem komoletnie niekontaktowa, a czaaem chce chodzic, ale jej pupa ucieka, nauczylam sie ja podtrzymywac szalem przelozonym pod brzuszkiem, zeby mogla pochodzic, bo to przeciez do wszystkiego jest potrzebne, inaczej jej miesnie zanikna i co, kupe tez latwiej zrobic jak sie tusza.
TZ wymyslil, ze jej na noc i dzien jak mnie nie ma w pokoju kojec zrobimy ze scianami z ciezszych rzeczy, zeby mogla byc tu, a nie w kuchni, i zeby byla bezpieczna.
Szarutek namietnie korzysta z poslania, ktore przygotowalam dla Bialaska. Zazdrosci?

Ciezko czasem... Momentami patrze na nia i sie boje, ze sie meczy, potem znow ona je, rusza sie i spi spokojnie w ramionach moich albo Tzta i mysle sobie, ze nie ejst tak zle...