Początkuję na tym forum, jak również jestem świeżo zakochana w kocie, a raczej trzech malutkich kociczkach które znalazłam na swojej działce pracowniczej.
Miały około 5 tygodni.
Nie umiem wstawić zdjęcia moich trzech skarbów, ale chcę je opisać.
Jedna jest biało szara , kocia piękność, nazwałam ja Charlotka(docelowo Charlota).
Jej siostra silna i najmniej przytulaśna Browni(to prawie czarne ciastulko).
Jest za to kotem myśliwym, kotem obrońcą, staje w dwiach altanki do której zbliża się jeż i swoje 60 dkg ciałko wygina w groźny "koci grzbiet".
No i trzecie moje ciasteczko, myślałam , że jest kotkiem i miał być Keksik(taki kepkami rudy, kępkami czarny) , ale po wizycie u weterynarza okazał się Kasią.
Kotki trafiły do mnie, ja zgłupiałam, poleciałam szukać mleka, następnego dnia dopiero doczytałam , że krowiego nie powinny pić.
Ale lepiej było chyba dać to krowie niż , żeby zdechły z odwodnienia(był upał 30 *C, a one w rabarbarze).Piły jakby całe życie to jadły i tuliły się do człowieka.
Myślę, że ktoś wrzucił je na działki z domu myśląc , że jakoś sobie dadzą radę.
Ale nie jest lekko. Kotki mają panleukopenię.
Postać średnio silną i zachorowały 2 z trzech. Najgorzej najmniejsza Kasia.
Mam kochanego weterynarza , który leczy je instruując mnie krok po kroku. Małą Kasię w ostatniej chwili zaniosłam na kroplówkę, ciągle ma wenflonik w łapce.
Mam dom dla dwóch, ale chyba tylko tą najsilniejszą i najdzielniejszą odważę się posłać w świat.
Dziś przychodzi paczka z zooplusa z kratkami na okna i siatką na balkon.
Trzymajcie kciuki za moje kotki. To ciężka choroba jelit, dzisiaj zaczynają osiem tygodni i będziemy szczepić interwencyjnie.
Codziennie wpatruje się w ich zadki w kuwetach sprawdzając czy kupka zwarta, bez krwi i śluzu.
Oj jak bym miała trojaczki i nie było jeszcze pampersów.
Ale to mruczenie na kolanach jak sen z pełnym brzuszkiem zmorzy moje 3 szczęścia wynagradza tą całą robotę przy małych sraluszko-śmierdziuszkach.