Broszka pisze:Brak mi słów po prostu![]()
![]()
Rudy miał niebywałe szczęście, raz że mu pies nie pogruchotał kręgosłupa a dwa że nie uciekł w panice i nie zaginął bo jednak często tak się właśnie kończą takie akcje...
Coś kiepskie ma wakacje ma rudasek w tym roku - najpierw pęcherz, teraz pies![]()
Jak on dzisiaj się czuje? A jak Twoja ręka?
Pytałaś kobiety czy pies był szczepiony?
No wlaśnie najbardziej się balam, że będzie mial jakieś zlamane kości albo obrażenia wewnętrzne i jeszcze gdzieś ucieknie. Ale na szczęście skulil się kolo furtki do naszego ogrodu (wszystkie koty szybko się uczą, że nasz ogród to miejsce bezpieczne) i dal się bez oporów wziąć na ręce. Nie ugryzl mnie ani nie próbowal się wyrywać, czego się balam, bo babon stal jeszcze kolo domu z psem na smyczy i gadal, że to nie ten pies (a niby skąd kot ma wiedzieć, który pies, skoro oba prawie identyczne labradory?
Teraz się zastanawiam czy rudy będzie jeszcze chcial wychodzić na spacery, czy będzie się już bal. Szkoda by bylo, bo jednak spacery we Wroclawiu to nie to samo.
Ale, na szczęście, widać już, że nic mu fizycznie nie będzie - apetyt ma, nawet się bawi z maluchem i - tfu, tfu - sika normalnie.
Ja kciukiem jednak ruszam, czyli też przeżyję
Nie mam pojęcia czy pies szczepiony; przypuszczam, że tak, ale to raczej nieistotne, bo to nie pies mnie użarl, tylko rudy.














