Trafiła mi się fucha i jakoś nijak nie umiałam odnaleźć się w "nowej rzeczywistości" - w domu ciągle z niczym się nie wyrabiałam
Wyszłam z wprawy ....
„Obiecanki-macanki a głupiemu …” Miałam mieć fuchę przez 3 tygodnie, a okazało się,
że babeczka którą zastępowałam wróciła od rodziny po tygodniu.
Już moja pomoc nie jest potrzebna … trudno się mówi, dobre i parę groszy,które wpadło niespodziewanie.
Mogłam „zaszaleć” i kupić Tysiaczkowi obróżkę feromonową. Znowu zaczęła posikiwać … na posłanie Aziry,
na chodnik w przedpokoju, a nawet na podusie (fitusiowe podusie) leżące na sofie.
Koszmar
Je karmę urinary, ponownie zaczęłam jej dawać pastę uro-pet i mam nadzieję, że już przestanie.
Obróżka feromonowa jak na razie działa, odkąd ją nosi nie nasikała nigdzie poza kuwetą
Ale w przypadku Tysiaczka "nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca" - jak nic podczytuje "miau"
Jutro po południu wstawię trochę fotek …. obiecuję









jak będzie tam ciągle 







jak Tinusia 







