Vipkowo...cz.10....koniec vipkowa.

mamaGiny pisze:dziewczyny głupieję już z nerwów..
toż to ja łapałam, zawiozłam do weta..ehh
tam ich są podobno dziesiątki

doczytałam tamten wątek, co za beznadziejni ludzie...jej kotka ale przebywa na ulicy i karmi się z działkowymi :roll:

cześć Gosiek :1luvu:

Cześć, cioteczki

.
Ja tylko na chwilę, zarobiona jestem.
I w sobotę tez pracuję.
I w niedzielę.

Małgoś, wątek przeczytałam.
No tak czasem bywa, ale nie zniechęcaj się, proszę.
Ja też uważałam, że przekonanie do sterylizacji kotek czasami jest niemożliwe.
A jednak mi się udało...moja sąsiadka, osoba mocno starsza, wysterylizowała swoją koteczkę :ok:

.

dziewczyny, ale tu nie chodzi tylko (może aż) o sterylke
kocia jest ciągle na dworze, na ogródkach, chudzizna aż płacz zbierał, ten stary uraz..
nie mogę sobie odżałować, że zostawilam ją i tej dziewczyny
byłaby już po sterylce i w dobrym domu - ciągle ta sytuacja z wczoraj we mnie siedzi.

sorry Gosiu, już spadam ;-)

mamaGiny pisze:dziewczyny, ale tu nie chodzi tylko (może aż) o sterylke
kocia jest ciągle na dworze, na ogródkach, chudzizna aż płacz zbierał, ten stary uraz..
nie mogę sobie odżałować, że zostawilam ją i tej dziewczyny
byłaby już po sterylce i w dobrym domu - ciągle ta sytuacja z wczoraj we mnie siedzi.

sorry Gosiu, już spadam

Aż trudno pomyśleć, że takie koty mają właścicieli

.
Gosia, a może zrobić, jak na wątku dziewczyny radzą?
Za kilka tygodni zwinąć, tak, żeby nikt nie widział, wyciachać i szukać domku?