
Meg, masz rację, ten domek, to dzieło artysty, więc i za to trzeba zapłacić. Robi jeszcze inne fajne rzeczy z tektury.
A co do moich kotów, to Babunia mnie martwi, bo jest chuda i sierść ma wymagającą wyczesania, bo jest taka troszkę dłuższa niż np. u Rysia czy u Ogryni i od pasa w stronę ogonka tworzy małe kłaczki. Dredów nie ma, na szczęście, bo nawet lekarz gdy ją zobaczył raz jeden w jej życiu mówił, że sama sobie z nimi nie poradzi. Ale jakoś sobie poradziłyśmy i kołtunow nie ma. Czasem gubi takie malutkie kołtunki, jak kępka włosia z pędzelka do malowania.
Nie wiem czy ta jej sierść to nie jest powód do tego, że wymiotuje moim zdaniem trochę za często. Zdarza się to nawet dwa razy w tygodniu. Ostatnio też wydawało mi się, że obie kotki dużo piły, ale od momentu gdy wyłączone jest centralne ogrzewanie (a one urzędują na parapecie) przestały.
Babunia przychodzi do jedzenia, ale najczęściej wylizuje tylko sosik, zje parę kawałeczków karmy i potem zostają tylko skwarki. Natomiast je i suchą karmę, więc nie wiem czy to jest grymaszenie, czy kłopoty z zębami.
Nie daje do siebie blisko podejść, mogę do niej przemawiać, wtedy łapie ze mną kontakt, mruga do mnie oczkami. Czuję, że mnie lubi, ale zakodowany lęk przed człowiekiem przeważa. Gdy siedzę przy stole w "ich" pokoju, podchodzi do mnie, do moich nóg razem z Ogrynią, czasem sama i wtedy czeka na jakiś smakołyk.
Najlepiej byłoby iść z nią do lekarza, ale wiadomo, że nie skończyłoby się na jednej wizycie, więc organizowanie za każdym razem łapanki podbierakiem, bo nie wyobrażam sobie innego sposobu złapania, nie ma sensu. Potem o podaniu leku też nie byłoby mowy.
Widzę, że raczej nic ją nie boli, ale widać że jest koteczką mocno leciwą. Zdjęcie jest z wczoraj.

A Rysio? Kiedy tylko może to wpada do dziewczyn na ten ich parapet i robi totalna demolkę. Wkłada sobie na głowę ich legowiska, z domku z gąbki robi placek, wyrzuca wszystko z misek. A gdy któraś z nich wchodzi do swojej kuwety, to wskakuje na dach i wyczekuje kiedy będzie wychodzić, żeby ją palnąć w głowę. Natomiast Tosia zrobiła się niesamowicie miziasta, odrabia swoje dwuletnie niedotykalstwo.
No i tak się toczy to nasze kocie życie.