Taki mocno zdziwiony byl Haskell. Za kazdym razem jak sie kapalismy, siedzial w progu lazienki i patrzyl. Jak zahipnotyzowany, codziennie. Tinka tylko na chwile wpadala "ej, na co tak paczysz? Eee nuda" i sobie szla. Ciastus towarzyszyl przez chwile, zwykle spacerowal po brzegu wanny, kiedys owszem, sie skapal, a ja dzieki temu mialam krwawe szramy na zebrach. Z Eziem njabardziej przerazil mnie fakt, ze nikt nic nie uslyszal, i dopiero TZ zauwazyl ze Ezio jest jakis dziwny. Bo po ciemku nawet do nas nie dotarlo ze jest mokry, dopiero jak go wzelam na rece to sie woda z niego lala. Od razu go zawinelismy w reczniki, i zaczelismy suszyc kotka, ale przerazenie zrobilo swoje, i w poniedzialek nie dalam rady wyjsc z domu. Pokonaly mnie fobie

Ale zmiana tematu. W sobote przywiozlam kotom BARFa. Jak ktos na forum polonijnym, w temacie o zakupach w Niemczech, napisal ze przywozi sobie Barfa z Niemiec od hodowczyni, to sie spytalam czy moglabym odkupic kilo tak na sprobowanie, czy moje wybredne bestie beda jadly. Dostalam odpowiedz, ze jasne, nawet za darmo i kiedys sie umowimy. Nie minal tydzien, nim w sobote w sklepie przeczytalam maila, ze wlasnie przywiezli sobie zapas, ale im sie nie miesci wszystko w zamrazarce, wiec czekaja na mnie wieczorem... A mieszkaja w okolicach Zurichu. Ode mnie kawal drogi. Ale co tam, wsiadlam w pociag, wyglaskalam przepieknego MCO, zostalam obwachana i nawet poglaskalam mniej piekna MCO i na koniec zostalam obdarowana "probka". Zamiast kilograma na probe, mam kilka kilo. Pierwsza porcja nie wywolala entuzjazmu, wiec dopiero teraz zabralam sie za porcjowanie, bo to jest pakowane w takie wielkie kielbasy. TZ mi odkroil taki 2cm kawalek, bo specjalnie dzis kupilismy pilke (i siekiere

, zeby to jakos podzielic (tasaka nie mamy - w sklepie kosztuje ponad 50chf, za pile i tasak razem zaplacilismy 20chf). Odkroil, a ja zapomnialam ze wogole go o to poprosilam, i sie rozmrozilo. Wsadzilam wiec do miski, i podalam pierwszemu kotu, ktory sie napatoczyl. Na chwile usiadlam do internetow, nawet nie 10 minut, i przychodzi TZ i pyta czy zrobie mu kawy. Zrobie, po drodze natykam sie na miske, ktora przed chwila byla pelna miesa - pusciutka, wylizana do czysta

A to ledwie 10 minut bylo. Poprzednia porcja stala cala noc.