Coś mi się zdaje, że miejscem spornym będzie jeszcze wiklinowa budka, jedno z ulubionych miejsc Skierutka
Kocurra odkryła to miejsce i zdaje się całkiem jej się spodobało, bo zaczęła tam spać i traktować jako dzienne legowisko. Łaskawie nie próbuje wchodzić na najwyższe piętro drapaka (dwie niewielkie platformy). Może zdaje sobie sprawę, że jako Jej Królewska Wysokość Tytania ma spore gabaryty i zwyczajnie tam się nie zmieści
Dzisiaj Skierka chciała wleźć do budki i już na komodzie zorientowała się z niesmakiem, że lokum zostało zajęte przez trzykolorowego natręta. Zaczęłam głaskać Skierutka i jakoś obeszło się bez syków.
Wygląda na to, że Migota miała rację - Kocurra Tytania po włączeniu do stada próbuje w nim wprowadzić własne porządki

Jej starcia ze Skierką traktuję jako pewną nieuchronność (dwie koty dominantki w końcu), nawet to, że wczoraj ostrzegawczo zamachnęła się w kuchni na Banshee (czarna Kocianna nawet nie syknęła, tylko od razu poszła sobie

) uznałam za jakieś tam ustawianie kocich relacji i nie zareagowałam. Ale kiedy Kocurra wczoraj wieczorem chciała zrobić zamach na spokojnie śpiące na fotelu Maleństwo, to już nie zdzierżyłam
Kocurra-Tytania podkradła się pod fotel (tym swoim krokiem polującego kota) i upewniła się, kto też tam leży. Nawet jej się syczeć nie chciało - pewnie wiedziała, że w konfrontacji z Fairy jej przewaga jest jak 5:1. Elfik skulił się, ale nie uciekł, kiedy Kocurra uniosła łapę - zrobiła to tak powoli, że mogło to być tylko ostrzegawcze i do łapoczynów wcale nie musiało dojść, jeśli Maleństwo zwieje.
Ale wtedy groźne prychnięcie wydał obserwator - Petroniusz
Kocurrę wymiotło z pokoju w jednej chwili

A Fairy ułożyła się wygodnie na fotelu i drzemała dalej
Wiedziałam, że nauka języków obcych zaprocentuje

I jak tak sobie analizuję te konfrontacje, to wychodzi mi na to, że nie zarejestrowałam żadnego starcia (czy to łapoczynów, czy z użyciem syków i prychania) pomiędzy Kocurrą a Mori, chociaż w wąskich przejściach między meblami mijają się zawsze powoli, rozważnie, tworząc wersalski tłoczek.
Nadal mam wrażenie, że Kocurra trochę głupieje na widok kota tak podobnego do siebie
