No i mówię że zaszczepić, że odrobaczałam tydzień temu itd, że proszę tą szczepionkę co z białaczką jest. A pan od razu czy wszystko ok po odrobaczeniu, wypytał itd. Później się pyta czy kot wychodzący czy nie, bo jak nie to nie ma potrzeby tej z białaczką, no to mówię, że ja mam w planach tymczasa mieć (jejku jak ja jestem zła, że nie mogę teraz wziąć kota na DT

Myślę sobie, fajnie, że facet taki ogarnięty, wszystko ładnie mówi co i jak, w ogóle od razu do Borubara przyszedł, wygłaskał go, pogadał do niego, że Borubar się uspokoił, bo się bał.
Jak byłam tą krew pobrać to babeczka zero podejścia do zwierzaka itd.
Coś zaczęłam mówić, że Borek nie chciał sobie krwi pobrać, więc może przy szczepieniu trzeba będzie go mocniej trzymać, albo coś, no i tak jak myślałam, pan pociągnął temat z tą krwią, a po co, czy coś się dzieje itd. No mówię super

No i mówię, że to futro mu się brązowe robi i chciałam nerki mu sprawdzić, a pan wet na to, że pewnie na miau wyczytałam o tym

No to mówię, że tak. No i wet mówił, że przy nerkach futro jest matowe, takie suche, bez połysku itd, że widział już koty czarne jak Borubar, że miały takie brązowe futro i że żaden nie miał problemu z nerkami. No i że Borek wygląda ok, że on by najpierw by szukał w brakach jakiś eee "witamin" (nie pamiętam czego. łatwiej mi witamin napisać

I ogólnie, że badania krwi, to by zrobił dopiero później.
Aż w szoku byłam, bo jak wcześniej była ta pani wet, to powiedziałam że chce zbadać krew to ona ok, to zrobimy, mowię to, ona ok to, to robimy to.
A tu pan wet ładnie sam zaczął mówić wszystko, kota wygłaskał, no nie wiem zupełnie inne podejście.
No a teraz czekam na opinię kogoś, kto się zna i powie co uważa na temat tych nerek, futra i tego efa oil (czy jak to się nazywa)
