Panna Protka zwiedza mieszkanie - wcale nie na ugniętych łapkach, z podniesionym ogonem, łepkiem w górze

. Zjadła porządną, takie prawie półtora porcji, wzgardziła mleczkiem (kupiłam świeże na wszelki niewypadek), wskoczyła na zlew popiła wody i umyła łapki

Moi trzej panowie schodzą jej z drogi - Garfild schował się w panice na moich kolanach jak Protka na niego fukneła w kuchni (usłyszałam przez ścianę), Ryś znowu probówał zakopać się z mojej torbie z rzeczami zabieranymi do szpitala... Torba ciężka jak nie wiem co, więc istniało prawdopodobieństwo, ze nie zauważyłabym ciężaru Rysia i wyskoczył z torby dopiero w szpitalu - już widzę minę lekarzy
A kociaki czują, ze mnie nie będzie, bo całą noc spędziłam jak mumia egipska zawinięta w koc, bez zadnej możliwości ruchu - dobrze, ze dały mi choć oddychać
