Umówiłam Srebrnego na wizytę u dra Gierka w Katowicach na piątek. Uznałam, że ten Zlin za daleko, a do Warszawy nie ma szans dojechać teraz. A coś trzeba z tym kotem zrobić wreszcie, bo oczy ma koszmarne, a glutem z nosa mógłby siniaka nabić - z takim impetem te gluciska wykichuje. Do tego strasznie sapie - źle mu się oddycha.
A chcę to załatwić teraz, bo jeszcze chwilkę mam wakacje...
W tym tygodniu będziemy też szczepić Jasia i Małgosię, już można.
Rozmyślam, co by tu na bazarek wystawić, no i nie mam za bardzo co...

Może Srebrnego? On taki drogocenny, i maluchami się zajmie, jak ktoś ma...

I rozrywkę zapewni.
A na zabranie czeka kotek burasek z bezwładną łapką z lecznicy w Cieszynie... Na razie ma od nas klatkę wystawową, żeby miał lepsze warunki, no a potem... Nie wiem, jak damy radę, bo już naprawdę dużo tego mamy na głowie, ale on ma tak smutną buzię... Mam fotki w telefonie, ale nie umiem ich zgrać, bo są jakos dziwnie zrobione.
I tak to u nas wesoło.