Dongi+Zenek+Kasia - Guz na żuchwie - koniec paniki :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 27, 2006 9:02

Odrobaczane były 20 września. Powinny być już odrobaczane ale było trochę problemów z Kropką i jakoś się odwlekło. Wygonię siostrę do weta po nowym roku. Małe bardzo się zmieniły. Czarna Kropka to duży przytulasty miś, o pieknych lekko skośnych oczach i łagodnych ruchach. Cycusie już wróciły do normy, wiec najwidoczniej to były jakieś hormonalne zawirowania. Mała jest niestety bardzo płochliwa. Kolorowa Kreska to za to zwariowany, rozbrykany szaleniec. Ona ma nawet to szaleństwo w oczach. Jest chuda jak patyk a zjada pewnie 3 razy tyle co jej siostra. Oddałaby wszystko za jedzenie. Wystarczy, że zobaczy że ktoś coś je to leci sprawdzić, pakuje się prosto w jedzenie lub wyrywa łapą z buzi. Normalnie jakby ją głodzono. Nie wiem czy to przemiana materii taka dziwna, bo kot biega jak szalony i je jak szalony a wygląda jak przecinek (może to też te robale ale brzuszek jest płaski). Kreska przekonała się do chrupek :D . Naprawdę dziwny to kot. Zero czujności. Jak już ma pełny brzuszek i uśnie to nic jej nie ruszy. Siostra nie może się zdecydować czy wołać na nią "Szama" czy "Kima", bo oba pasują.

Wczoraj minęły dwa lata jak Zenek jest ze mną. Dwa lata ciągłej walki o komfort jego życia. Nie chcę powiedzieć, że jesteśmy w punkcie wyjścia, bo sporo się zmieniło ale jednak przez dwa lata nie udało mi się mu do końca pomóc. Nie poddajemy się oczywiście. Przez święta dostałam od niego tyle kociej miłości, że po prostu jestem totalnie zamruczana. On kocha być sam (bez innych zwierzaków). Wtedy śpi ze mną pod kołdrą, tuli się i mruczy. Jak wróciliśmy to nie chciał wejść do mieszkania. Potem chował się w łazience lub zwiewał do kuchni. Dopiero po paru godzinach doszło do niego, że nie ma Dongi. Nie zdawałam sobie sprawy, że on tak się jej bał.

Dongi już u siebie. Mam jedynie skąpe informacje z frontu. Dongi podobno ma się nieźle, choć ze stresu jeszcze nie robiła kupala (bezo pet poszedł w ruch)i z ilością siku też coś jest nie tak. Ma jednak tyle zakamarków, że właściwie nie wiadomo czy gdzies się nie załatwia). Je i pije normalnie. Mirek dostał już po głowie ale były też kontakty bez agresji więc nie jest źle. Kitka bawiła się zabawkami i biegała po domu. Zrobiła też rundkę wkoło domu, bo wyskoczyła przez okno na parterze. Krzysiek ją gonił a ona obiegła dom i wskoczyła spowrotem przez okno. Wniosek jest jasny. Dongi wie gdzie mieszka i nie ma zamiaru rezygnować z lokum. Będzie dobrze. Dokumentacja fotograficzna będzie później.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 27, 2006 10:04

I żyli długo i szczęśliwie - trochę to trwało, ale doprowadziłaś wszystko do końca, brawo Sylwka :king:

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro gru 27, 2006 15:53

Siku Dongi odnalazło się w kuwecie a kupal w doniczce :evil: . Chyba jej się ziemny (podwórkowy) kibelek przypomniał. Poradziłam aby dosypali trochę ziemi do kuwety (doniczki mają być przykryte). Tak też myślę, że może to sposób znaczenia terenu, bo w Krakowie też jedna kupa była za biurkiem. Mam nadzieję, że jej przejdzie i nie będzie więcej niespodzianek.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 27, 2006 21:17

To wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.
Dongi sobie poradzi. Zołza jedna. :lol:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw gru 28, 2006 5:37

A propos "zyli dlugo i szczesliwie" - najuprzejmiej donosze, ze kocurek imieniem Kenzo (ktory jednak nie zostal Jaśkiem bo jest stanowczo zbyt japoński) ma sie u mnie dobrze.
Wczoraj dostal kropelki odrobaczajace na kark.
Profilaktycznie, bo dzien wczesniej nasz bury kolega Filipek zwymiotowal robala.
U Kenzo wymiotow ani innych oznak pobytu w brzuszku obcych stworzen nie bylo, ale kropelki, za radą weterynarza, dostaly oba kocury.
Podawania im tabletek tym razem nie zaryzykowalam, bo moje dwie pierwsze proby skonczyly sie niemal totalnym fiaskiem. Koty wiecej wypluly niz polknely. I efekt pojawil sie nieuchronnie - w postaci wyrzyganej glisty.
Prawde mowiac, nawet sie troche ucieszylam, ze te moje kocurki maja wreszcie jakies problemy ze zdrowiem, bo czytajac to forum dochodzilam czasem do wniosku, ze one jakies nienormalne sa - wszystkim forumowym kotom cos dolega, a moje podejrzanie zdrowe.

Kenzo podrosl i troche sie wyciszyl. To z pewnoscia wplyw Filipka, ktory jest znacznie bardziej spokojnym, troszke nawet flegmatycznym kotkiem. No chyba ze akurat maja czas i ochote na zabawe - wtedy wariuja oba bez opamietania.
Obydwa sa pieszczochami.
Z ta roznica, ze Kenzo sam mi sie energicznie pcha na kolana, na ramie lub na kark, natomiast Filip trzyma dystans i z pieszczotkami trzeba do niego podchodzic.
Kenzo kocha takie "totalne przytulanki", Filipek natomiast najchetniej podstawia brzuszek do glaskania, kladac sie na plecach i rozkladajac tylne lapki w pozycji... hmmm.... ginekologicznej. No i co tu duzo gadac - podczas glaskania po brzuszku puszcza bąki.

Kotkom zmienily sie upodobania kulinarne. Juz nie lubia kurczaka z ryzem i marchewka, ktorym miesiac temu sie zajadaly.
Zmienilam im ostatnio sucha karme z RC Kittena na Bosha Kittena - bo jest znacznie tanszy i ma formule odklaczajaca.
No i przyznam sie, ze od czasu do czasu, rzadko, Kenzo i Filip dostaja mokre jedzenie z puchy, bo je po prostu lubia.
A wlasciwie lubia wylizywac sosy i galaretki, bo to "nibymieso" w kawalkach zostawiaja w misce.
Poza tym surowego kurczaka jadaja od czasu do czasu lub kawalek gotowanej rybki.
Ostatnio wykorzystaly moment mojej nieuwagi i zezarly mi waniliowy serek homogenizowany. Bardzo smiesznie wygladaly, cale umazane tym serkiem i lakomie sie oblizujace :D
Sylwia, pozdrawiam i Ciebie, i Ryske bardzo, bardzo serdecznie :D

Poo

 
Posty: 43
Od: Śro lis 01, 2006 17:45

Post » Czw gru 28, 2006 8:25

Ale super. Kenzo to musi już być kawał kota. Jak tak bardzo lubią serek to im dawaj ale może naturalny nie waniliowy. Bąki powinny minąć po wybiciu obcych. A tak swoją drogą to niezłą masz hodowlę: dwa koty, żółw i jeszcze obłe paskudztwa. Podawanie tabletek wyćwiczysz. Dla mnie juz nie ma rzeczy niemożliwych do podania. Oby tylko to nie było potrzebna.
Teraz czas na sesję Dongi. Niestety fotki robił jakiś "amator" i niezbyt ostre mu wyszły niektóre.
Wystraszony kot domowy:
Obrazek
Słoneczko
Obrazek
Kot balkonowy. Ostatnia fotka pod hasłem: otwórzcie ja tu mieszkam:
Obrazek Obrazek Obrazek
Dongi zwiedzała okolicę, pod czujnym ludzkim okiem. Kot wiejski:
Obrazek Obrazek
No i wreszcie próba generalna. Chodzi po płocie jakby nigdy z niego nie schodziła. Podobno nawet się nie zachwiała a to niezbyt typowy płot.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Na koniec scena podłóżkowa z Mirosławem:
Obrazek

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 28, 2006 9:04

Nie wiem dlaczego ale mam dziwne uczucie. Jestem po prostu dumna z Dongi. Co tam kupa w doniczce. To mało ważne. Jak przywyknie to będzie jak trzeba. Ten kot jest naprawdę dzielny. Jak patrzę na fotki i to zainteresowanie w jej błękitnych oczach to wiem, że będzie szczęśliwa. Krzysiek mi opowiadał, że po podwórku chodziła niesamowicie zainteresowana wszystkim, zaglądała (jak to kot) w każda dziurę, musiała wszystko powąchać i to nic, że łapki trochę skulone. Z Mirkiem jedzą z jednej michy, dotykają się noskami. W końcu już się poznali wcześniej. Grunt, że dzieci z tej znajomości nie będzie. Chyba się cieszę.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 28, 2006 11:59

Ja myślę, że Dongi już jest szczęśliwa, a na tym płocie zadziwiajaco się przechadza :D :ok:
Wszystkiego dobrego Dongi :love:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw gru 28, 2006 17:30

Wlazł kotek na płotek...Dongi wygrała na loterii...jest zadbanym, odchuchanym kotem w dobrym, uświadomionym domku z towarzystwem...normalnei happy end... 8) :P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Sob gru 30, 2006 19:02

Donoszę, że Dongi śpi ze swoją nową panią w łóżku, załatwia się tylko do kuwetki i jak tylko ktoś wejdzie do kuchni to się drze o jedzenie. Wygląda na to, że kotka zupełnie się zaaklimatyzowała.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 02, 2007 10:02

Wczoraj rano zadzwoniła do mnie siostra, że z Kropką coś się dzieje. Miała pekaty brzuszek, nie dała się dotknąć, miauczała, fukała i generalnie tragedia. W nocy nie było ich w domu (imprezka) i maluchy zostały same. Mała już raz zrobiła taki numer jak przyjechał Mirek. Tak się bała, że nie robiła siku. Brzuch miała jak balon. To strasznie strachliwy kotek i zupełnie nie wiem jak to złagodzić. Poradziłam im aby ją zamknęli w łazience z kuwetką i trochę pomogło. To znaczy zrobiła siku ale zaraz potem zaszyła się w wersalce. Jej siostra Kreska zlewa wszystko. Boi się wystrzałów ale zaraz potem o tym zapomina. Do tego atakuje przerażoną Kropkę i jeszcze pogłębia jej szok. Kropka to straszna panikara. Sztywnieje na widok Zenka, po "spotkaniu" z psem cały dzień siedziała za szafą i najgorsze jest to, że przestaje się załatwiać a ból brzuszka tylko dodaje stresu. Dali jej też wczoraj okruszek nospy i do wieczora jako tako się uspokoiła. Co innego gdyby to był płochliwy dzikus ale to przecież wypieszczony i odkarmiony kociak. Mam nadzieję, że z tego wyrośnie.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 02, 2007 18:31

Dongi - :love:
To już nie ta sama chuda szczapka, nieco wyleniała tu i ówdzie. :lol:
Na tym płocie widać jaki ma brzunio. A jakie futro...

Kropka powinna wyrosnąć z takich lęków. Niektóre tak po prostu mają...
[vide - moja Lafuma :roll: ]
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto sty 02, 2007 18:43

Agn pisze:Dongi - :love:
To już nie ta sama chuda szczapka, nieco wyleniała tu i ówdzie. :lol:
Na tym płocie widać jaki ma brzunio. A jakie futro...

Wiem, że ja trochę upasłam ale jak będzie bardziej aktywna to powinna się z niej zrobić niezła laska na wiosnę. Nie żałowałam jej jak była w ciąży (tym bardziej, że karmiła tez tasiemca), jak karmiła a potem to już z rozmachu, bo to przecież kot z głodną przeszłością i zawsze prosiła o smakołyki a ja niebieskim ślepkom nie umiem odmówić (na zenkowe już jestem mniej czuła). Jej waga po porodzie wahała się od 3 do 3.30 kg i te 30 dkg to jej brzuch. A futro rzeczywiście ma super. Aż mi trudno w to uwierzyć. Zrobiło się mięciutkie i bardzo miłe w dotyku a było szorstkie jak szczecina dzika.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sty 03, 2007 23:30

W zenkowej kuwecie rano była taka katastrofa, że nie czekałam już dłużej na wizytę u weta. Walczę z jego rozwolnieniem już od października i do tej pory mimo leczenia (antybiotyki, probiotyki, enterol) nie udało mi się ustabilizować brzuszka. Wygląda na to, że mamy zapalenie jelit o podłożu alergicznym. Przez te kilka tygodni zapewne nabłonek jelit jest zupełnie wypłaszczony, kosmki jelitowe nie istnieją i stąd te cholerne kupowe problemy. Do tego Zenek wydrapał się i wylizał makabrycznie. Wszędzie gdzie tylko mógł. Jak chodzi w kołnierzu to wydrapuje plecy a jak w kubraczku to rozdrapuje głowę i wygryza łapy do krwi. Zaczął też bardzo dużo pić ale też siku jest większe i kupa rzadka. Na wszelki wypadek lekarka zbadała poziom cukru. Jest OK. Zbadała poziom kreatyniny. Też był OK. Tutaj mała dygresja: w lecznicy na Sokołowskiego już może zrobić badanie krwi, bo w związku ze zmianą przepisów postanowili kupić sprzęt. To dobre wiadomości. Zenek dostał zastrzyk z antybiotyku, aby te jelita ochronić przed ewentualną infekcją bakteryjną. Od jutra (dzisiaj zamówiłam w aptece) zaczynam Zenkowi podawać cyklosporynę (Sandimmun Neoral), jednorazowo zastrzyk antyhistaminowy i przez krótki okres enzymy trzustkowe (kreon). Na efekty trzeba będzie trochę poczekać ale mam nadzieję, że się doczekamy. Martwię się co to będzie. Oby tylko nie było skutków ubocznych. Tak bardzo chcę mu pomóc a ten misiek już swoje wycierpiał. Mamy też w planach zmianę karmy. Zaczynam szukać jakiejś alternatywy dla Trovetu. Potrzebne nam długodystansowe kciuki.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sty 03, 2007 23:37

Kciuki obowiązkowo trzymam, nawet długodystansowo.

A z tą karma to może na RC się przerzućcie? Są dwie możliwości dla alergii uogólnionej i typowo skórnej. [nie pomnę nazw :oops: ].

A może na te jelitka spróbować RC Intestinal - on lekkostrawny i przy alergiach pokarmowych też może być stosowany?
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Hana, Silverblue i 45 gości