Całokształt polega na tym, że Karinka siedzi sobie w leżaczku a wokół niej krąży jak kwoka piękna Pi i obserwuje.... mała wierzga nóżkami, a Pi patrzy... mała się śmieje a Pi podchodzi.... Mała wyciąga rączki a Pi zastyga w bezruchu... mała rzuca zabawkami a Pi je przynosi do leżaczka i kładzie pod nim
Panna Di z kolej obwąchuje coraz gołe stópki Kariny - jak zdążę nałozyć jej jedną skarpetkę to w tym czasie zdejmuje drugą... katorżnicza robota, bez końca

w końcu mała zwyciężyła i leży bez skarpetek - ale przy takiej ilosći ruchu i kociego futerka ocierająćego się o nie jest i jej ciepło i miekko. Koty zachwycone, a Karinka roześmiana od ucha do ucha
Puszek chciał się usadowić w jej foteliku, ale dziecko krzyknęło mu do ucha, że to JEJ fotelik i kot karnie zszedł, popatrzył, ciężko westchnął i poszedł spać.... w jej łóżeczku na jej poduszeczce
A przygotowania.... jak kocha to przeżyje i ten lekki bałagan

A tak na serio - już nie wiem co jeszcze miałabym zrobić, teraz czekam tylko na info o załatwieniu wszystkich spraw i wolnym czasie z jego strony