Ciekawe czy jutro a właściwie dziś rano Tigra znowu wejdzie mi pod kołderkę i przytuli się do mojego brzucha i będzie mruczała leżąc ze mną "na łyżeczki", z główka na podusi. Uwielbiam to, ona jest taka mięciutka i puchata (to jak nieodnalezione marzenie z dzieciństwa szukane w pluszowych zabawkach, którym zawsze czegoś brakowało). Wchodzi i natychmiast obie dalej zasypiamy na całego. Budzi nas kurier albo telefon albo domofon
Albo jej zabawa dziś która mnie rozśmiesza, chodzę szybko po domu, szykując wszystko do zakończenia dnia, Tigra mnie śledzi a odkrywam to dopiero gdy robię w tył zwrot wracając a ona wtedy ile sił w łapach zwiewa przede mną, nakryli, w nogi

.
I tak kilka razy pod rząd. Aż raz ja ją zrobiłam w konia, poszłam ale... się ja zaczaiłam za winklem i jak zobaczyłam, że mnie szuka to zrobiłam jej małe bu.
Jej zabawa tunelem... polega na tym, że rozpędza się i wpada do niego z impetem, daje takiego nura i jadą ślizgiem kończąc jazdę na kanapie albo na ścianie. Potem ciągnąć trzeba ten tunel z farszem do tyłu trzymając za brzeg a farsz trzyma się ile sił pazurkami podłoża i próbuje to zatrzymać

. Ona to uwielbia.
I żebyście widziały dziś jej minę jak wystartowała do Maniusia, aby go przestraszyć, a robi to tak, że podbiega nagle i staje tuż przed nim udając większą - wypina pierś i podnosi wysoko główkę. Gdyby umiala powiedziałaby w tym momencie buu! On wtedy dębieje i ucieka. Tym razem nie uciekł bo jej nie zauważył bo barankował mi rękę. Mina Tigry bezcenna -
no co jest 
A dzisiaj trochę Maniusia

