No, no, tylko nie świr

Zwyczajny oryginał
Puciolinda miała mieć nerwowy weekend, bo w piątek przyszła z wizytą nasza koleżanka z Anglii, a w sobotę i niedzielę mieli być teściowie. Trochę się obawialiśmy czy nie spędzi czasu pod kanapą, no ale - w końcu musi się oswajać z innymi ludźmi.
Oczywiście Pucisko -wbrew panikarskim jedzeniodawcom- zachowało się jak stary imprezowicz
Najpierw udała się do fryzjera:

potem siedziała z nami przy stole na pufie i łaskawie dawała się drapać i miziać:

W sobotę była znowu gwiazdą wieczoru, gadała, bawiła się, wspięła się na kanapę posługując się pazurami

, słowem - popisywała się przed teściami

teściowa widząc ją w zeszłym tygodniu na zdjęciach orzekła: no, taki zwykły kot (co zresztą strasznie uraziło teżeta ) Ale po tym pokazie możliwości puciowych było "TAKIEGO kota to my jeszcze nie widzieliśmy"

ma nową ksywę 'garfield' i już każdy ją wielbi
