Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 05, 2008 8:39

Malati pisze: no i nagle słyszę, że "przepraszam, że tak patrzę, ale czy Ty go tak kładziesz sobie sama?". Bo Qua tym razem zajął strategiczną pozycję w miejscu gdzie plecy swą szlachetną nazwę tracą tzn. w zasadzie tuż nad tym miejscem tak w zagłębieniu pleców. Ja tu miałam operacje i w ogóle... ale żeby od razu kocią skórkę przykładać :roll:


jestem tylko ciekawa w jaki sposób miałabyś to zrobić :lol: masz stawy zginające się wielokierunkowo? :lol:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 05, 2008 8:48

Georg-inia pisze:
Malati pisze: no i nagle słyszę, że "przepraszam, że tak patrzę, ale czy Ty go tak kładziesz sobie sama?". Bo Qua tym razem zajął strategiczną pozycję w miejscu gdzie plecy swą szlachetną nazwę tracą tzn. w zasadzie tuż nad tym miejscem tak w zagłębieniu pleców. Ja tu miałam operacje i w ogóle... ale żeby od razu kocią skórkę przykładać :roll:


jestem tylko ciekawa w jaki sposób miałabyś to zrobić :lol: masz stawy zginające się wielokierunkowo? :lol:



No bo może jestem brana za wariatkę nie tylko umysłową :roll: A dzisiaj z Qua się skłóciliśmy okropnie. Oczywiście musiał chcieć wstać o 5tej rano tzn. wydostać się z mojego pokoju, oczywiście musiało odbyć się to przez wrzaski wielokierunkowe :evil: ale mnie wkurzył, a że po otworzeniu drzwi miałam najazd amazonek to ejszcze się pokłóciłam z babami. Normalnie czułam się jak jakaś Godżilla... bo do Attyli to mi jednak brakuje. Jak mnie Qua czasem wkurza to normalnie nie mogę. Za karę jak wrócił wzięłam i wymiędliłam jego brzuch :twisted: niech cierpi mały karypel krzywonogi... a z jedzeniem to teraz jest czad. Już nie wiem co robić z Wierą, Qua za to wali fochy i jest w szoku, że może nie mieć non stop pełnej miski.. jedzenia stojącego na moim biurku nie jada. Sajgon, a brzunio coraz mniejszy...

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 05, 2008 8:58

Malati pisze:[ Jak mnie Qua czasem wkurza to normalnie nie mogę. Za karę jak wrócił wzięłam i wymiędliłam jego brzuch :twisted: niech cierpi mały karypel krzywonogi... a z jedzeniem to teraz jest czad. Już nie wiem co robić z Wierą, Qua za to wali fochy i jest w szoku, że może nie mieć non stop pełnej miski.. jedzenia stojącego na moim biurku nie jada. Sajgon, a brzunio coraz mniejszy...


:ryk:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt gru 05, 2008 9:10

co to jest karypel, na Boga? 8O
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 05, 2008 9:56

Georg-inia pisze:co to jest karypel, na Boga? 8O


karypel to jest Quazimodo :ryk:
taki no mały kunus :D

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 07, 2008 11:48

Dumny Quazi zdobywca przez cały poranek spal gdzieś. Gdzie to nie wiem, bo to nie moja sprawa, poza tym gdzieś to dobra pozycja, zwłaszcza po tym, że w nocy obudził mnie 3 razy. A co miałam noc, gdzie mogłam się wreszcie wyspać (o ile pójście spać koło 2giej daje taką szansę), więc wreszcie mogłam poczuć co to znaczy posiadać kota i to nie byle jakiego kota, a kota Quazimoda :roll: A dlaczego Qua zdobywca? bo w chłopaka jakiś wybitnie dobry humor wstąpił. Przed chwilą usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach, Qua wbiegł truchtem do mojego pokoju, strategicznie rozeznał sytuację i nie zwalniając przybiegł i wskoczył mi na kolana z wielce zadowoloną miną wskoczył mi na kolana.


A tak poza tym to jestem dzisiaj oburzona, wściekła i chyba w szoku. Czarna sunia ma w sobie śrut. Już stary, zarośnięty. Nie mogę zrozumieć jak ktoś tak mógł. W ogóle nie lubię mordowania ale takiego zabijania dla zabijania to całkiem nie rozumiem. Na prawdę życzę tej osobie, żeby ktoś ją złapał i wymierzył kilka batów. To byłaby najlepsza kara dla takich s.....li. Tylko, żeby wiedziała za co to się dzieje.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 07, 2008 14:38

:evil: a wiesz że jest przepis nakazujący myśliwym strzelanie do bezdomnych psów...? :(

Nualla

 
Posty: 1343
Od: Pon paź 27, 2008 16:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 07, 2008 15:18

Nualla pisze::evil: a wiesz że jest przepis nakazujący myśliwym strzelanie do bezdomnych psów...? :(


śrutówką? I zostawienie zranionego zwierzęcia samego sobie? Poza tym nie oszukujmy się u nas jest niewielu myśliwych, większość to idioci z pozwoleniem na broń.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 07, 2008 15:37

Właśnie sie dowiedziałam (bo mam w rodzinie myslywych), że tu chodzi o strzelanie nie tyle, że do bezpańskich, ale do zdziczałych psów na terenach łowieckich i to taka bronią, żeby zabić szybko, a nie kaleczyć zwierzęta. Takie zdziczałe psy są niebezpieczne dla zwierzyny łownej, a mysliwi zajmują sie nie tylko strzelaniem do zwierząt, ale też pierwszym zadaniem jest opieka nad zwierzakami lesnymi, dokarmianie itp.

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon gru 08, 2008 9:16

Jestem okropna, ale ja generalnie jestem za ideą myślistwa, ale takiego jakim powinno być i jest np. w Skandynawii, a nie tego co się dzieje tutaj. Szlak mnie ciężki trafia jak słyszę o wyczynach "myśliwych" i myślę, że.. no byłabym w stanie obić ich ich własną bronią (tzn. tych "myśliwych").
Generalnie przepisy prawne są takie, że myśliwy ma prawo zabić kota lub psa, znajdującego się bez opieki w odległości powyżej 100 metrów od najbliższych zabudowań.

Jednak osoba strzelająca śrutówką to może kiedyś w życiu stała koło myśliwego, z chęcią bym jej ten śrut w dupsko wbiła.


A zmieniając temat to wczoraj mieliśmy gości. Jakich fajnych gości, takich gości to możemy mieć stale. Goście wreszcie znaleźli realną chorobę u Qua (w sensie, że świeżba). Ja to już nie wiem, bo Qua ma tyle rzeczy, że to raczej nie jest świeżb ale raczej taki coś Quazulkowy. To nieważne, jak się uda kupić to będę smarować Oridermylem (czy jakkolwiek to się nazywa) mam potwierdzenie tego, że u Qua można wypatrzeć sto tysięcy chorób. W świeżba nie wierzę (straszna jestem wiem), bo Qua ma takie uszyska odkąd jest u mnie, nic się nie zmienia, a oglądało go mnóstwo lekarzy... kiedyś nawet już wymyśliłam, że to nie świeżb, a grzyb... jednak no ten tego okazało się, że nie :roll: Ja oszaleję z tym kotem. Mógłby mieć jasne, zdecydowane choroby, a nie takie specyficzne twory przez które wpadłam w kocią hipochondrię, a teraz jeszcze gorzej bo chyba mam już znieczulicę.... Tylko teraz Qua znowu z mordą ma źle i zwyczajnie po kociemy capi mu z paszczy. Jak nie urok to paszcza.

Za to charakterologicznie jest bardzo fajnie. Qua wielkopańsko przywitał gości pozdrowieniem z fotela. Wielce chłopiec był zadowolony z odwiedzin i zainteresowania jakie wzbudził. Pogadał trochę, poprzymilał się, powpakowywał na kolana, super!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 08, 2008 12:39

Ja tym gościem byłam jednym :) Quazi moim zdaniem może mieć jakieś drożdżaki np. No, na pewno te uszy normalne nie są. Ale fajny jest. Gaduła. Drugi fany gość chciał go podmienić ;)[/list]

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon gru 08, 2008 12:59

gosiar pisze:Ja tym gościem byłam jednym :) Quazi moim zdaniem może mieć jakieś drożdżaki np. No, na pewno te uszy normalne nie są. Ale fajny jest. Gaduła. Drugi fany gość chciał go podmienić ;)[/list]


;)

Właśnie nad tym drożdżakiem się zastanawiam. Ja wiem, że te uszy nie są normalne :oops: dobrze, że mi na to zwróciłaś uwagę, bo ja już je olałam, ale faktycznie warto może mu jakoś pomóc, tylko no jak wszyscy to olewali to i ja zaczęłam ;/
Muszę się wreszcie zebrać i pójść w weekend do dobrego weterynarza. Gorzej, że czas będę miała dopiero w przyszły weekend ;/ kurde jeśli przez ponad rok ma drożdżaka (będę niedługo specem od różnych chorób) i ja tego nie wykryłam to chyba się potnę. A jak okaże się, że to jest drożdżak to łapę też spróbuję wyleczyć :twisted:

No i mówiłam, że Qua to gaduła i miziak bezstresowy, a dziewczyny zostały też uraczone minami a`la Qua ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 08, 2008 22:02

Ktoś chce kota? W pakiecie dorzucę, któregoś z czad psów... najchętniej wszystkie 3 :roll: ale kota jako pierwszego, bo wiecie co jest najgorsze? Że na mnie już wszystkie dziwactwa Grubego nie robią wrażenia, no trochę jakby to było normalne, a nie takie dość specyficzne. No więc oddam, ale nie przyjmuję zakładników na miejsce koteleczka, reklamacje też nie będą uwzględniane. No dobra to sobie popisałam uzewnętrzniając swoją wewnętrzną frustrację i mogę tak konkretnie napisać, że tego mrukania na nic za świecie bym nie zamieniła i na żadne inne mrukanie, nawet takie bez machania ogonem przy nim. Qua chyba denerwuje wszystko co robię szkoda, że nie bierze pod uwagę pewnego dyskomfortu jaki może odczuwać osoba, która wreszcie ma upragniona, wywalczony wieczór w domu, przy którym ma zamiar lenić się i czytać książki słuchając pozytywki (wiecie jakie to niesamowicie przyjemne tzn. takie słuchanie, od pewnego bardzo miłego św. Mikołaja dostałam pudełko z ciastkami i pozytywką, którą niemal non stop nakręcam i słucham marząc teraz żeby mieć pozytywkę z tańczącą baletnicą, allegro już przekopałam i szukam dalej). Pozytywki wysłucham razem z dźwiękiem dodatkowym mrrr , mr, mrrr, MRRRRrrrr (zazwyczaj w tym momencie dostawałam też prosto w nos z baranka, w sensie, że próba staranowania czy coś) i nawet jak pozytywka nie grała to były takie regularne odgłosy niewykończowalne (tak wiem, że nie ma takiego słowa ale jestem zdesperowana). Ja czasami mam serdelecznie dość i to był ten moment. Bo upragniony, leniwy, spokojny wieczór, kiedy poziom wkurw... ekhm wewnętrznego zirytowania sukcesywnie jest podsycany przez mrrr, miaaau, mrrr, rrr mrrraau, to nie jest to. Wreszcie więc pogadałam z kotem poważnie
Ja - Qua zamknij się (niezły początek elokwentnej rozmowy no nie?)
Qua - mrrrriau, au, mrraaau
Ja- właśnie chodziło mi o to, żebyś tych oto odgłosów nie wydawał ze swojej cudownej paszczy
Q- mrrrrrrr
J- bo mogę stracić cierpliwość
Q - mrrr, mrraau, mrrrrr (i głębokie spojrzenie w moje niezbyt widzące oczy)
J - ale ja nie chcę z Tobą gadać, ja chcę spokojnie się wylenić
Q - miaaaauuu, miaaaau, mrrrau
J- bo ile ja mogę Cię słuchać i nie chce mi się ruszać paszczą,a mnie do tego prowokujesz
Q - mrrrr, miaaau, mrrr, miau, miau, miau
J ...... itd.
A poza tym to robię za sprzęt gospodarstwa domowego, czy może raczej jakieś wyposażenie, które zwierzaczkom służy za miejsce przytulania się, dawania całusów, włażenia na mnie i zwieszania się w najdziwaczniejszych pozach... to jest okropne mieszkanie z takimi zazdrośnikami, które uczą się najgłupszych rzeczy od siebie. Gosia wczoraj miała okazję zaobserwować najbardziej czad miejsce dla Qua czyli między moim brzuchem a laptopem. Akurat zawsze okazuje się, że jest w sam raz miejsca dla kota. Czasami wydaje się, że tego miejsca nie ma tak w ogóle, a nagle jak Gruby podchodzi to akurat okazuje się, że jednak koteczek i ja byliśmy w błędzie, i miejsce jest.

No a tak to nuda Qua koncentruje się na jedzeniu, polowaniu na wstążki, włażeniu na mnie, gadaniu. Dziewczyny mają podobne zajęcia. Ja zdecydowanie na leniwe wieczory to muszę się udać gdzieś daleko, gdzie nie będę dręczona. Normalnie jestem ofiarą przemocy jakiejś tam no przemocy na pewno!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 09, 2008 16:23

8O :D :lol: :mrgreen: :ryk:

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Wto gru 09, 2008 20:27

:roll: tufcio musisz do mnie przyjechać wreszcie! Będziesz wiedziała o kim piszę i już w pełni wizualizacja będzie Ci dostępna. Zrozumiesz w pełni jaki ja horror przeżywam.

Jak ktoś kiedykolwiek będzie narzekać na swoje zwierzaki to ja serdecznie do nas zapraszam. Moje zwierzaki są bardzo, BARDZO słodkie :twisted: już chyba wolę wc piccera. W ogóle to dzisiaj mam znowu wieczór w domu! A jutro też ale już nie samotny :roll: a następny wolny wieczór w domu to tak obliczam, że może w niedzielę... no a jak się nie uda to jak bum cyk cyk wypada to w święta.
Dzisiaj postanowiłam przechytrzyć moje zwierzaki i wypoczywać (czy raczej uczyć się i czytać o ukraińskich organizacjach w rytmie cichuteńkiego bluesa, przy zapalonej świeczce, lampce wina i w atmosferze spokoju). Domyślacie się jak na tym wyszłam? No dokładnie tak samo Zabłocki wyszedł na mydle, chociaż może On nawet lepiej. Plan miałam całkiem niezły, bo było tak, szybka herbata po pracy (swoją drogą wiecie jaki to czad skórzane podgrzewane siedzenia, ach gdybym miała takie w domu..... to Qua miałby bardziej ulubione miejsce niż fotel kota dyrektora). No ale opowiadam o moim ś w i e t n y m planie. Plan zakładał działania z zaskoczenia. Razem ze mną przyszły do domu kości dla psów, żeby się zajęły i mięsko dla Qua.... no w wyniku świetnej akcji teraz mogę spróbować odszukać dwie zaginione w tajemniczych okolicznościach kości... zaginęły na pewno nie w brzuchach potworów. Nie wiem czy coś wspólnego może mieć z tym Wiera biegająca w potępieńczym biegu zwycięstwa z nimi po domu i sprawdzająca wszystkie ciemne zakątki... czyli najprawdopodobniej jedną znajdę w swojej szafie, albo mamy szafie albo nie mam pojęcia gdzie :roll: dobrze, że to duże kości. Z kotem było łatwiej, dałam mu mięsko pomruczał, przyszła Wiera zeżarła mięso, Pama patrzyła na mnie strasznie zgorszona, bo jak to, że Ona nie dostała mięska, jak Ona lubi. Ona wcale tej kości to nie chce (wtedy kość jeszcze nie była w super kryjówce), Qua nakrzyczał na mnie, że On chce jeszcze i tak w koło Macieju. Efekt jest taki, że jedna kość leży w dużym pokoju, a ja z całą bandą siedzę w swoimpokoju. Qua dzisiaj nie krzyczy... za to Wiera właśnie włazi mi na bark, mina Grubego wskazuje, że jej zaraz dowali, Di obserwuje mnie w lustrze, Pampa drapie mnie łapą, żeby ją gładzić. Idę na spacer, może znajdę drzewo i się powieszę. W niedzielę znajdę miejsce, żeby sobie pójść i zmęczenie mnie nie obchodzi.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości