Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 19, 2008 16:29

Ogierzyświat to nie, ale jesteście blisko...bardzo blisko...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob sty 19, 2008 16:35

hm, może ojciec Ogierzyswiata?

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sty 19, 2008 17:00

madziaki pisze:hm, może ojciec Ogierzyswiata?


Albo mentor :?:

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 19, 2008 17:28

Madziaki, a wy za mądre nie jesteście ????? tak przypadkiem ? i myshka adresu do nagrody nie podała !!!! :twisted:
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob sty 19, 2008 17:33

Uprzejmie donoszę że PW poszło w środę i nawet odebrałaś 8)

W kwestii nałogowego snucia domysłów to jest to silniejsze ode mnie :oops: :wink:

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 19, 2008 17:46

Myshka, a ty wiesz, że nalogi to nic dobrego ???? :roll:
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob sty 19, 2008 17:48

caty pisze:Madziaki, a wy za mądre nie jesteście ????? tak przypadkiem ?


A pewnie, pewnie, że tak :wink:

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sty 19, 2008 17:51

Pysie umyte ?
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob sty 19, 2008 17:59

caty pisze:Pysie umyte ?


Juz dawno, a tak w ogóle to jestesmy sami w domciu, bo Duża musiała gdzieś pojechać :placz: to chociaz bajeczke bysmy sobie poczytali, pliz

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sty 19, 2008 18:08

Opowieść ósma

„ Mężczyzna starannie wytarł mnie z wody i postawił na wózku.
- Pilnuj naszego podróżnika – powiedział do małpki, tak bowiem przedstawił mi owo dziwaczne stworzenie.
Zresztą małpka nie była jego jedynym towarzyszem – na wózku, w ogromnej klatce siedziała kolorowa papuga, która na każdym wyboju śmiesznie podskakiwała krzycząc „ tam do licha ! Tam do licha !”
Sam mężczyzna był najdziwniejszym człowiekiem jakiego do tej pory udało mi się poznać.
Bez większego wysiłku popychał swój wózek, cały czas pogwizdując, śpiewając wesołe piosenki, albo wygłaszając długie przemowy do małpki ciekawie rozglądającej się po okolicy.
A było tez na co patrzeć ! Na podmokłych łąkach i w przydrożnych rowach było żółto od kaczeńców, w gałęziach drzew ćwierkały na wszystkie możliwe tony ptaki i od czasu do czasu z pastwisk oddalonych od drogi dobiegało radosne rżenie koni.
- Gdy będę bogaty kupię sobie wóz – śpiewał mężczyzna – a do wozu konia, żeby koń mnie wiózł…A bogaty będę, kiedy sprzedam kota, dadzą mi za niego wielki worek złota…
Przerwał piosenkę i spojrzał na mnie ciepło.
- Założę się – powiedział – że gdybyś umiał mówić, opowiedziałbyś mi niejedno…
Ale opowieści mężczyzny były równie ciekawe, jak moje dawne przygody. Kiwałem się w rytm wózka i słuchałem, słuchałem, słuchałem…
Kiedy miało się ku zachodowi mężczyzna skręcił w małą dróżkę prowadzącą pod las i tam rozłożył obozowisko.
W jednej chwili wózek zamienił się w przykryty płachtą namiot, pojawiły się ciepłe koce, a na ziemi, tuz przed nim zapłonęło ognisko.
Mężczyzna otulił małpkę ciepłym kocem, a klatkę z papugą okrył wojłokową peleryną. Mnie zaś postawił obok siebie i wyjął z leżącego w wózku plecaka niedużą butelkę.
- Twoje zdrowie, kocie – powiedział i pociągnął nieduży łyk.
Dorzucił do ognia grubszych gałęzi i zapalił papierosa. W głębi lasu odezwał się nocny ptak i przebiegło jakieś spłoszone blaskiem ogniska zwierzę.
Zza lasu wschodził cieniutki, srebrny sierp księżyca, a poprzez białe chmury przeświecały gwiazdy. Poczułem w sobie jakiś dziwny niepokój, i pomyślałem, że właśnie tak musiał czuć się w podobne noce pręgowany Mruczek.
Mężczyzna zawinął butelkę we flanelową koszulę i naciągnął gruby wełniany sweter.
- Pora spać – powiedział. Zdjął buty i schował je do wózka, a na stopy wciągnął grube skarpety.
Podniósł mnie z ziemi i wszedł do namiotu, starannie zasznurowując brezent. Pod głowę podłożył zrolowany koc, a sam wpełznął do dziwnego worka naciągając goi sobie aż pod szyję. Mnie zaś owinął marynarką i postawił obok.
Widziałem jak na brezentowej ścianie namiotu tańczy odblask płomieni i poczułem, jak wstępuje we mnie nadzieja…
Mężczyzna zasnął od razu, twardym, mocnym snem zmęczonego człowieka, a ja jeszcze długo w noc snułem marzenia o własnym domu , szczęśliwy – ale dalej niepewny swego jutra…
Za moimi plecami tajemniczym, nocnym życiem żył las, a gdzieś daleko dziewczynka ze spalonego domu i chłopiec z białego dworku zapadali w sen.
I tak doczekałem świtu.
Najpierw różowy blask oświetlił delikatnie ściany namiotu, a potem pierwszy jaśniejszy promyk wślizgnął się do środka.
Obudzona ze snu małpka zaczęła przeczesywać palcami futro na głowie i plecach, a mężczyzna przeciągnął się i ziewnął szeroko.
Nie wstając sięgnął do plecaka, wyjął z niego bochenek chleba i kawałek kiełbasy, a małpce podał pszenny sucharek i pomarszczone, zimowe jabłko.
Papuga czyściła dziób o pręty klatki, a na zewnątrz budził się las.
Mężczyzna złożył obozowisko równie szybko, jak rozłożył je poprzedniego wieczora i ruszyliśmy ku wsi.
Słońce grzało w plecy, na poboczach uwijały się ptaki szukając materiałów na gniazda, a małpka przysiadłszy na krawędzi wózka głośnym skrzeczeniem pozdrawiała brodzące w płytkich kałużach bosonogie dzieci.
- Żurawie lecą – rzekł mężczyzna, gdy nad naszymi głowami, wysoko w niebie odezwały się dziwne głosy, do złudzenia przypominające szczekanie psów.
A potem, jak zwykle rozgadał się i popłynęła opowieść o malutkich, nikomu nie znanych wioskach, gdzie uważano, że małpka to diabeł, a o papudze mówiono, że pochodzić musi prosto z raju.
We wiosce, do której właśnie zbliżaliśmy się mężczyzna najwyraźniej był już znany , bo dziecin wybiegły mu na spotkanie niosąc ostatnie tego roku jabłka i orzechy, a on, widać obdarzony dobrą pamięcią witał je wszystkie zwracając się do każdego po imieniu.
Starsi chłopcy przejęli nasz wózek i z p[przykazaniem, żeby nie wywrócić go po drodze pobiegli na duży, mocno udeptany plac pośrodku wsi.
Mężczyzna dal każdemu z nich po pasiastym cukierku, i wyczarował wokół wózka kolorowy parawan.
Przed parawanem ustawił duże drewniane pudełko wspierające się na trzech metalowych nogach, a małpka od razu wyskoczyła na nie spoglądając pytająco na swojego pana.
Pan wyszedł zza parawanu i klasnął w ręce, a małpka zakręciła sterczącą z pudelka korbką.
Zgrzytnęło, zachrypiało i z pudelka popłynęła wesoła melodyjka.
A wtedy…gdybym był żywy, oczy wyszłyby mi z orbit. Widziałem bowiem tyle rozmaitych rzeczy, ale z czymś takim jeszcze nigdy się nie spotkałem…
Mężczyzna , ubrany tylko w śmieszny pasiasty trykot na oczach wszystkich zgromadzonych dokoła zawiązał na supeł swoje chude, szczupłe ciało. Czegóż to on nie potrafił…- zakładał chude, długie nogi na szyję, a potem nagle uwalniał się wykonując salto w tył i frunąc do góry jak ptak.
A małpka, o pomarszczonej twarzy starego człowieka zapamiętale kręciła korbką.
Kiedy na dnie drewnianego pudelka, które mężczyzna ustawił tuz obok pojawiło się wystarczająco dużo monet, mężczyzna zniknął za parawanem.
Na placu zaś pojawili się dorośli.
I dopiero wtedy się zaczęło…
Pamiętam, jak synowie wąsatego wuja podczas obiadu, kiedy nikt nie patrzył łykali robaki, aby obrzydzić posiłek mojej małej przyjaciółce, ale nigdy nie widziałem, aby ktoś łykał ogień, albo długi, ostry nóż…
Gdybym był żywy, na pewno powiedziałbym, że „ skóra ścierpła mi na karku ” ale, rzecz jasna, mogłem tylko się dziwić…
Widowisko trwało na tyle długo, aby w pudelku przybyło monet, po czym mężczyzna wyniósł zza parawanu klatkę z papugą i słoik pełen ciasno pozwijanych karteczek.
Z placu zniknęli mężczyźni, a zaroiło się od młodych dziewcząt.
Stłoczyły się dokoła klatki z papugą, a kolorowe ptaszysko wyjmowało karteczki za słoika swoim wielkim, zakrzywionym dziobem.
- Komu przyszłość dobra, długa, zaraz powie wam papuga – wołał mężczyzna, a dziewczęta przepychały się jedna przez drugą…
W podobny sposób, za każdym razem żegnani korowodem dzieciarni obeszliśmy cztery wsie, a kiedy słońce zaczęło się chylić, mężczyzna zatrzymał wózek przez karczmą przy rozstajnych drogach , zawołał do pilnowania bosonogiego wyrostka, a sam udał się na p[osiłek.
- Dziś śpimy pod dachem – oświadczył zabierając małpkę, papugę i mnie do niedużego pokoiku nad stajnią.
Jeszcze nie zdążył rozłożyć na ziemi swojego śmiesznego worka, a w progu pojawił się właściciel gospody.
- Niech pan odda zapałki – powiedział wyciągając rękę, a mężczyzna wyjął z kieszeni paczkę papierosów i podsunął ją karczmarzowi.
Chwilę palili w milczeniu, a potem gospodarz zabrał zapałki i poszedł sobie życząc nam dobrej nocy.
Pod cienką drewnianą podłogą zaszeleściła słoma, miękko parsknął koń.
- Mój syn kocha konie – powiedział mężczyzna. – Bo trzeba ci wiedzieć, kocie, że mam syna…
Długo w noc opowiadał o chłopcu, który potrafił stojąc galopować na końskim grzbiecie, mimo, że wcale nie był duży, o wspólnych wyprawach do lasu i nad rzekę i o tym, jak to będzie, kiedy powrócimy do domu ze skrzynką pełną pieniędzy, a ja słuchałem, słuchałem i słuchałem, nie wierząc własnemu, tak kruchemu szczęściu…”
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob sty 19, 2008 18:24

Pieknie dziękujemy i idziemy spać (albo rozrabiać na calego :twisted: )

:D

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sty 19, 2008 18:39

caty pisze:Myshka, a ty wiesz, że nalogi to nic dobrego ???? :roll:


Wiem ale przynajmniej te moje są przyjemne i raczej nieszkodliwe :lol:

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sty 20, 2008 1:09

Tak miło było poczytać przed snem... Caty dziękujemy :)
ObrazekObrazek Zawsze będe Cię kochać Gemusiu :*
_________________
Obrazek

Trinity36

 
Posty: 4118
Od: Pon lip 09, 2007 20:58
Lokalizacja: Kraina Latających Scyzoryków

Post » Nie sty 20, 2008 3:36

No to już się potwierdziło, że to ojciec Ogierzyświata! (a swoją drogą - biedny Jerzy, pewnie tatusia znał tylko z opowiadań...).
A biedny tułacz Brązowy Kot to na pewno jeszcze niejedną przygodę przeżyje, skoro Jerzy nie miał o nim pojęcia, za to co poniektóre mieszkanki Złociejowa - i owszem...

Ania z Poznania

 
Posty: 3378
Od: Śro gru 17, 2003 15:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 20, 2008 18:35

Opowieść dziewiąta

„ Krucha, mydlana banka mojego szczęścia pękła jak zwykle niespodzianie…Któregoś dnia mężczyzna przeziębił się nie na żarty. Wieczorem zaczął kaszleć i kaszel nie dawał mu spać, a w środku nocy pojawiła się gorączka.
Rankiem, wolniej niż zwykle złożył obozowisko i z wyraźnym wysiłkiem ruszył wózek z miejsca.
Co chwilę przystawał, ocierał pot z czoła i powtarzał, że jeszcze tylko musimy dojść do miasteczka, a wtedy może nawet się rozchorować…
Siedziałem w wózku żałując, że w żaden sposób nie mogę być przydatny. Małpka siedziała obok dziwnie smutna, jak gdyby rozumiała, że dzieje się cos niedobrego, a zwykle gadatliwa papuga umilkła.
Do miasteczka dobrnęliśmy o zmierzchu, kiedy w oknach domów zaczynały zapalać się światła.
Mężczyzna kaszlał coraz bardziej, i nawet kubek gorącej kawy w gospodzie na rogatkach nie rozgrzał go.
W gospodzie, gdzie chciał zatrzymać się na noc nie było wolnych miejsc, ale ktoś z miejscowych oznajmił, że w środku miasta, niedaleko od rynku jest całkiem przyzwoity, tani hotel, gdzie można będzie znaleźć coś godziwego…
Z trudem dowlekliśmy się do hotelu.
Starsza pani obrzuciła nas pełnym troski spojrzeniem i wziąwszy z rąk mężczyzny klatkę z papugą zaprowadziła nas na górę.
- Pan potrzebuje lekarza – powiedziała nie znoszącym sprzeciwu tonem. Mężczyzna oddychając tak ciężko, jakby na piersi położono mu kamień zwalił się na łóżko i przymknął oczy.
Starsza pani szybko zbiegła na dół po drewnianych schodach, a ja spojrzałem w szybę. Przez jedną krótką chwilę wydawało mi się, że śnię – tuz pod oknami, u stóp hotelu ujrzałem fontannę w kształcie miski, na której jednym brzegu przycupnął gołąb, a na drugim – kot.
Wróciłem do domu, bo tak właśnie zwykłem myśleć o tym miejscu.
Nie minęło pół godziny, a w pokoju zjawiła się młoda dziewczyna z długim, jasnym warkoczem. W ręce niosła dużą, skórzana torbę, którą postawiła na stole.
Długo i zmarszczonym czołem słuchała ciężkiego oddechu pacjenta, a gdy odłożyła słuchawki minę miała bardzo niewesołą.
- Muszę pana zabrać do szpitala – powiedziała. – Zapalenie płuc to nie przelewki.
Mężczyzna wymownie spojrzał w stronę małpki i klatki z papugą.
- Zaopiekujemy się pańskimi przyjaciółmi – rzekła dziewczyna.
Mężczyzna z ulga zamknął oczy. Nie wiem, czemu nie spojrzał w stronę okna – być może nie wiedział, gdzie postawiła mnie zatroskana starsza pani…?
Zostałem sam w pustym pokoju, skąd niebawem zniknęły walizki i katarynka, i zamknięto drzwi na klucz.
Stojąc na parapecie myślałem o nieznanym mi chłopcu, który kochał konie, o dziewczynce, która – jak mi się może tylko wydawało – widziałem pewnego dnia, gdy przechodziła przez rynek, tak bardzo blisko mnie…wydawało mi się również, że któregoś dnia dostrzegłem mojego chłopca, idącego wraz z matką…ale stałem dalej w miejscu pokrywając się kurzem i pajęczyną…
Pewnego ranka zazgrzytał w zamku klucz i pomyślałem, że za chwilę usłyszę skrzeczenie małpki, ale do pokoju weszła starsza pani, odsłoniła okno i aż krzyknęła ze zdumienia na mój widok.
Potem zaniosła mnie na dół i starannie oczyściła, tak, że zacząłem wyglądać prawie jak nowy.
W hotelowej jadalni, gdzie postawiła mnie na kredensie siedział smutny, chudy człowiek i siorbał chłodną już kawę.
Na mój widok jego twarz ożyła, wstał i przyjrzał mi się z bliska.
- Stara robota – orzekł po dłuższych oględzinach. – Teraz już takich nie robią.
Po dłuższej rozmowie, której nie słyszałem smutny człowiek wstał, zważył mnie w dłoni i podał starszej pani kilka monet.
„ Tak nie wolno ! krzyczałem w głębi duszy. „ Muszę zaczekać na swojego pana i razem z nim pojechać do domu, gdzie czeka chłopiec kochający konie !!!”
Smutny, poważny człowiek zabrał mnie do swego pokoju, wyjął z szafy butelkę i pociągnął spory łyk.
Pił zupełnie inaczej, niż mężczyzna w pasiastym trykocie – nie zwracając uwagi na smak, bez zastanowienia. A potem głośno chrapiąc – usnął.
Jak się okazało niebawem, ów smutny człowiek był właścicielem strzelnicy, z którą jeździł po okolicznych odpustach.
A ja – miałem zostać najcenniejszym fantem w jego budzie…

cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 66 gości