Nulka dzisiaj spała na kominku

. Ona jest raczej niskopienna ale skoczna, natomiast w domu raczej nie wzniosła się powyżej podłogi, a tu taka niespodzianka

. Ciepło tam i kocyk jest też, to było miejsce Czitusi i Cosi, czasem nawet razem tam się układały w zimowe wieczory, a teraz Nulcia, bardzo zadowolona. I tak wszystko się kręci...
A ja tonę w liściach, które trzeba zgrabić i wpakować do worów, takich 120-litrowych. Ogromny orzech, czereśnia większa niż dom, Pyton a właściwie dwa Pytony i reszta drzew, i brzoza sąsiadów wyższa niż dwa Pytony, która sypie się na moją stronę. Pięknie, słonecznie, żółto, co zgrabię, to leci znowu i znowu.

I ściana winogron od strony Czekolady i druga, cała w bluszczach od strony Działki Działka.
Jak ktoś się nudzi w weekend, zapraszam do pomocy. Kawa, herbata i woda mineralna gratis, ale nic to w kontekście możliwości obcowania z przyrodą, obserwowania ptaków, myszy, kretów, pająków i wszelkich innych stworzeń dużych i małych ze szczególnym uwzględnieniem Nulki

. Nawet grilla można zrobić

. Przy odrobinie szczęścia to i Silvera da się zobaczyć, najpewniej o 15-tej z dokładnością pięciu minut

.
Do spakowania drobnych 30-40 worów

.
Nie, no fajna robota, grabie i drapaki mam, worki też!
