zuza pisze:Zaraz, a ta ruda noga ti czyja? Szarloty? Bo wyglada jakby byla od trzeciego kota...

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
zuza pisze:Zaraz, a ta ruda noga ti czyja? Szarloty? Bo wyglada jakby byla od trzeciego kota...
Bastet pisze:zuza pisze:Zaraz, a ta ruda noga ti czyja? Szarloty? Bo wyglada jakby byla od trzeciego kota...
Szarloty, Szarloty...!
Bastet pisze:Dziękuję za piękną karteczkę Gosiu!
Nie mam siły wymyślać wpisu, więc skopiuję z fb, Wybaczcie..
Wczoraj po południu pisałam:
Z PAMIĘTNIKA KOCIAKA
Tak sobie siedzę i rozmyślam. Czy mojej łysej na pyszczku dziwnej matce jeszcze trochę nie napsuć zdrowia. Może za mało ma, jak na swój wiek, siwych włosów? Coś nie bardzo chciałam dzisiaj zjeść drugie śniadanie. A ona już do ludzkiej kuwety z nerwów biegła... . (Potem zjadłam trochę, ale nie całe). Zdaje się, że muszę być ciągle jeszcze na moim specjalnym mleczku, i żadne tam urozmaicenia są nie dla mnie... ~ Szarlotka
Tymczasem potem...
No i tak... Atrakcji był wieczorem ciąg dalszy. Ale to wina łysej na pyszczku matki jest... Bo wcześniej dała dziewczęciu do spróbowania - paszteciku. Tego samego, co go przedtem jako pierwsze jedzonko Orfiś jadł, a przed Orfikiem Bazyl, Bajer i Baltazar. A po Orfiku jeszcze Kluska na ten przykład. Ale nie nie... Nie z naszym dziewczątkiem te numery. Nasza Szarlotka jest wyjątkowo delikatna. Jej brzuszek jest jak księżniczka na ziarnku grochu...Kociątko zrobiło się wczoraj osowiałe, kolacji nie chciało. Brzuszek je bolał. Znów miało biegunkę. Zapodałam okruszek no-spy, zrobiłam małej małą kroplówkę. Zmierzyłam gorączkę. 40 stopni. Nie powiem. Włosy mi się zjeżyły na głowie. Po konsultacji telefonicznej z lekarzem dałam tolfedine. Gorączka spadła. Mała jakieś pół godziny potem zjadła kolację. Mleczko. Ufff... Dzisiaj śniadanie też zjadła. Wyjątkowo wrażliwa kicia z niej jest. A ja chyba pierwszy raz w historii istnienia mojego domu tymczasowego wydam do domu kociaka razem z butlą...
Jeju, nie mam już siły. Jestem wykończona tymi huśtawkami... Z żadnym kociakiem nie miałam tyle problemów.. A tu oczywiście święto. Nasz wet czynny dopiero we wtorek.
Dobrze, że mam tolfinę w zastrzyku w domu. Bo 40 stopni... No... Mogłoby być źle. Oby to tylko od brzuszkowych spraw...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 27 gości