aannee99 pisze:Klaudia,a kto się pogniewał??

Jaka krytyka?. Myślisz,że ja się pogniewałam?. O co?. Ja tylko zapytałam co oznacza modna sesja,bo naprawdę nie wiem co masz na myśli,dla mnie nie ma czegoś takiego jak modna sesja,ja za modom nie podążam,ja lubię sesje świąteczne

Dobrze, że się nie pogniewałaś

ale piszesz tak jakbym ja nie rozumiała znaczenia zdjęć. Ja?!

Jak najbardziej ja się cieszę jak ktoś idzie do fotografa na zdjęcia. (Należy to robić i dawać zarobić fotografom

)

Piszesz, że chodzisz regularnie na zdjęcia. Więc tylko się cieszyć! A że jestem ciekawa tych zdjęć? Zawsze jestem ciekawa. Nigdy nie krytykuję ani cudzych zdjęć, ani cudzych sesji. W głowie też nie krytykuję - nie mówię jednego, a myślę co innego. Nauczyłam się pokory od własnych nauczycieli (a tego wieku fotografom brakuje, i ludziom

). Liczy się tylko to co się podoba klientowi i fotografowi - reszcie nic do tego i nie zakładam, że Twoja sesja jest zła, a wręcz przeciwnie na pewno wspaniała, skoro tak o niej piszesz, że już Ci się podoba, choć nie "wywołana" do końca.
I nie mówię, że Ty ulegasz modom. Zdanie to było ogólne, powiedziałam tylko to o sobie, że ja nie robię sesji, które są obecnie modne. Moda jest we wszystkim, także w fotografii. Mówiąc modne teraz sesje świąteczne miałam na myśli sesje z całym sztabem gratów, gdzie dziecko figuruje jako kolejny element. To samo dotyczy sesji dziecięcych typu dzieci w koszykach, donicach, czy przebranych za króliki i otoczonych jajkami na twardo. Więc ja takich sesji nie robię

Tylko chciałam się podzielić tym faktem. Co w sumie ostatecznie może być moim minusem dla wielu

Aczkolwiek sesje świąteczne zdarzało mi się robić, nie mówię, że nie, tylko że moje sesje różnią się od tych obecnie modnych.

Sihaja pisze::kotek:

kalair pisze:Hejka, Ppzdrawiamy Was cieplutko

Hejka, jedzie do nas Kubuś
Apropo Kubusia

Sporo porozmawiałyśmy sobie z Asią (mogę po imieniu? Na wątku napisałaś imię oficjalnie

)
I okazuje się, że Kubuś nie tylko z rasy jest taki jak Maciuś (mają identyczny ogon, taka pozostałość po Maciusiu? czy znak, że Maciuś może to sprawił). Kubuś (myli mi się z Maciuś) tak samo dojada resztki po innych kotach, czyli sprząta miski, to jeszcze lubi smaki rybne. U nas smaki rybne nie smakują. Są wprawdzie czasem jakieś tuńczyki czy tuńczyki z kurczakiem, ale mocno wyselekcjonowane z wielu karm, które moim dziewczynom smakują. Ale wszelkie krewetki, łososie i również właśnie tuńczyki różnych firm są dosłownie blee. Mam nadzieję, że dla Kubusia będzie to jak znalazł. Do tej pory każdy smak cosmy łosoś otwierałam i wyrzucałam, aż się nauczyłam odkładać i odsyłać do innych kotów.
Teraz z suchego mam kupione dwa smaki wildcat. Mięsny i rybny. Mięsny Marysia jeszcze zjada, ale rybny jak nasypałam tydzień temu tak stoi. A zobaczcie skład:
"
pstrąg (min. 13,5%), suszone ryby (makrela, halibut, dorsz) (13%), mintaj, wątłusz srebrzysty, molwa (11%), łosoś (11%), suszony śledź (11%), suszony łosoś (11%), olej z łososia, słodkie ziemniaki (bataty 5,5%), ziemniaki, dynia (1,8%), tłuszcz z ryby, koper, pasternak, Immutop® (topinambur koncentrat), suszone krewetki, kocimiętka, witaminy, minerały, szpinak, jeżyny, maliny, jagody, czarne porzeczki, owoce czarnego bzu, aronia, suszone algi, spirulina, suszone brązowe algi, rokitnik, buraki, oligosacharydy mannanu (probiotyki MOS), fruktooligosacharydy (probiotyki FOS), tymianek, majeranek, oregano, pietruszka, szałwia."
Czyż to nie prawdziwa uczta?
A u nas jest całkowicie niejadalna.
Może Kubusiowi zasmakuje? W sumie opakowanie czeka zupełnie przypadkowo na Kubusia - wczoraj tak pomyślałam dosypując suchego do miski. Będzie miał nadal świeże, bo zamknięte w szczelnym opakowaniu strunowym i otwarte tylko raz. Taki przypadek...
Moje dziewczyny często wsporo w miskach zostawiają i nie ma kto tego jeść. Często też coś im nie smakuje. Mam nadzieję, że Kubuś będzie mniej wybredny.
Maciuś swoje jedzenie pochłonął zawsze w mig, a potem siedząc deptał przednimi łapkami ze zniecierpliwieniem nad głową Kitusi i czekał, aż ona skończy jeść i odejdzie od miski i najważniejsze.... że w misce jeszcze coś zostanie dla niego! Mi się wydaje, że ja wtedy może go źle karmiłam

Nie miałam wtedy takiej wiedzy, bo miau odkryłam po jego śmierci. Mam poczucie winy, nieukojoną miłość, wszystkie uczucia, których nie zdążyłam mu dać. Może to szansa, żeby to poczucie odegnać. Teraz Kubuś dostanie cały ten ładunek emocjonalny, którego nie zdążyłam dać Maciusiowi. Maciuś odszedł nagle - to było takie zaskoczenie. A gdybym wtedy wiedziała co wiem teraz... Maciuś jadł tuńczyk w sosie własnym wymieszany z ryżem. Zawsze to konsultowałam z wetką i tego tuńczyka podpowiedziała mi wetka poprzednia. Uwielbiał to danie. Szkopuł w tym, że ten tuńczyk był ludzki, z biedronki. Karmę mieliśmy Royal Canin na której Maciuś zrobił się okrągły jak miś. To nie wszystkie dania, bo jeszcze mintaj i saszetki Feliksy i wshiskasy. Może Maciuś za mało dostawał mokrego, które tak lubił, skoro tak ciągle wyjadał do czystej miseczki. Suchej nie bardzo lubił, a ja wtedy myślałam, że dobre suche to powinna być podstawa najedzonego kota. Może przeze mnie Maciuś dostal raka, przez tego ludzkiego tuńczyka w sosie własnym z konserwantami i solą. Nie wiedziała wtedy, że są tuńczyki dla kotów, bez tego wszystkiego. Ech, nie zanudzam dalej.
W każdym razie analogii Kubusia do Maciusia jest bardzo dużo.
Maciuś też się nie narzucał... do czasu. Jak już tu w Bytomiu poczuł się 100%towym rezydentem i zaczął głośno domagać się swoich praw. Pełnej miski - darł się przy tym skrzecząc na całe gardło jak dorosły chłop. Mizianek. Zabawy z Kitusią i wreszcie przemocy domowej, bo futro leciało równo.
Myślę, że Kubuś też może się taki stać. Zobaczymy.
Obawiam się tego, że ile jedzenia się marnowało tyle się będzie marnowało nadal a ja będę otwierać jeszcze więcej puszek na dzień, żeby trafić w gusta i podniebienia wszystkich kotów.
Myślę też nad tym, gdzie Kubuś będzie spał - tak wiem, że sam sobie znajdzie miejsce dobre dla niego, ale jestem ciekawa, gdzie to miejsce będzie.
Co powie Tosia na drugiego kota. Tosia nagle nie będzie jedynym i najmniejszym malutkiem.
No i czy się nie pochorują... Tosia coś zaczyna kichać, ale za każdym razem po dawce lizyny jest lepiej.
Niby mamy poukładany świat. Każda ma swoje ulubione miejsca, znany cykl swojego dnia, a tu nagle trzeba będzie zrobić miejsce dla Kubusia.
Z dwoma kotami jest wygodnie, ale ja od długiego czasu odczuwałam pustkę za trzecim kotem i nie dlatego, że chcę tego trzeciego kota, tylko jakoś tak dlatego, że czuję że nam brakuje jeszcze jednego puzzla. Trzy koty to ideał. Oczywiście jest przy nich co robić
A za chłopczykiem teskniłam.
M. znowu będzie się cieszył za każdym razem jak Kubuś obróci się na plecy i m. zobaczy siusiaka

Zawsze mówił - jest!... siusiak
Póki co same dziewczyny w domu i wszystkie humorzaste. Szkoda, że nie ma Kitusi

chciałabym mieć wszystkie moje koty razem...
Kubuś tez jest bardzo biały, a od dawna już mówię, że moje koty same ciemne. W ciemności to nawet nie wiem czy patrzę na Tosie czy na Marysię.
Kubuś też dobrze zamknie mi banerek po prawej stronie
Czasem patrzę na mój banerek i zdjęcia w kwadrata i sobie myślę, że jeszcze jest sporo potencjalnych miejsc na zdjęcia.
Dziś poniedziałek. Ja mam w poniedziałki prawie wolne, bo odpoczywam po pracowitym weekendzie, to mogę pisać całe rozdziały książek jak widać powyżej
