Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 18, 2016 15:49 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

I ja Cię mocno przytulam. Masz pociechę z syna i to jest ważne! Mąż jest nabyty, zawsze można zmienić :wink:
Najważniejsze, że jesteś zdrowa, syn również, a i zwierzaki dochodzą do siebie :1luvu:
Zawsze się możesz na forum, popłaczemy z Tobą, przytulimy i kciuki trzymać będziemy! :ok:
Ostatnio edytowano Śro sty 20, 2016 9:13 przez Alyaa, łącznie edytowano 1 raz

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5913
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Wto sty 19, 2016 22:53 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

ja pier....jedno zdanie musiałam dwa razy przeczytać,bo nie wierzę,ze coś takiego przez gardło komuś przeszło ....:(
zrób tak jak marzysz,zrób,zdrowa jesteś,mądrego syna masz,zwierzaki zdrowe,zabieraj ich i spitalajcie tam gdzie będziecie mieli spokój i tylko siebie,a ten niech sie martwi sam o siebie :evil:
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Czw sty 21, 2016 16:14 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

O TYM JAK ZGRZESZYŁAM MYŚLĄ, MOWĄ I UCZYNKIEM

Oraz o życiu „fit”.


Mamy modę na bycie „fit” cokolwiek by to nie znaczyło. Wszędzie to cholerne fit się przewija, życie fit, ciuchy fit, koty fit no szajby można dostać. No to jako, że ciekawska bestia ze mnie postanowiłam zgłębic ten arcyfascynujący temat. No i zgłebiłam niechby to szlag nagły trafił co mi do pustej pały przyszło na stare lata kaftaniki wnukom na szydełku robić a nie się bzdurami zajmować. No ale przepadło. Na pierwszy rzut oka wygląda nieźle zdrowe żarcie zdrowy tryb życia… Podoba mnię się to. Jako,iż egzystencja jaką ostatnio prowadzę pcha mnie nieuchronnie w kierunku mogiłki postanowiłam sobie,że zmienię tryb życia, zasłony w pokoju oraz męża. Z zasłonami spoko, poszło szybko, ja uprałam uprasowałam i przyniosłam, Młody powiesił, można odhaczyć na liście.Tryb życia ok.Latwo. Pogadałam z kumplem –trenerem fitness, ustalił mi dietę, opracował zestaw ćwiczeń na podniesienie wytrzymałości* a schudnięcie i zyskanie figury modelki ma być skutkiem ubocznym procesu.Najgorzej poszło z mężęm. No gorzej się franca trzyma niż kleszcz. No ale dobra, nie wszystko na raz, powolutku i to się załatwi, najpierw zyskam figurę modelki i będę zdrowa i silna i wytrzymała choćbym miała umrzec. Dieta… Boże co za ohydztwo. Co ja królik,żeby żreć sałatę? Od tygodnia mam sny erotyczne ze schabowymi w roli głównej, w tle rozkosznie poleguje sobie zasmażana kapustka z boczusiem w miarę możliwości tłustym, nader smakowicie przybrana kiełbaską swojską… A kiedy otwieram lodówkę tęsknie spogląda mna mnie gotowana kura z ryżem i duszoną marchwią, jakieś ziarenka zwane kiełkami i różne inne bliżej nie zidentyfikowane paskudztwa okreslane mianem zdrowego jedzenia.
A ja leżę nago, w wannie z barszczem…
Taaak. Zdrowe to może i jest ale smaczne ? Za cholerę. A w szafce kuchennej leżala sobie czekolada. Wedlowska gorzka. I przemówiła do mnie. No serio wyraźnie słyszałam taki cichy głosik w glowie
-:Przecież jedna kostka ci nie zaszkodzi….Zrób sobie dobrze…. Kakaowiec to roślina więc to prawie jak sałatka… Na dodatek z magnezem a to zdrowo… Przecież masz zakwasy… Sama sztanga bez ciężarków waży 10 kilo a ty musisz trzy razy po 50 serie robić… no zjedz mnie zjedz…. „
Bodajby to szlag nagły trafił powiedziałam na głos (zgrzeszywszy mową ).
Ale to Wedlowska Gorzka pomyslałam ( zgrzeszywszy myślą ).
A pierdzielę to wszystko zjem cię zołzo jedna ( i zgrzeszyłam uczynkiem )….
Aha, pragnę jeszcze nadmienić,iż za przyczyną durnych pomysłów kolegi sciągnęłąm sobie kurs video „Chudnij z Chodakowską „. No i cała zabawa skończyła się tym,że leżałam na fotelu, żrąc czekoladę i płacząc rzewnie bo mi wstyd było,że grzeszę i przez łzy ( i przez czekoladę ) mamrotałam coś w rodzaju :
-Dawaj Ewka dawaj jeszcze dwie powtórki i odpoczniesz….

Ta, fit.
Chromolę to ukaram się kiedy indziej, najpierw skończe czekoladę, dwa cukierki i paczkę delicji. A pobiegam potem. Nie chce mi się przeładowywać obciążenia z jednego plecaka do drugiego.
Dajesz Ewka dajesz dobrze ci idzie dziewczyno…..


Z tą wytrzymałością jest tak: Wyguglajcie sobie temat Bieg Tygrysa.
Postanowiłam,że w przyszłym roku pobiegnę. Jak mówi kumpel z Lublińca „ Dziewczyno, to nie na twoje zdrowie, to bieg dla twardzieli to pot ból łzy i krew, nie dasz rady.Więksi twardziele od ciebie rzygali na 15 kilometrze, zajmij się uprawą kwiatkow i czyms co krasnalkowi przystoi, tą robotę zostaw mężczyznom.
-Ale że ja nie dam rady? JA?!!! Nosz ty szowinistyczna męska czerwonoberetkowa świno, nie dam rady mówisz? No to potrzymaj mi piwo……
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Czw sty 21, 2016 16:53 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Kocia, w kwestii diet, trzymania linii itp polecam do przeczytania I pośmiania się (w 100% rozrywkowo) - https://www.fanfiction.net/s/2152650/1/Dalia-Slytherinu
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw sty 21, 2016 18:22 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Na wytrzymałości się nie znam. Ledwo wczoraj dotargałam 4 kilo kota do weta (fakt, że w niewygodnym plastikowym transporterze, który osobie o moich gabarytach obija się o łydki). Ale jeżeli chodzi o dietę, to jedynie żp+lk+rd. Z czego najważniejsze jest to ostatnie.
Napisała ta, która przez ostatnie 2 dni tłukła się autobusami po mieście.
(ale czuję się usprawiedliwona, nie co dzień rwie się kocie zęby)
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35099
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw sty 21, 2016 19:40 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Z tym byciem fit to też to znam. Ileż razy zaczynałam się odchudzać :mrgreen:

Ale akurat gorzka czekolada nie przeszkadza w diecie, moi znajomi co są całe życie fit zalecają wręcz czkeoladę gorzką, jeśli komuś zachce się słodkiego... ;) I się podobnoż gorzką nie grzeszy. A przynajmniej dostaniesz rozgrzeszenie :D

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

Post » Czw sty 21, 2016 19:44 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Gorzka by mnie nie skusiła... Co to za czekolada, która jest gorzka? Ale taka z całymi migdałami/orzechami... Ooooo :1luvu: Koniami musieliby mnie odciągać :oops:

MB&Ofelia pisze:Ale jeżeli chodzi o dietę, to jedynie żp+lk+rd. =

"żp" i "rd" rozumiem, ale co to "lk"? Z tym skrótem pierwszy raz się spotkałam.

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5913
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Czw sty 21, 2016 19:47 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Alyaa pisze:Gorzka by mnie nie skusiła... Co to za czekolada, która jest gorzka? Ale taka z całymi migdałami/orzechami... Ooooo :1luvu: Koniami musieliby mnie odciągać :oops:

MB&Ofelia pisze:Ale jeżeli chodzi o dietę, to jedynie żp+lk+rd. =

"żp" i "rd" rozumiem, ale co to "lk"? Z tym skrótem pierwszy raz się spotkałam.

lk = licz kalorie.
U mnie nie w sensie dosłownym (nie liczę dokładnie ilo,ści kalorii, ale wybieram np. jako przekąskę rzeczy mniej kaloryczne, typu jabłko zamiast pączka.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35099
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin


Post » Czw sty 21, 2016 23:14 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

gdzieś wręcz czytałam, ze gorzka czekolada jest przy diecie wręcz zalecana.
A jest to jedyna czekolada, ktorej kawałek jestem w stanie zjeść. Reszta jest tak obrzydliwie słodka . Wyobrażacie sobie pracę w fabryce słodkości, na linii bombonierek, na czekoladach ? bo ja pracowałam. Od dziecka nie jem słodyczy...czasem mam chęć, zjem kawałek...pół dnia mnie mdli. Jedynym wyjatkiem są okresy, gdy mam naprawdę ciężką pracę, wymagającą dużego wysiłku fizycznego - wtedy kawałek czekolady czy mało slodkiego ciasta - przechodzi bez skutków ujemnych.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16552
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sty 21, 2016 23:59 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

a ja na torturach chyba nie przyswoiłabym gorzkiej, błe, zupełne ohydztwo...
mleczna... z karmelem....orzechami..... gulp... ciam, mlask, slurp...

KotkaWodna

Avatar użytkownika
 
Posty: 2588
Od: Pon kwi 07, 2014 21:26
Lokalizacja: Dwie Rzeki

Post » Pt sty 22, 2016 19:07 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Też nie lubię gorzkiej :wink:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pt sty 22, 2016 22:32 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

A ja zaczynam ją doceniać. Kocham bakaliową i orzechową lub kokosową... ale ostatnio przerzucam się na gorzką ;)

Ty$ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1408
Od: Nie mar 11, 2012 19:57

Post » Nie sty 31, 2016 0:46 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

a gorzka czekolada najzdrowsza
kiedyś ciężko mi było sie do niej przyzwyczaić,teraz bez mrugnięcia zjem
Jem sobie kostke po śniadaniu
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Nie sty 31, 2016 14:48 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Umieram :D Albowiem mięśnie moje wszystkie wrzeszczą na mnie ,żebym w koncu dała im święty spokój, one już nie mogą, mają dość chcą miękkiego fotela i żeby nikt ich nie forsował. A ja biegam. Ćwiczę. I mam zakwasy wszędzie w tym we włosach i paznokciach też. No i dobrze. Przynajmniej nie myślę. Wczoraj przewaliłam tonę węgla w ramach odpuszczani sobie sztangi, bo moje dziecko zalożyło na nią 50 kilo i tego już nie podniosę. Absolutnie nic nie szkodzi, węgiel też dobry. Przewaliłam tonę, poszłam wymoczyć cielsko w gorącej wodzie, porozciągałam sie deczko a dziś rano... A dziś rano wstając z łóżka skonczyły mi się nogi :D Normalnie giry jak makaron i to jeszcze rozgotowany. Nie ważne. Pobiegam,będzie lepiej. A wczoraj po południu kiedy wracałam do domu z króciutkiej ( no bo co to jest 7 kilometrów... ) przebieżki nie dość ,że wystraszyłam sąsiada który mnie nie poznał :D to jeszcze spowodowałam prawdopodobnie duża traumę u parki w średnim wieku. Którą to parkę naszłam niechcący w lesie w samochodzie i oni...
No wiecie co oni :D
Opowiastka się tworzy, jak mi po dzisiejszym sparringu z workiem bokserskim będą działać rączki to wrzuce. A jak nie dziś to jutro, bo istnieje spore prawdopodobieństwo,ze tak jak w zeszłym tygodniu worek zaczai się na mnie podstępnie i wygra.... :D
Ale nawet jak wygra to ja mu oddam. Ostatnio owszem przegrałam bitwę. Ale wojna trwa nadal :D
I tylko te zakwasy....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia, Nul i 43 gości