Poważnie o BARFie myślałabym nie mając tymczasów. Pomocny byłby przy odchudzaniu Kity, ale i bez tego damy radę. Dlatego BARF - tak, ale może kiedyś.
Na głowę ani dzieciom ani zwierzakom też nie dałabym sobie wejść. Można pozwolić na wiele, ale zawsze są granice i te granice moje zwierzaki znają. A jak im się czasem zapomni to szybko im przypominam. Czasem Kita się zapomina i lezie otworzyć szufladę aby gacie posortować

- wystarczy odpowiednim tonem wymówić jej imię i już sobie przypomina, że to nie jej gacie i odchodzi

Kuwetę (mam jedną na dwa koty) sprzątam min. 3 razy dziennie. Większość urobku to 'kulki mocy' (CikCik to mały lejus na potęgę).
Zupa-krem jeśli o mnie chodzi to z pewnością na rozgrzewkę, alkoholu nie piję

I jakoś fcale się nie dziwię, że cześciej macie gości, kto by odmówił takich pyszności

I znowu głodna jestem
