hanelka pisze:biamila pisze:Co tam kochana?Wyniki bardzo się pogorszyły. Krew już dodałam w pierwszym poście, mocz za chwilę.dorcia44 pisze:JAK WYNIKI ?
Dostała cerenię na wymioty. Kroplówkujemy codziennie. Podaję leki. Karmię strzykawką.
Nie wiem czy to co robię jest dla jej dobra, czy to już dręczenie.
Zastanawiając się nad tym, zaniosłam ją do lecznicy na pobranie moczu. W lecznicy oczarowała wszystkich. Z każdym rozmawiała, przytulała się do wetki, mruczała.
Ale widzę, jak bardzo cierpi. Bardzo!
Nie wyzdrowieje. To tylko kilka jeszcze podarowanych chwil. Podarowanych? Te chwile to też okrutna udręka!
Zaufała mi całkowicie. Już nie wywija się brana na ręce, tylko tuli całym ciałkiem i zasypia spokojnie, mrucząc. Śpi zawsze na mnie. Śpię zazwyczaj na boku, zwija się w kłębuszek na moim ramieniu. Przez całą noc nawet nie śmiem drgnąć.
I co mam zrobić?! Nie jestem żadnym p... bogiem, żeby decydować o czyimś życiu. Nie potrafię... nie dam rady...
Chcę ją jeszcze umówić do Neski. Powiedziała alince6, kiedy już pozwolić odejść Andrzejkowi. Niech jeszcze obejrzy Kasię...
Myślę, że to doskonały pomysł aby spytać dr Neskę czy to już nadszedł TEN moment i w pełni Cię rozumię, że sama nie czujesz się na siłach żeby decydować o momencie zakończenia przez Kasię życia.
Z tego co opisujesz, jak koteczka bardzo cierpi i że nie ma najmniejszych szans na wyzdrowienie, chyba trzeba będzie dać za wygraną i pozwolić jej odjeść aby dłużej nie cierpiała.
Przytulam Cię Aniu z całych sił i myślami jestem z Wami.