Witaj rentatab
Cammi, właśnie wróciłam po 24 godzinach z pracy, ale opowiem. Proszę tylko o wyrozumiałość, jak będzie nieskładnie.
hm...
Moja koleżanka z pracy wypatrzyła małego kociaka ze złamaną łapką. Toten kociak wędruje razem z matką. Próbujemy go złapać, raz nawet jednej pani prawie się udało, tylko mamusia w obronie małego rzuciła się z zębami i pazurami na ową panią. Pani się wystraszyła i kociak skorzystał z okazji i udrał. W przypływie bezradności napisałam na wątku fundacji jokota, prośbę o pomoc. Z całego towarzystwa wzajemnej adoracji (przykro mi, ale tak tą fundację odbieram, być morze się mylę) odezwały się do mnie Alisia i Renatab. Renatab również na tym wątku napisała o tym kociaku, odpowiedź wiadomo jaka była, żadna. Renatab na PW napisała mi, że w tej samej okolicy jest też maleńki czarny kociak, który od kilku nocy drze japę. Kociakiem ze złamaną łapką zajęła się moja koleżanka. Dzisiaj już mamy klatkę łapkę, będziemy łapać. Mała czarna sierotka, bardzo poruszyła moje serce, w ten sposób znalazłam naszego Dziubaska. Umówiłyśmy się z Renatąb na polowanie. To ona wraz z Alisią (super dziewczynka) złapały maluszka.
Początkowo mała miała nazywać się Maszka, ale została Księżniczką. Dlaczego?
Ano, moi panowie się w dzikusce zakochali. Jeden przez drugiego namawia mnie na pozostawienie małej u nas. Nie ma nawet takiej opcji

Powiedziałam im, że królowa jest tylko jedna i mała musi szukać domu. Od tego momentu mój TŻ nie mówi o niej inaczej jak Księżniczka
Mała jest na razie bardzo dzika, musimy ją oswoić i poszukamy jej super domku. Jeden nawet mamy na oku, ale poszukamy może jeszcze czegoś innego.
ufffff
Idę spać